Wyczerpujący mecz z Irlandią Płn. był wyzwaniem zbyt ekstremalnym, żeby mógł podpowiedzieć, czy Polacy są gotowi na zderzenie z Niemcami oraz Ukrainą.
Przez pół roku od zakończenia eliminacji tłumaczyliśmy sobie, że nie warto wierzyć własnym oczom. Kiedy podziwialiśmy efektowne zwycięstwa, trzeba było powściągnąć entuzjazm – bo „nie wolno wyciągać pochopnych wniosków ze sparingów”. Kiedy bolały nas niedawne niepowodzenia, staraliśmy się wstrzymywać krytycyzm – „bo nie wolno wyciągać pochopnych wniosków ze sparingów”. Dopiero dzisiaj przyjęliśmy solidną dawkę twardych danych.
Wniosek ogólny, po doświadczeniach z minionych turniejów mistrzowskich kojący, brzmi: Nic się nie zmieniło.
Reprezentacja pozostała przyjemnie przewidywalna – niekoniecznie porywająca, do wyciśnięcia z siebie wygranej potrzebująca włożyć w grę maksimum wysiłku, ale też zawsze trzymająca poziom przyzwoitości. To drużyna na miarę naszych możliwości. A selekcjoner wciąż z niezwykłym wyczuciem wynajduje dla niej kolejnych piłkarzy. W oficjalnych wystąpieniach – jak konferencje prasowe, wywiadów do publikacji nie udziela – tego oczywiście nie słychać, ale Adam Nawałka mówi o Bartoszu Kapustce wręcz z czułością. Uwielbia jego wszechstronność, śmiałość, boiskową zuchwałość graniczącą z bezczelnością, zdolność do adaptowania się do nowych okoliczności. I każdy mecz potwierdza, że jak zwykle się nie myli. A my dzięki temu zachowujemy spokój – gdy zaskoczy, to nie posądzamy go ryzykanctwo, lecz o wybór głęboko przemyślany, świetnie uzasadniony.
Zachowujemy spokój my, zachowują go piłkarze. I nie panikują, jeśli mecz im się nie układa.
Na razie wiemy zatem tyle, że utrzymali poziom z eliminacji. Tam ze Szkocją i Irlandią remisowaliśmy lub minimalnie wygrywaliśmy, teraz po mękach przepychamy Irlandię Północną. Wciąż nie wiemy natomiast, czy umieją wzbić się jeszcze wyżej. Wykonać kolejny postęp, niezbędny, by zaistnieć na Euro 2016. Tu twardych danych nie ma wcale.
Wieczór w Nicei wyjaśnia niewiele, ponieważ stanowił wyzwanie ekstremalne, w turniejach finałowych arcyrzadkie. Jeśli Wojciech Szczęsny głównie spaceruje daleko poza polem karnym, niemal dotyka linii środkowej, to podejrzewaj, że mamy do czynienia z anomalią. Polacy nie opanowali sztuki operowania piłką na poziomie wirtuozerskim, jak Hiszpanie czy Niemcy, więc meczu, w którym niemal jej nie oddają, nie wolno traktować bezrefleksyjnie.
Nakazujących zachować wstrzemięźliwość danych było zresztą bez liku. Ledwie dwa faule popełnione przez Polaków nieopodal własnego pola karnego? Nie, to nie monumentalna postawa odwalających brudną robotę w białych rękawiczkach obrońców, lecz w zasadniczym stopniu skutek prostackiej metody ofensywnej północnych Irlandczyków – oni do wyrzuconego na drugi kraniec świata napastnika Kyle’a Lafferty’ego nie tyle słali podania, ile wykopywalii piłkę w jego sąsiedztwo.
Wczorajszy przeciwnik to drużyna pozbawiona nie tylko planu B czy C, ale nawet planu Ą. Zdolna ponaprzykrzać się każdemu, kto przywykł do nieskrępowanej kanonady i w ogóle frontalnego ataku, a zarazem rozczulająco bezbronna, gdy przegrywa i musi wymyślić się na nowo.
Nikogo podobnego już podczas Euro 2016 nie spotkamy. Gdyby trener Nawałka chciał przećwiczyć warianty gry z Niemcami czy Ukraińcami, szukałby sparingpartnera wszędzie, tylko nie w Irlandii Północnej. Bogactwo wariantów, którymi dysponują mistrzowie świata, doskonale znamy, ale z innego wymiaru przybędą również nasi ostatni grupowi rywale. Skoro napawamy się potęgą polskich skrzydeł – błysk Kapustki, asysta Kuby Błaszczykowskiego, powrót do zdrowia Kamila Grosickiego – to warto jeszcze uzmysłowić sobie, że w meczu z Ukrainą będą musieli włożyć sporo energii w trud defensywny. Nasi wschodni sąsiedzi polegają przede wszystkim na Jewhenie Konopliance i Andriju Jarmołence, zasuwających jak opętani właśnie na flankach.
Na szczęście nie ma mowy, żeby polski selekcjoner czy jego podwładni oderwali się od ziemi. Grzegorz Krychowiak brzmiał wczoraj po meczu jak po zwykłym ligowym weekendzie. Jeszcze raz – historia tej reprezentacji niezmiennie kręci się wokół tego samego głównego wątku. Punkty wyrywa udręczona, brnie od 2:2 i 2:2 ze Szkocją, przez 1:1 i 2:1 z Irlandią, do 1:0 z Irlandią Północną. Niczego nie zdobywa nazbyt łatwo. Tak wiele w niej gwiazd, a tak mało mentalnego gwiazdorstwa. To też obiecujące, że gdy studzimy dzisiaj nastroje, to raczej nasze, niż piłkarzy.