Kiedy sprowadzał jedynego znanego mi świętego wśród bramkarzy na ziemię (znaczy do rezerwy) José Mourinho, to uchodził za heretyka, jego następcy Carlo Ancelottiemu nikt już bluźnierstwa nie zarzuca. Felieton do dzisiejszej „Gazety”, jak każdy poniedziałkowy leżący za płatną ścianą, przeczytacie tutaj.