Tamaryna białoczuba, czyli mundial wyjęty z moich marzeń

mundial 2018, Adam Nawałka, reprezentacja Polski, mś 2018, losowanie mundialu

Kiedy przemierzałem Japonię dzięki swojemu pierwszemu mundialowi przeżywanemu w roli korespondenta, fascynowało mnie wszystko, w sensie sportowym i pozasportowym, poza jednym wieczorem: w trakcie ćwierćfinału senegalsko-tureckiego konałem. Nie działo się nic, emocji było jak przy kiszeniu ogórków, pewnie bym się roztopił z nudów, gdyby nieopodal – w loży honorowej – nie wyprężały się senegalskie boginie, to było najwyższe stężenie kobiecego piękna, jakie widziałem w życiu. Żony, narzeczone i kochanki piłkarzy? A może po prostu wyselekcjonowane najpiękniejsze dobra naturalne Senegalu, który chciał się pochwalić, że Senegal jest rajem na ziemi?

Nic nie poradzę – to moje pierwsze, zwierzęco odruchowe skojarzenie z reprezentacją kraju, o którym nie bardzo wiecie, gdzie leży. Nuda i zachwyt.

Z Japonią mam to podobnie. Nuda i zachwyt. Kraj chłonąłem rozanielony (podczas kilku wizyt zjeździłem wszystkie główne wyspy, odurzające doświadczenie), ale jej piłkarzom też zdarzyło się sprawić, że wyrywałem sobie włosy. Na innych mistrzostwach świata, w 2010 roku, wspólnie z Paragwajczykami postanowili ukatrupić mnie w 1/8 finału. Przeczołgali mnie przez bezbramkowe 120 minut, aż doczłapali do karnych. Pisałem wówczas do „Gazety”: „Przed takimi meczami mundialowy korespondent doświadczony dwoma turniejami czuje się jak skazaniec. Doskonale wie, jak będzie. W 2002 r. w Osace przeraźliwego gniota spłodzili Turcy z Senegalczykami w ćwierćfinale. W 2006 r. podobnie zagrali Szwajcarzy z Ukraińcami w 1/8 finału. Teraz do księgi mundialowych okropieństw weszli – niespiesznie i z przestraszonymi minami – Japończycy oraz Paragwajczycy. Gniota rodzą zawsze te same okoliczności. Piłkarze, którzy niewiele w życiu wygrali, pochodzący z krajów, których reprezentacje też niewiele wygrały, sprawiają niespodzianki, czasem nawet zyskują uznanie publiki spragnionej doznań estetycznych, aż docierają do etapu, do którego nie zaglądali w najodważniejszych snach. I właśnie wtedy zaczynamy rozumieć, że nie wytrzymają”.

Paradoks polega na tym, że dzisiaj, kiedy nasi piłkarze wylosowali Senegal i Japonię jako rywali w fazie grupowej mistrzostw świata, wpadłem w euforię niebezpiecznie bliską ekstazie. Nie ze względów sportowych – w tym sensie ruszamy w podróż w nieznane, o czym szerzej piszę tutaj, przypuszczając, że o zwycięstwa w Moskwie, Kazaniu i Wołgogradzie będzie potwornie trudno. Nie, rozpaliła mnie perspektywa wyprawy – mentalnej, żeby nabyć wiedzę – do krain tak bardzo odległych i obcych. Bo MŚ, oprócz bycia celem samym w sobie, od zawsze służą mi także za pretekst do podróży w nieznane.

Przyznałem się dzisiaj w tekście o mojej wymarzonej grupie, że przed losowaniem mundialu zawsze kombinuję jak skrajny egoista. Nie interesuje mnie interes drużyny, kibiców ani nawet – błagam o możliwie łagodny wymiar kary – narodu polskiego. Chcę tylko, żeby było interesująco. Albo sportowo, albo niesportowo. W wymarzonej grupie umieściłem nawet Senegal, jednego z trzech uczestników przyszłorocznego turnieju, z którym polscy piłkarze nie grali nigdy, nawet towarzysko.

Pozostałe życzenia się nie spełniły, ale i tak czuję pełną satysfakcję. Japonia? Moi ulubieni kosmici, mam na ich punkcie szmergla, sama frajda sprawdzać, co u nich słychać. Kolumbia? Kopaliśmy się z nimi tylko sparingowo, poza tym wystarczyło wyciągnąć ją w kulce, żeby się dowiedzieć od Radka Nawrota o istnieniu tamaryny białoczubej (te jajcary ze zdjęcia na górze, zaraz się będę zapoznawał, moja dziewczyna już zażądała adopcji jednego egzemplarza!). Czysta poezja, gdybym rządził światem, to bym zarządził, żeby mundial zaczynał się już, ależ jestem napalony na mundial, nie wiedziałem, że pół roku przed mundialem można się aż tak jarać mundialem, tę mundialową grupę wykroili chyba specjalnie dla mnie, co do milimetra pod moją mundialową szajbę, chyba zapominam wstawić w tym zdaniu kropkę, wypisuję te jęki mundialowego oszołoma w trakcie hiciora Napoli – Juve, nie umiem się na nim skupić, bo czekam na mundial, niech mnie zahibernują i wybudzą na mundial, niech ten mundial stanie się już.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s