Sukcesy polskiego futbolu. Strategiczne!

Mieliście szczęście, jeśli nie podglądaliście przed kilkoma chwilami, jak dają ciała piłkarze ostatniej nadziei polskiego futbolu – reprezentacji młodzieżowej, walczącej o awans na mistrzostwa Europy (nie było nas na nich 20 lat) i zarazem na turniej olimpijski (nie było nas tam 22 lata). Pal licho, że grali nasi beznadziejnie – niechlujnie, płochliwie, z rozpierduchą na tyłach zamiast organizacji. Nic szokującego, pisałem wczoraj, że wyczynowy futbol zachodni już ich wstępnie zweryfikował. Najgorsze było poddaństwo z samej końcówki rozgrywki ze zdeterminowanymi, napalonymi na zwycięstwo Grekami – skandaliczne pudło do pustej bramki napastnika Kacpra Przybyłki (analfabeta usiłował napisać „Ala ma kota”, tak to wyglądało), a potem ogólne rozdygotanie, gdy błąd sędziego pomógł rywalom i ci ruszyli do ostatecznego natarcia.

Owo skandaliczne pudło musiało nam oczywiście przypomnieć, że w młodzieżówce brakowało głównego snajpera Arkadiusza Milika, podebranego przez selekcjonera seniorskiej reprezentacji Adama Nawałkę na niedzielną batalię z Gibraltarem. Czy ten piłkarz – nie przyjął się w Bayerze Leverkusen, potem w Augsburgu, ostatnio w Ajaxie Amsterdam – radykalnie wpłynąłby na przebieg meczu? Pewności nie ma, na pewno nie ma sensu przywoływać tamtej katastrofy Przybyłki, bo nigdy nie wiadomo, czy inny gracz by się w ogóle znalazł w takiej samej sytuacji. Ale mamy powody przypuszczać, że nie gubiłby równie łatwo piłki – utrzymuje ją przy nodze sprawniej – i niektóre polskie ataki nie kończyłyby się, zanim zdążyły się na dobre zacząć.

Dlatego opowieść o oddaniu pierwszej reprezentacji z Milika jest opowieścią o potędze strategicznego myślenia w całym naszym futbolu.

Generalnie uważam, że drużyny juniorskie zawsze powinny być podporządkowane interesowi seniorskiej. Niemal każda reguła ma jednak swoje wyjątki, a tym razem dorośli polscy futboliści mieli za zadanko uporanie się z Gibraltarem. Czyli ludzie, którym za kopanie piłki płacą rocznie w milionach złotych (albo wręcz milionach euro), stanęli naprzeciw debiutującym w grze o jakąkolwiek stawkę policjantom, strażakom, sprzedawcom i innym amatorom, którzy kopią, bo lubią. Dla odbębnienia tej formalności wyrwaliśmy młodzieżówce, która rywalizuje o wynik niewidziany od 20 lat – pamiętajmy, jak łakniemy każdego sukcesiku budującego wiarę we własne siły – absolutnie kluczowego zawodnika. Milik uparcie udowadniał, że w rywalizacji nie całkiem dorosłej odnajduje się doskonale. Był nie tyle najlepszym strzelcem polskim czy najlepszym strzelcem naszej grupy – on z dziewięcioma golami był najlepszym strzelcem całych europejskich eliminacji.

Zażądaliśmy jednak, żeby Milik pomógł seniorom zanihilować Gibraltar. I zanihilować się udało. Trwa tydzień sukcesów polskiego futbolu. Sukcesów na miarę naszych możliwości.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s