Co się działo przed igrzyskami? Odkąd nastało panowanie Andrei Anastasiego, trwało nieustanne wzlatywanie ku szczytom. Najpierw był brąz Ligi Światowej (jeszcze podparty przywilejem gospodarzy, czyli doborem „właściwych” przeciwników), potem brąz ME, srebro Pucharu Świata, wreszcie złoto LŚ. Nade wszystko jednak Polacy jęli wygrywać regularnie, w ANI JEDNYM meczu gwałtownie się nie potknęli. Nawet minimalną listopadową porażkę z Iranem można było zrozumieć – maratonu w PŚ bez strat nie przetrwa nikt, tam trzeba po prostu awansować do igrzysk. I misję nasi wykonali.
Co się dzieje na igrzyskach? Podsumowana dzisiejszym 1:3 z Australią runda grupowa wypadła byle jak, bezdyskusyjnie mizerniej niż przed czterema laty. Tam nasi ulegli tylko Brazylii, natomiast pokonali Rosję, bardzo mocną wówczas Serbię, Niemcy oraz Egipt. Słowem, Polacy wygrali więcej meczów w Pekinie, choć tłoczyli się wśród potęg, niż w Londynie, choć po inauguracyjnym rozprawieniu się z Włochami naskakują na przeciwników nieprzyzwoicie młodych i przeciętnych (Argentyna), porozbijanych wojną domową (Bułgaria), słabych (Australia) lub bardzo słabych (Wlk. Brytania). Wymarzona rozgrzewka przed wielkim graniem. By przypomnieć sobie, kiedy poprzednio biało-czerwoni oddali punkty na imprezie mistrzowskiej drużynie o reputacji tak marnej jak australijska, trzeba cofnąć się do ME w 2007 roku – tam pobili naszych Belgowie oraz Finowie.
Jak Polacy mieli grać na igrzyskach? Jak w Lidze Światowej, bo otwarcie planowali skok po złoto. Szans sobie nie uroiliśmy, wśród głównych pretendentów do triumfu widzieli siebie nie tylko sami polscy siatkarze, ale również ich rywale, eksperci zewnątrz, bukmacherzy. Ci ostatni w weekend zmienili notowania i zaczęli uznawać drużynę Anastasiego za głównego faworyta turnieju.
Jak grają na igrzyskach? Niepokojąco niestabilnie. Po imponującej wiktorii włoskiej zdołali jeszcze swobodnie wypunktować Argentynę, generalnie ponad przeciętność się już jednak nie wznieśli. Przypomina się scenariusz z igrzysk w Atenach (2004) – tam najpierw zachłysnęliśmy się rozwałką na broniącym tytułu Serbach, by w kolejnych meczach uprawiać siatkówkę bez ognia.
Statystyki turnieju w Londynie, owszem, wyglądają miejscami nieźle, ale pod jednym warunkiem – jeśli zapomnimy, że w tamtej grupie tłuką się siatkarze znacznie sprawniejsi niż w naszej. Dziś rozchwiał się nawet Michał Winiarski, siatkarz wybitnie rzetelny – rzadko spektakularny, lecz wielofunkcyjny, łączący zalety defensywne z ofensywnymi, przyzwyczajony do gry o gigantyczną stawkę w najmocniejszym klubie świata minionych lat (Trento). Nasi w ogóle poruszali się tak ciężko, reagowali z takim opóźnieniem i zbijali znad siatki tak lękliwie, że zacząłem się zastanawiać, czy Anastasi nie zagonił ich wczoraj na siłownię na dodatkowe dźwiganie. Nie ocaliła reprezentacji ani wymiana rozgrywającego (Zagumny to teoretycznie superrezerwowy, pytanie, czy nie zaszkodzi mu notoryczne stanie obok boiska, na razie wygląda, że zaszkodziło…), ani przyzwoite wsparcie Jarosza, ani próby (tym razem nieudane) serwisowych wejść Ruciaka. W ogóle nic nie działało, trudno sobie wyobrazić, co jeszcze musieliby nawyrabiać Polacy, by przed ćwierćfinałami naruszyć wiarę we własne siły.
Co się stanie w decydujących starciach? Gdyby wyciągać wnioski z dotychczasowego przebiegu turnieju, musielibyśmy ogłosić, że środowi rywale naszych – kogokolwiek wylosujemy – będą faworytami. Jeśli jednak spojrzymy z perspektywy otwarcie deklarowanych aspiracji Polaków, to zobaczymy, że dostali najpiękniejszą z możliwych szans na zademonstrowanie najwyższej klasy. Ewentualne ćwierćfinałowe zwycięstwo nad Niemcami powodowałoby, że wdarliby się do strefy medalowej bez stoczenia ani jednego boju na śmierć i życie z siatkarskim mocarstwem. Teraz bardzo prawdopodobne stało się, że w zapowiadanym marszu po złoto trzeba będzie – w nieznanej na razie kolejności – złamać tercet najwyżej obok Polski sklasyfikowanych w rankingu FIVB uczestników turnieju – Brazylię, Rosję i USA. Wyzwanie na złoty medal w sensie ścisłym. Wyższej skali trudności współczesna siatkówka zaoferować nie jest w stanie.