„Tłuszcza już się na Jerzyka rzuciła, już się ślini i obłapia, do ciężkiej cholery, wszyscy się nagle znają na tenisie, na poziomie doktoratu się znają, wszyscy lgną do kortów i dotykają brudnymi łapami, skandal to skandalicznie skandaliczny, podłość normalnie, co te głupki se wyobrażają, wcześniej wcale tenisa nie oglądały, ja bym im teraz Jerzyka zabronił oglądać, nie ma już żadnych zasad, ginący świat bez wartości, każdy róbta co chceta, sezonowiec sezonowca sezonowca pogania, cywilizacja sezonowców musi upaść, a przecież dla cywilizacji ratowania wystarczałoby rozdawać zwykłe certyfikaty, kto nie obejrzał wymaganej liczby tenisowych meczów, ten won od telewizora, kto nie obejrzał podwójnej wymaganej liczby, ten won od mówienia na głos, czy się podoba, czy nie, polskie państwo znowu zawiodło, system edukacji usiadł na samym dnie, przecież ja wiedziałem o Jerzyku wszystko, wierzyłem w niego i pilnie śledziłem karierę, i co teraz z tego mam, nic nie mam, na nic mój znój trudem okupiony, banda ignorantów będzie mi Jerzyka podglądać, zapaskudzi mi go na amen, tefałeny się już szykują, nic tylko uciekać na wściekłą wewnętrzną emigrację, szans na ocalenie nie ma, oni się będą cieszyć Jerzyka sukcesami jak swoimi, oni nie rozumieją, że nie mają moralnego prawa, będą łazić za nim po internetach i telewizorach, będą się wypowiadać…”
Nie wiem, jak szło to dalej, tyle tylko podsłuchałem na ulicy, cytuję, bo ciekawe mi się wydało, z pasją powiedziane.