James Rodriguez w Realu. Jako to się kręci

James Rodriguez, Real Madryt, transfer

Perspektywa globalna. Wszyscy zżymają się na rozrzutność szejków i innych oligarchów, tymczasem to burżuje z Realu Madryt i Barcelony odpowiadają za wszystkie osiem najdroższych transferów w historii: Cristiano Ronaldo, Gareth Bale, James Rodríguez, Zinedine Zidane, Kaká Luis Suárez, Neymar, Zlatan Ibrahimovic. Licytować się z nimi na ceny próbują jedynie właściciele Paris Saint Germain, a liga angielska – najbogatsza na świecie – nie sfinansowała ani jednej transakcji współtworzącej czołową dziesiątkę najwyższych w futbolu. Interesem grubszym niż wszystkie pozostaje na Wyspach skromne 50 mln funtów wyłożone przez Chelsea na Fernando Torresa. A w konkursie na medialną jazgotliwość Premier League już w ogóle nie ma śladowych szans, w futbolu to Barca i Real są jak Apple i Microsoft albo Coca-Cola i Pepsi.

Perspektywa hiszpańska. Bezczelny wybryk Atlético Madryt, które ośmieliło się wysadzić w powietrze duopol królewsko-kataloński, poskutkował tak, jak przypuszczaliśmy, tylko jeszcze bardziej. Sensacyjni mistrzowie są od tygodni poddawani intensywnej rozbiórce, stracili już Thibauta Courtois, Diego Costę, Filipe Luisa, Davida Villę, Adriana oraz Diego, a bulimicy z Chelsea ślinią się ponoć jeszcze na wspomnienie środkowego obrońcy Mirandy. Obrońcy tytułu będą go bronić tylko formalnie, bo tamta drużyna przestała istnieć. Obaj hiszpańscy potentaci obżerają się natomiast bez umiaru, na myśl o tercecie południowoamerykańskim Messi-Suarez-Neymar oraz tercecie za ok. 270 mln euro Bale-James-Ronaldo fani Barcelony i Realu pewnie omdlewają. Trenerom być może też się kręci w głowach, choć z zupełnie innych powodów –niełatwo będzie na Camp Nou pogodzić osobowości trzech megagwiadorów, których przeznaczeniem jest przyćmiewać wszystkich, niełatwo będzie na Santiago Bernabéu upchnąć za napastnikiem trzech arcyofensywnych artystów, skoro w środku pola wypadałoby zmieścić Lukę Modricia i pozyskanego właśnie mistrza świata Toniego Kroosa.

Gdyby Atlético nie przestało istnieć i dodatkowo zafundowało sobie transferową kosmetykę kadry, to znów stawiałbym, że uda mu się zamach na El Clásico. Gdyby…

Perspektywa klubowa. Czy Real Madryt, u którego tak pięknie współdziałał ostatnio środek pola, naprawdę potrzebował akurat Rodrígueza i Kroosa? A może to pytanie nie ma sensu, bo futbolowe superkorporacje zwyczajnie muszą co sezon rozświetlać markę kolejnymi supertransferami i zmiany przeprowadzane dla samych zmian należy przyjmować jak obiektywne okoliczności pogodowe, upał w tropikach lub burzę śnieżną na Antarktydzie? Już kiedyś blogowałem, że chciałbym kiedyś dotknąć mitycznej wartości marketingowej – zobaczyć przekonywające podliczenie zysków komercyjnych ze ściągnięcia konkretnego nazwiska. Przekonywające, czyli głębsze niż np. epatowanie liczbą sprzedanych koszulek – skąd wiemy, ilu z klientów kibiców i kupiło ją właśnie dla nowego nazwiska, a ilu wzięłoby również inne nazwisko, bo po prostu odświeża garderobę przed każdym sezonem?

W każdym razie jeśli trener Carlo Ancelotti zechce zmieścić w jedenastce cały tercet za ok. 270 mln i napastnika, to nowy wystrój szatni wymusi na nim być może zmianę systemu gry z 4-3-3 na 4-2-3-1. A wtedy nie wiadomo, jak obsadzić przestrzeń między obroną i atakiem. Ryzykować z duetem Modrić-Kroos? Osadzić jednego w rezerwie, żeby użyć Xabiego Alonso?

Perspektywa indywidualna. Jeszcze nigdy tak wiele nie kosztował piłkarz, który dokonał tak niewiele – wyćwierkałem te refleksję na Twitterze i wywołałem niejakie kontrowersje, tutaj myśl doprecyzuję. Oto za Jamesa Rodrígueza, młodzieńca po kilku sezonach w ligach spoza ścisłej czołówki europejskiej i kilkunastu dniach doskonałej gry na mundialu, kluby zapłaciły już w sumie około 130 mln euro. FC  Porto wyłożyło 5 mln, AS Monaco – 45 mln, Real – 80 mln (podaję kwoty orientacyjne, nie awanturujmy się o detale). W rankingu najdroższych 23-letni Kolumbijczyk – dawno rozpoznany jako utalentowany, ale madryckiego prezesa Florentino Pereza ewidentnie natchnął MŚ – ustępuje już zatem tylko Ibrahimoviciowi (około 180 mln) i Nicolasowi Anelce (około 130 mln, więc jemu niekoniecznie ustępuje). Piłkarzom, którzy przez całą karierę wędrują do klubu do klubu, ale w największych futbolowych turniejach raczej rozczarowywali…

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s