Od miesięcy, a może i lat, Łukasz Piszczek naprasza się – graniem, nie gadaniem – żeby złożyć mu hołd. No to złożyłem, felieton do „Gazety Wyborczej” przeczytacie tutaj. Przy okazji też zapraszam do reportażu z Lipska, gdzie wszedłem w tłum kibiców najbardziej znienawidzonej drużyny w Bundeslidze – jest tu.