Mourinho się nie nadaje, Capello też. Nikt się nie nadaje

Z góry błagam o przebaczenie lub litościwy wymiar kary, wiem, że tematu reprezentacji Polski dłużej ciągnąć nie wypada, że nastał czas masowego przechodzenia kibiców na stronę San Marino, że coraz więcej obywateli zadaje sobie politycznie niepoprawne pytanie, czy łączy ich z polskimi piłkarzami cokolwiek ponad posługiwanie się tym samym językiem. Niniejszy wpis ośmielam się popełnić z jednego powodu – przygnębiająca wyrwa w sezonie dla drużyn narodowych się skończyła, zaraz ożywią nas drużyny klubowe, nadciągają przyjemne ponad dwa miesiące bez boleści w kolorach biało-czerwonych. To na długo ostatni raz.

Sytuację kadry na półmetku mundialowych eliminacji podsumowałbym tak:

1) popisy piłkarzy podczas Euro 2012 nas nie satysfakcjonowały, tymczasem dziś piłkarze wyglądają jeszcze słabiej, pouwijać się z sensem nie potrafią nawet przez osławione 30 minut;

2) piłkarze grają nie tylko jeszcze słabiej, ale również coraz słabiej, seria trzech kolejnych porażek (1:3 z Urugwajem, 0:2 z Irlandią, 1:3 z Ukrainą) nie przytrafiła się kadrze od schyłku kadencji Beenhakkera;

3) u trenera Fornalika najbardziej rzuca się w oczy, że usiłuje nie zająć stanowiska w żadnej sprawie, nadal nie mam pojęcia, jaką drużynę zamierza skonstruować i ile mu jeszcze brakuje.

Nie wykluczam, że się mylę, nie dostrzegam subtelnych oznak postępu, zatruty notorycznymi klęskami nie umiem zauważyć, że dzieje się coś dobrego. Dlatego z łapczywą ciekawością chwyciłem dzisiejszą „Rzeczypospolitą”, w której obszernie wypowiedział się Zbigniew Boniek.

Niestety, z ponad 17 tys. znaków nie wyłowimy merytorycznej – pozytywnej bądź negatywnej – oceny selekcjonera. Jest za to kuriozalny passus, który właściwie czyni tę posadę nieistotną, może wręcz zbędną: Dziś, gdyby tu przyszedł Fabio Capello, to potrenowałby kadrę dwa razy i powiedział: „Wiesz co Zbyszek? Goń się, ty i ta cała reprezentacja. Tu nie ma dobrych piłkarzy”. Capello kiedyś powiedział mi jedną mądrą rzecz. „Wiesz w czym jest moja siła? W tym, że nigdy nie wybrałem złej drużyny do trenowania”. Szedł do klubów, w których miał dobrych piłkarzy, albo mógł kupić kogo chciał. A Mourinho jakbym wziął i dał kilka milionów euro rocznie? Ale by się dziennikarze cieszyli. Każdy by sobie zrobił po dwa wywiady, wymienił się esemesami. A kadra zagrałaby dobrze półtora meczu i potem wróciła do starych nawyków.

Bezmyślne „nawet Mourinho by nie pomógł” albo „nawet Capello by nie pomógł” albo „nawet Guardiola by nie pomógł” to już fraza obowiązkowa w nadwiślańskiej paplaninie o trenerach, co chwilę ją słyszę, choć kompletnie nic nie wnosi, co najwyżej sprowadza dyskusję do absurdu. Boniek proponuje ją zamiast jakiegokolwiek konkretu o selekcjonerze, nie zdobywa się na choć jedną, najdrobniejszą refleksję podpowiadającą, dlaczego Fornalik powinien odejść lub zostać. Co najwyżej jeszcze uprzykrza mu życie, bo ani go nie zwalnia, ani nie daje mu wsparcia.

Natychmiast po przywołanym cytacie prezes PZPN przedryblowuje jednak samego siebie, beztrosko rzucając: Dobry trener potrafi dodać drużynie wigoru. Nasi piłkarze na razie grają na 40 procent możliwości. Bo jakby grali na 100, to kto jest w tej grupie mocniejszy od nich? Ja nie widzę.

Znacie te komunały, wygłaszane przez ligowców już zdawkowo, by wypełnić watą ciszę przed mikrofonem – o „derbach rządzących się własnymi prawami” lub „meczach pucharowych rządzących się własnymi prawami”? Ja coraz częściej myślę, wiedziony również rzuconą niegdyś na blogowym forum uwagą o programowym antyintelektualizmie naszej piłki, że własnymi prawami rządzi się w polskim futbolu przede wszystkim logika.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s