Nieśmiertelne włoskie wampiry

Włosi wciąż udają, że trwa piękna przeszłość. I są na razie najbardziej inteligentną drużyną Euro 2016. Dlatego wygrali 2:0 z Belgami, którym grozi przejście do historii jako wiecznie niespełniona drużyna przyszłości.

Znów są najstarsi na turnieju, dzisiaj w podstawowym składzie tylko Matteo Darmian miał mniej niż 29 lat. Znów też cały świat sądzi, że mogą polegać wyłącznie na defensywie, żywcem wyjętej z Juventusu. I to prawda, ale tym razem przewrotna.

Bo jeśli na środku obrony króluje Leonardo Bonucci – piłkarz z tak nienagannie ułożoną stopą i zmysłem do długich podań, jakby w poprzednim wcieleniu czarował na rozegraniu – to łatwiej porzucić tęsknotę za reżyserami klasy Andrei Pirlo (drepta do emerytury w lidze USA) czy Marco Verrattiego (kontuzja). To możesz długo nawet grać beznadziejnie, jak Emanuele Giaccherini, a wreszcie i tak wydusisz z siebie zwycięskiego gola.

Bonucci dał asystę wirtuozerską, dotąd najpiękniejszą na mistrzostwach. I wydarzenia na boisku potoczyły się wbrew wszystkiemu, co o dzisiejszych rywalach opowiadają nam znawcy.

Nie znajdziemy na Euro 2016 nacji znajdujących się w bardziej odmiennych nastrojach i momentach dziejowych. Włosi cierpią na depresję i tkwią w dekadencji, od lat patrzą, jak ich futbol więdnie. Ubyło im jedno zaproszenie do Ligi Mistrzów, na dwóch ostatnich mundialach przepadli w fazie grupowej, w rankingu FIFA wylecieli z czołowej dziesiątki. Belgowie żyją natomiast nadzieją i weszli w okres dynamicznego wzrostu. Cały świat pyta, na czym polega sekret ich wydajnego systemu futbolowej edukacji, a we wspomnianym globalnym rankingu z pozycji lidera zsunęli się niedawno na pozycję wicelidera.

Włosi rozpaczają też, że „reprezentant kraju” to przestało brzmieć dumnie, że trenerzy muszą wpuszczać do szatni coraz więcej piłkarzy skandalicznie przeciętnych. Co najlepiej widać w ataku – oni, ojczyzna tuzinów wybitnych snajperów, na inaugurację Euro wystawili Edera i Graziano Pellego, którzy w byle jakich klubach (Inter i Southampton) częściej siadają w rezerwie niż strzelają gole. I przed meczem zwyczajnie zazdrościli Belgom talentu. Talentu, którego w podstawowym składzie pokonani upchnęli dzisiaj – mierząc sumami transferowymi – za grubo ponad ćwierć miliarda euro.

Potęga piłkarstwa z Italii polega jednak na tym, że Włosi nawet w trakcie upadku potrafią wzbić się na podium. Na poprzednim Euro wzięli srebro, a teraz przypomnieli Edenowi Hazardowi oraz Kevinowi De Bruyne, że uwielbiają wysysać krew z natchnionych dryblerów. Paraliżują ich mądrością zbiorową, umiejętnym kontrolowaniem przestrzeni. To potrafi niemal każdy włoski gracz. Gwarantuje mu to pochodzenie, z wiekiem poparte jeszcze bezmiarem zebranego doświadczenia. W Italii nikomu nie strzeli do głowy wyrzucać wieku Andrei Barzaglemu (35 lat), Bonucciemu (29), Giorgio Chielliniemu (32) i Daniele De Rossiemu (33), czyli defensywnym liderom reprezentacji.

I każdego, kto podczas Euro poczuje dotyk tych futbolowych wampirów, będzie bolało. Unieszkodliwić mogą Włochów tylko dyskwalifikacje – realne, dzisiaj wszyscy trzej obrońcy otrzymali po żółtej kartce. Ale rozwiązywanie problemów to ich druga natura. Natomiast Belgowie przyzwyczaili nas na razie do wysłuchiwania przysiąg, że wreszcie dojrzeli, by wygrywać. Na boisku zachowują się naiwnie i niezdecydowanie. Jakby polubili bycie wieczną drużyną przyszłości, jakby teraźniejszość niespecjalnie ich zajmowała. Oby nie ocknęli w dniu, w którym ich złote pokolenie przejdzie do niechętnie wspominanej przeszłości.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s