Piłkarz Robert Lewandowski spogląda z nowych billboardów z promiennym uśmiechem i butelką Coca-Coli. Nic dziwnego, że jest radosny, i nic dziwnego, że zachęca do picia najpopularniejszej brunatnej cieczy świata, bo to ciecz wszechsłodka, a wszystko, co nawet jedynie zwyczajnie słodkie, generalnie ludziom smakuje. Mała czerwona puszeczka, takie tam puchatkowe Conieco, zawiera aż 10 kostek cukru! Pomyślcie, jak niezwykły to napój – gdybyśmy wsypali tyle kostek do herbaty, strach byłoby nią nawet zwilżyć usta, brrr, ależ to byłoby wstrętne, tymczasem colą upajają się wszystkie plemiona, od Kamczatki po Patagonię.
Napastnik Bayernu nie jest naturalnie pierwszym futbolistą reklamującym gazowane słodziaki. Przypomnijmy sobie choćby ubiegłoroczny mundial – chyba w trakcie każdej transmisji popijał je Leo Messi, który dodatkowo jeszcze wcinał na ekranie chipsy. Tak było, jest i najpewniej będzie, że wybitni sportowcy pasjami namawiają do pochłaniania substancji, których sami unikają, ba, oni każdy kęs przeżuwają z obsesyjną ostrożnością, nie wkładają do ust niczego niezmonitorowanego, codziennie faszerują organizm suplementacją złożoną z kilkunastu starannie dobranych produktów.
Choć oczywiście nie wszyscy. Nie możemy całkiem wykluczyć, że Lewandowski lubi przed treningiem wessać Coca-Colę.
Reklamowe występy naszego czołowego piłkarza są jednak o tyle nietypowe, że wyraźne stanowisko w kwestii wszechsłodkich płynów i ciał stałych zabiera także jego żona Anna. Również osoba publiczna, również popularna, w dodatku zaangażowana w poważną społeczną misję. Poszerza mianowicie naszą dietetyczną świadomość – można powiedzieć: wychowuje nas – uczy, jak i co jeść, by żyć w zdrowiu. I za jednego ze swoich śmiertelnych wrogów uważa cukier. Na stronie akcji „Healthy Plan by Ann” pisze m.in., że to „biała trucizna”, że „wstrzymuje spalanie tłuszczu i obniża odporność immunologiczną organizmu, powoduje próchnicę, niedobory witaminy B i wapnia oraz zaburzenia poziomu cukru w organizmie”. Że „jest bardzo szkodliwy, działa ochładzająco na nasz organizm, silnie zakwasza organizm, osłabia śledzionę, trzustkę i wątrobę”.
Niespójność przekazu małżeństwa Lewandowskich komplikuje i tak już skomplikowaną rzeczywistość, sam zachodzę w głowę, kogo naśladować, czy wierzyć uśmiechającemu się do coli Robertowi, czy jednak zaufać Annie straszącej białą trucizną. Chętnie obejrzałbym nawet rodzinną debatę, która pozwoliłaby mi samodzielnie zbliżyć się do prawdy. Potencjalny sponsor już jest – Coca-Cola.