Wymarzony selekcjoner dla Polski

Niewielka we mnie nadzieja, że prezes Boniek następcę Fornalika już znalazł, obawiam się raczej, że czeka nas to, co zwykle – spektakl poszukiwań nie mniej krępujący w odbiorze niż najnowsze wygibasy eliminacyjne piłkarzy. Ale pomarzyć o wariancie minimum wolno. Chciałbym reprezentacyjnego bossa, który:

1) Nie będzie w naszych projekcjach nosił nazwiska „Zagraniczny” ani „Polski”, bo trenerzy o tych nazwiskach nie istnieją. A nawet jeśli gdzieś istnieją, to nie zdobyli renomy wystarczającej, by oddać w ich ręce naszych piłkarzy.

2) Nie będzie zrzędził mecz w mecz, że brakuje mu czasu. Skoro zrzędzi, to nie lubi pracy na tym stanowisku. Długość zgrupowań wyznacza FIFA, wszystkich selekcjonerów w Europie traktuje równo, polski nie ma gorzej niż czarnogórski, ukraiński, czeski, grecki, słowacki czy słoweński, którzy bili naszych w MŚ’ 2010, Euro 2012, MŚ’ 2014. Można porównywać zarządzanie drużyną narodową do zarządzania klubową, tylko po co? Kto wsiada do bolidu Formuły 1, nie płacze, że potrzebuje wyższej koncentracji niż wtedy, kiedy stoi w korku.

3) Będzie specjalistą z rozwiniętym zmysłem taktycznym. Takim, o którym wiadomo, że widzi więcej, jest elastyczny, po zlustrowaniu zasobów ludzkich szybko przetwarza dane i obejmuje je odpowiednim algorytmem, a kiedy algorytm nie działa, szybko go modyfikuje. Uwaga! Wymagane twarde dowody, że posiada wymienione atuty.

4) Będzie komunikatywny. Wybitnie komunikatywny, wykładający klarownie i z urokiem/charyzmą. Żeby chciało się go słuchać, żeby piłkarze nie potrzebowali miesięcy, zanim zrozumieją, o co mu biega.

5) Będzie prawdziwym szefem. Kiedy Polacy dostali w Charkowie jedyny rzut wolny w bardzo obiecującym miejscu, w okolice piłki przesunął się Mierzejewski, co było naturalne – zna się na tej robocie. Niestety, prędko się wycofał, bo piłkę wziął wyższy rangą w reprezentacyjnej hierarchii R. Lewandowski, który się na tej robocie nie zna. I wybił panu Bogu okno. Trener nie może pozwolić, by tak beztrosko marnować pojedyncze przecież szanse.

6) Wniesie do szatni doświadczenie międzynarodowe. Reprezentacja nie może służyć do tego, by podarować trenerowi w pierwszy w życiu kontakt z futbolem ponadlokalnym, to ona powinna być w tej relacji obdarowywana.

Spełnienie powyższych warunków nie gwarantuje niczego, jak każdy wybór trenera. Ale zwiększy prawdopodobieństwo, że uciekniemy od zjawiska, o którym wspomniał latem Kamil Glik – wszyscy nasi piłkarze wyglądają w reprezentacji marniej niż w swoich klubach.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s