Tak się złożyło, że w dwa kolejne poniedziałki zająłem się w cotygodniowym felietonie do „Gazety Wyborczej” naszą polską miłością do porażek i zarazem wrogością do tych, którzy porażki ponoszą. Alternatywy zresztą nie było, w Pjongczangu nasi sportowcy z morderczą konsekwencją mierzą w miejsca ostatnie lub prawie ostatnie. A ponieważ poprzednio zapomniałem wkleić link na blogu, teraz wklejam oba – tutaj przeczytacie „Polską sztukę przegrywania”, a tutaj dzisiejsze „Igrzyska nienawiści”.