Gdyby piłkarski rynek transferowy był sprintem na sto metrów, to trwające lato byłoby z polskiej perspektywy biegiem, w którym nawet pobicie rekordu wszech czasów nie wystarcza do medalu, ponieważ rekord bije połowa ścigających się zawodników. I to bije rekord w spektakularnym stylu. Kamil Glik, Piotr Zieliński (czekamy na oficjalne potwierdzenie, w czwartek testy medyczne w Napoli), Grzegorz Krychowiak, Arkadiusz Milik – wszyscy przelicytowali najdroższego dotąd Jerzego Dudka. Wyraźnie bądź wielokrotnie, nawet Usain Bolt w szczytowym momencie miał rywali bliżej pleców.
A być może przelicytował Dudka – kosztował śmieszne 7 mln – także Bartosz Kapustka, tu mamy sprzeczne informacje. Tak czy owak jednak również gracz wyeksportowany przez Cracovię jest rekordzistą. Wśród polskich nastolatków.
Oglądalibyśmy zatem sprint z aż pięcioma czasami powyżej rekordu wszech czasów. I to po wielu latach gapienia się na biegi ślamazarne, z wynikami liderów marnymi lub beznadziejnymi.
Nie ma jednak sensu zachłystywać się cenami, one są między innymi skutkiem szalonej inflacji na całym rynku. Istotniejsze, że polscy piłkarze wystrzelili w hierarchii sportowej. Świat europejskiego futbolu znienacka zaczął z naszego punktu widzenia wyglądać zupełnie inaczej.
Ma polskiego piłkarza – króla strzelców Bundesligi! – przeszczęśliwy z tego powodu MISTRZ ligi niemieckiej, który musi się bardzo starać, żeby nie podebrał mu tego polskiego piłkarza madrycki triumfator Ligi MISTRZÓW (Robert Lewandowski, Bayern Monachium). Ma też polskiego piłkarza WICEMISTRZ ligi niemieckiej – jednego z najlepszych na kontynencie prawych obrońców (Łukasz Piszczek, Borussia Dortmund). No i za 5 mln euro wziął właśnie polskiego piłkarza niemiecki ĆWIERĆFINALISTA Ligi MISTRZÓW (Jakub Błaszczykowski, Wolfsburg).
26 mln euro (plus ewentualnie 4 mln) zapłacił za Polaka MISTRZ ligi francuskiej (Paris Saint Germain, Grzegorz Krychowiak, który przed chwilą obronił TROFEUM w Lidze Europejskiej). Podpisał kontrakt z Polakiem WICEMISTRZ ligi francuskiej (Maciej Rybus, Olympique Lyon). Za 11 mln (plus ewentualne 4 mln) wzięła też Polaka TRZECIA drużyna ligi francuskiej (Kamil Glik, AS Monaco) – podprowadziła uwielbianego przez publikę kapitana włoskiemu klubowi AC Torino.
Nawet 9 mln euro przeleje za Polaka (wciąż nastoletniego!) MISTRZ ligi angielskiej (Bartosz Kapustka, Leicester), który jednego Polaka już zatrudnia (Marcin Wasilewski). W wakacyjnych sparingach w podstawowym składzie sprawdza Polaka WICEMISTRZ ligi angielskiej (Krystian Bielik, Arsenal).
Aż 35 mln euro wydał na Polaka WICEMISTRZ ligi włoskiej (Arkadiusz Milik ma w Napoli zastąpić najbardziej bramkostrzelnego od dekad króla strzelców Serie A). Dorzuci też WICEMISTRZ ligi włoskiej 15-18 mln za innego Polaka (Piotr Zieliński, Napoli). A TRZECIA drużyna ligi włoskiej chce zatrzymać wypożyczonego z WICEMISTRZA ligi angielskiej bramkarza (Wojciech Szczęsny, AS Roma).
Namnożyło się tych mistrzostw albo prawie mistrzostw wokół polskich nazwisk, prawda? W dodatku wymieniamy nazwiska ludzi młodych, aż chciałoby się dopisać do nich Pawła Dawidowicza, na razie rezerwowego w Benfice Lizbona, czyli MISTRZU ligi portugalskiej. A ponieważ za naszych hojnie płaciły jeszcze m.in.: Fiorentina (Bartłomiej Drągowski, 4 mln), Sampdoria (Karol Linetty, 3 mln) i Queens Park Rangers (Ariel Borysiuk, 2 mln), to mamy czas absolutnie wyjątkowy. Zagraniczne kluby zapłacą za naszych grubo ponad 100 mln euro, mogą przekroczyć nawet 120 mln – rynkowa wartość graczy z żadnego kraju w Europie nie wzrosła w tym roku aż tak bardzo. Gdyby polskie piłkarstwo było notowane na giełdzie jako firma, to przeżywałoby fantastyczną, bezprecedensową hossę.
Ale powtórzmy: nie o pornografię liczb tu chodzi. Jeszcze nigdy tak wielu Polaków nie występowało w tak wielu renomowanych drużynach. Jeszcze nigdy nie kibicowaliśmy aż tylu rodakom kopiącym w klubach aspirujących do sukcesu w Champions League. Jeszcze nigdy nie mieliśmy w każdy weekend oczopląsu, jaki czeka nas jesienią (kogo tu oglądać?). Jeszcze nigdy trener reprezentacji nie czerpał z puli, w której przebiera Adam Nawałka – w eliminacjach do mundialu 2018 może wystawiać jedenastkę złożoną wyłącznie z zawodowców zatrudnionych w pięciu wielkich ligach europejskich. Futbolowy towar znad Wisły awansował do kategorii dóbr luksusowych.