Nazywa się Marcelo Bielsa, wielbią go najwięksi trenerzy świata, największe kluby świata nawet na niego nie spojrzą. A jego piłkarze, owszem, pod jego skrzydłami fruwają, ale lądowanie przeżyć im trudno. Mój felieton do poniedziałkowej „Gazety Sport.pl Ekstra” przeczytacie tutaj.