Świat to za dużo

PZPN, FIFA

Na ćwierć chwili z ciekawostką wpadam, bo w trakcie wstukiwania felietonu do sobotniej „Gazety” o zbędności wyborów w PZPN zboczyłem na margines i zacząłem badać, czy Grzegorz Lato, który w zeszłym roku sromotnie poległ w wyborach do Komitetu Wykonawczego UEFA, wyróżnia się nieudacznictwem wśród innych polskich działaczy usiłujących wśliznąć się do futbolowych władz międzynarodowych. Niby od zawsze wiem, że naszych nigdzie nie chcą, ale nigdy nie sprawdzałem, do jakiego stopnia ich nie chcą.

Okazało się, że Polska jako dostarczyciel mózgów do kierowania piłką na dobrą sprawę nie istnieje. W całej historii UEFA zaledwie raz mieliśmy swojego przedstawiciela w wieloosobowym przecież Komitecie Wykonawczym – był nim Leszek Rylski, dziś 93-letni pezetpeenowskiej komisji ds. odznaczeń i zasobów archiwalnych.

Zlustrowałem też aktualny skład wszelkich zarządczych organów FIFA. Trochę to potrwało, lista ciągnie się przez 654 pozycje (nazwisk jest ciut mniej, niektórzy pełnią więcej niż jedną funkcję). Gdy wrzuciłem dane do Excela, okazało się, że najliczniej we władzach reprezentowane są USA (23 stanowiska), Niemcy (17), Brazylia i Hiszpania (po 16), Argentyna (15), Japonia i RPA (po 14), Anglia (13), a także Francja, Włochy oraz… Papua i Nowa Gwinea (12). Śladu po naszych nie ma ani w 26-osobowym Komitecie Wykonawczym, ani wśród szefów lub wiceszefów kilkudziesięciu pomniejszych komisji. Jedyne dwa znajome nazwiska na całej liście odnalazłem wśród szeregowych członków – zdetronizowanego w ojczyźnie Grzegorza Laty, z nieznanych powodów przygarniętego do komisji od stadionów i bezpieczeństwa, oraz Michała Listkiewicza należącego do komisji sędziowskiej.

Wędruję wzrokiem po tych niezmiernie ważnych gremiach i tak sobie myślę, że polscy piłkarze nigdy nie zdołają zagrać tak marnie, by w światowej hierarchii spaść na poziom polskich działaczy. Owszem, naszych trenerów też obcy dyskryminują – zamiast zapraszać do klubów Ligi Mistrzów lub Ligi Europejskiej, ciągają ich po różnych Arabiach Saudyjskich (jak przed chwilę Macieja Skorżę, przecież najbardziej utytułowanego ostatnio w tzw. ekstraklasie) – ale to osobistości PZPN dotyka odrzucenie totalne. Tym bardziej przykre, że z przyjemności bycia działaczem – bankiety, loże VIP, dalekie podróże etc – nasi czerpać lubią, przekonali nas o tym niejednokrotnie, trudno przypuszczać, by akurat za granicą kładli uszka po sobie i nawet nie próbowali zmieścić pomiędzy wielkimi bossami. Tymczasem więcej swoich ludzi do wspomnianych komisji FIFA wcisnęły m.in. Burundi, Namibia, Vanuatu czy Uganda (po 3), Kajmany, Wyspy Salomona czy Tajlandia (po 4), Cypr, Guam czy Jamajka, Boliwia i Sri Lanka (6), Malezja, Senegal (po 7), Gwatemala (8), Paragwaj (9) i Nowa Zelandia (11)…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s