Wyszedł z basenu na zawsze. Znaczy z olimpijskiego na zawsze, do wody jeszcze pewnie wskoczy. Będzie mógł skończyć z morderczą dietą – w wymachiwanie kończynami wkładał mnóstwo energii, więc pochłaniał 12 tys. kalorii dziennie, już na śniadanie wmuszając w siebie jajecznicę z pięciu jaj, trzy kanapki z sadzonym jajkiem, naleśniki z czekoladą, górę płatków owsianych i tostów. (Menu na pozostałe posiłki opisywał nie będę, bo się udławię).
Wyczyny Amerykanina doceniam, ale bez przesady. Sporządziłem na szybko aktualną klasyfikację medalową XXI-wiecznych igrzysk i widzę, że choć Phelps powygrywał więcej niż reprezentacja Polski (osiem olimpijskich triumfów), to nie umiał wpłynąć nawet do czołowej dziesiątki:
1) Chiny 98 złota
2) USA 80 (bez medali Phelpsa)
3) Rosja 53
4) Wlk. Brytania 40
5) Niemcy 34
6) Australia 32
7) Korea Płd. 31
8) Japonia 27
9) Francja 26
10) Włochy 23
11) Ukraina 18 (10 sreber)
12) Phelps 18 (2 srebra)
13) Holandia 14