Od dawna zdumiewa mnie, że poza Brazylią prawie się o nim nie pisze ani nie gada. Przecież cały składa się z powodów, by o nim pisać do powyłamywania paluchów i gadać do powywrywania strun głosowych. Zresztą sami spójrzcie:
Strzelił Rogério Ceni już w karierze 126 goli. Niemal dwa razy więcej (!) niż drugi najskuteczniejszy bramkarz w historii, José Chilavert. I niemal trzy razy więcej niż następni w rankingu Dimitar Iwankow oraz René Higuita. Ciekawe, prawda?
A rękawice ma Rogério Ceni pełne roboty. W tym roku rozegrał już 62 mecze, a zdarzało mu się rozgrywać ich blisko 80 – to skutek horrendalnie rozdętego systemu brazylijskich rozgrywek, podzielonych na regionalne i ogólnokrajowe. Nie uziemiły go nawet poważne, odniesione w minionych latach kontuzje, które wymagały poważnego chirurgicznego gmerania w stawie skokowym, kolanie i barku. Ciekawe, prawda?
Spomiędzy słupków nie wychodzi – chyba że akurat ma bić rzut wolny lub karny – od dwóch dekad, w styczniu skończy, uwaga, 42 lata. Ciekawe, prawda?
Całą niekończącą się karierę spędził Rogério Ceni w jednym klubie, São Paulo FC. Wystąpił w 1145 meczach, w przeszło dziewięciuset z nich paradował w opasce kapitana. To powody, dla których trafił – w trzech różnych miejscach – do Księgi Rekordów Guinessa. Ciekawe, prawda? Niech się Giggs ze swoimi rekordzikami w Manchesterze United schowa.
W reprezentacji zagrał ledwie kilkanaście razy, ale hołdów naskładali mu rodacy (i nie tylko oni) całkiem sporo. Sześciokrotnie odbierał Srebrną Rękawicę dla najlepszego bramkarza ligi, ogłaszano go też jej najlepszym piłkarzem. Zdobywał najcenniejszą w południowoamerykańskim futbolu klubowym Copa Libertadores, a także wygrywał klubowe mistrzostwa świata – bronił wtedy fantastycznie, dostał nagrodę dla najbardziej wartościowego uczestnika turnieju. Ciekawe, prawda?
W goleadora zaczął zabawiać się późno, gdy miał już 24 lata i kilkadziesiąt meczów dla São Paulo w dorobku. – Nie było wśród nas nikogo, kto umiałby uderzać z rzutów wolnych, więc zacząłem przychodzić na treningi pół godziny wcześniej i próbować. Wkopywałem do siatki ze 20 piłek – wspominał po zdobyciu setnej bramki w karierze. – Nie miałem muru, więc ustawiałem ruchomą barierkę i celowałem w słupek. Uznałem, że jeśli w niego trafię, to tym łatwiej będzie trafiać w bramkę.
A jak już się nasz snajper rozbujał, to nigdy nie przestał. W zwycięskim dla jego klubu Copa Libertadores 2005 należał do najskuteczniejszych zawodników całych rozgrywek, w całym roku uzbierał wówczas aż 21 goli. To jego rekord. Słynny specjalista od kopania nieruchomej piłki Zico ogłosił kiedyś, że bramkarz São Paulo opanował tę sztukę lepiej od niego. Ba, nawet rzuty karne pozwalał sobie Rogério wykonywać – w cholernie ważnych momentach! – wirtuozersko. Tej podcinki nie powstydziłby się Andrea Pirlo:
Przed meczami Rogério Ceni też strzelał. Słowami. Tutaj możecie pooglądać i posłuchać, jak motywuje drużynę.
Bieżący rok jest dla bramkarzy wyjątkowy, o czym napisałem w październiku obszerny felieton „Wielkie trzęsienie słupków”. I ze względu na osobność Manuela Neuera, i ze względu na pamiętną zmianę Jaspera Cillessena na Tima Krula, i ze względu na luksusowych rezerwowych w typie Petra Cecha czy Keylora Navasa, i ze względu na snajperską indolencję w lidze włoskiej, w której jesienią tylko 60 proc. rzutów karnych daje gola. Być może jednak do najdonioślejszego wydarzenia pomiędzy słupkami dojdzie 7 grudnia, kiedy Rogério Ceni rozegra ostatni mecz w karierze.