Cesarz Ancelotti. Od Bońka do Lewandowskiego

Carlo Ancelotti, Bayern Monachium

Dopiero dzisiaj pokojarzyłem, że jeśli latem nie wydarzy się wiadomy transfer do Realu Madryt, to Carlo Ancelotti zostanie dobrym znajomym obu najsławniejszych polskich piłkarzy – jako zawodnik w latach 80. bronił barw Romy wspólnie ze Zbigniewem Bońkiem, jako trener spotka wkrótce w Bayernie Roberta Lewandowskiego.

Co poprowadziło mnie do starych rozmyślań o tym, z iloma wybitnymi postaciami dzielił szatnię włoski gigant, który nieprzerwanie od trzech dekad przebywa wśród innych gigantów. Uwaga, teraz wyleję wam na głowy wodospad nazwisk.

Marco van Basten, Rudd Gullit, Frank Rijkaard, Paolo Maldini, Franco Baresi, Roberto Donadoni.

Roberto Baggio, Gianfranco Zola, Giuseppe Signori.

Gianluigi Buffon, Fabio Cannavaro, Lilian Thuram, Hernan Crespo, Enrico Chiesa.

Zinedine Zidane, Alessandro del Piero, Filippo Inzaghi, Gianluca Zambrotta, Edwin van der Sar, Edgar Davids.

Andrij Szewczenko, Kaka, Ronaldo, Ronaldinho, Rivaldo, Andrea Pirlo, Clarence Seedorf, David Beckham, Cafu, Alessandro Nesta, Thiago Silva.

John Terry, Frank Lampard, Didier Drogba, Petr Czech, Michael Ballack.

Zlatan Ibrahimovic.

Cristiano Ronaldo, Iker Casillas, Sergio Ramos, Angel Di Maria, Xabi Alonso, Gareth Bale, Luka Modrić.

Manuel Neuer, Philipp Lahm, David Alaba, Jerome Boateng, Franck Ribery, Arjen Robben, Thomas Müller, Robert Lewandowski.

Ostatnie nazwiska wpisywałem niejako awansem, ewentualnych skandalicznie przeoczonych też mi nie wypominajcie, bo wstukiwałem je spontanicznie, z pamięci. Wstukiwałem, żebyście spróbowali sobie zwizualizować wyjątkowość trenerskiego Cesarza, moim zdaniem tylko pozornie powszechnie rozpoznawaną i doskonale uświadamianą. Ancelotti jako pierwszy szkoleniowiec podpisał kontrakty z potęgami z wszystkich pięciu czołowych lig europejskich i do nikogo bardziej nie pasuje stwierdzenie, że „obraca się w wielkim świecie”, bo każdemu współczesnemu konkurentowi czegoś brakuje – albo spędził prawie całe życie w jednym miejscu (Alex Ferguson), albo karierę ledwie rozpoczął (Pep Guardiola), albo sam nie kopał na wysokim poziomie (José Mourinho).

Gdybyśmy zatem mogli wybrać sobie jednego rozmówcę, który opowiedziałby nam o najwybitniejszych piłkarzach minionych 30 lat, wskazalibyśmy właśnie Ancelottiego. Gdybyśmy mogli wybrać kogoś, kto opowie nam – najlepiej w niedalekiej przyszłości, po doświadczeniu z Bundesligą – o specyfice pracy w najważniejszych europejskich kulturach futbolowych, wskazalibyśmy Ancelottiego. Gdybyśmy musieli wskazać trenera, który najlepiej zna dusze wybitnych solistów, bo musiał ich osobiście doglądać, wskazalibyśmy Ancelottiego.

Pomyślcie, jak mitręgę przeżyłby Carletto – tak wołają nań piłkarze, uwielbiający serdeczność, spokój i poczucie humoru Włocha – zmuszony do wyselekcjonowania jedenastki swojego życia. Buffon, Casillas i Neuer wśród bramkarzy, Maldini, Baresi, Nesta, Cannavaro czy Ramos wśród obrońców, Baggio, Zidane i Pirlo wśród rozgrywających, Cristiano Ronaldo, Ibrahimovic czy Szewczenko wśród goleadorów. I wreszcie, aż umieszczę ich w osobnej kategorii, niemal wszyscy zjawiskowi Brazylijczycy XXI wieku, od Ronaldo i Rivaldo po Ronaldinho i Kakę. Jeśli dobrze porachowałem, jego podwładni – wymienieni wyżej pogrubioną czcionką – uzbierali 16 Złotych Piłek i 14 nieistniejących już (po połączeniu z plebiscytem „France Football”) nagród FIFA dla gracza roku na planecie, a z reprezentacjami zdobywali złota pięciu ostatnich mundiali. Cesarstwo niemal bez granic.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s