Kilka dni temu zignorowałem rozstanie z reprezentacją Artura Boruca, bo nie czułem konieczności żegnania bramkarza, którego status w kadrze zmieni się tylko pozornie – od dawna jest rezerwowym za rezerwowym – natomiast jego kariera klubowa trwa. Zrewidowałem opinię wskutek emocji, jakie wywołał polski bramkarz w polskich kibicach, a także wskutek fantastycznego sobotniego występu przeciw Manchesterowi United. Felieton do poniedziałkowej „Gazety Wyborczej” przeczytacie tutaj.