Potrzebna nowa Polska

reprezentacja Polski, mundial 2018

Lapidarna definicja reprezentacji według Adama Nawałki brzmi: drużyna, którą potwornie trudno pokonać, a zarazem drużyna, której z potwornym trudem przychodzi wygrywanie. A teraz koniecznie musi się zmienić.

W sobotni wieczór, gdy nasi piłkarze podejmą Danię, minie okrągły rok od ostatnich chwil, w której to ich rywal – w meczu o stawkę, pomijamy sparingi – był na prowadzeniu. Doznawali tej przykrości w Glasgow, remis ze Szkocją ocalili wówczas cudem. Od tamtej pory upłynęło 690 minut gry. Bite 11 i pół godziny walki z Irlandią, Irlandią Północną, Niemcami, Ukrainą, Szwajcarią, Portugalią oraz Kazachstanem. Porażka nie groziła Polakom nigdy.

Ba, przez całą kadencję Nawałki jego ludzie pozwolili prowadzić przeciwnikowi tylko dwukrotnie – przez 78 minut Niemcom, przez 28 minut wspomnianym Szkotom. I to wyłącznie w eliminacjach, a nie w turnieju finałowym Euro 2016. Bilans doprawdy imponujący, nieosiągalny dla niemal nikogo na kontynencie. Nawet Niemiec, Hiszpanii, nie wspominając o złotej medalistce mistrzostw kontynentu Portugalii.

Równocześnie jednak Polacy nie umieją żadnego rywala porządnie wytarmosić za uszy. Albo wyduszają z siebie minimalne zwycięstwo, albo – ostatnio częściej – sami nie umieją utrzymać prowadzenia. Czasami z braku sił i deficytu przyzwoitych rezerwowych, jak w fazie pucharowej Euro, czasami przez nadmierne samozadowolenie i gapiostwo, jak w Kazachstanie. Dwukrotnie z rzędu zdołali zwyciężyć tylko na początku pracy z Nawałką. A generalnie wygrali połowę z 16 meczów nietowarzyskich.

Taki rytm sprzyja sukcesowi zwłaszcza na turniejach. Tam, gdzie można przepychać się z rundy do rundy po remisach, dzięki powodzeniu w rozstrzygającej serii rzutów karnych. Wybitnie nie sprzyja natomiast w trwających kwalifikacjach do mundialu, w którym straty punktowe – jeśli celuje się w pozycję lidera grupy – należy ograniczyć do minimum.

Wbrew pozorom Polakom, zwłaszcza wobec remisowej wpadki w Kazachstanie, nie wystarczy zatem utrzymanie swojego normalnego tempa, oni muszą wreszcie przyspieszyć. Wreszcie wygrać dwa razy z rzędu.

To misja tym bardziej wymagająca, że mecze z Danią i Armenią oddzielają ledwie dwa wolne dni. Takie nastały czasy – potężne kluby przekładają weekendowe mecze w kraju na piątek, żeby solidnie wypocząć przed Ligą Mistrzów we wtorek, a mecze mających mniejszą siłę przebicia reprezentacji narodowych upycha się w możliwie najkrótszym wycinku czasu. Co nie służy nikomu zmuszonemu polegać na wąskiej grupie piłkarzy. Jak Nawałka. Przynajmniej Nawałka dotychczasowy, zwlekający z przeprowadzaniem zmian do końca świata.

Czy teraz strategię zmodyfikuje, nie wiadomo. Bartosz Kapustka, czyli skrzydłowy z pogranicza podstawowego składu i pierwszego rezerwowego, powinien rwać się do gry o stawkę, a zarazem być gotowym fizycznie – choć wciąż nie zadebiutował w lidze angielskiej, to biega w drugiej drużynie Leicester. Ale już Karol Linetty, który poleciał wycieńczony na Euro, znów może nie mieć szczęścia do reprezentacji – w Sampdorii zasuwał bez wytchnienia i nie opuszczał ani minuty sezonu aż do minionego weekendu, gdy po raz pierwszy wyglądał na zmęczonego. Akurat teraz, w przededniu dwumeczu eliminacji MŚ… Gospodarowania siłami napastników też trudno oczekiwać, bo Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik zachowują miażdżącą przewagę nad Łukaszem Teodorczykiem i Kamilem Wilczkiem. Zarówno w umiejętnościach, jak i w zgraniu z drużyną.

Czeka nas zatem weekend piekielnie intensywny, w którym doniosłe znaczenie może mieć każdy detal. Każde kopnięcie, każdy zryw do sprintu, każda minuta regeneracji. Nawet nisko ceniona Armenia, którą Polacy zaatakują dopiero we wtorek, znosiła we wrześniu duńskie oblężenie dzielnie, pozwalając sobie wepchnąć ledwie jednego gola.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s