Nieszczęście Kamila Glika jest osobistym dramatem piłkarza, który traci być może niepowtarzalną szansę na mundial, a zarazem powoduje – w połączeniu ze stratą Krzysztofa Mączyńskiego, innego kluczowego gracza reprezentacji – że dzieje się ciekawiej. Trzeba kombinować.
Na moje niewprawne, nietrenerskie oko rośnie prawdopodobieństwo, że Adam Nawałka spróbuje użyć na mundialu ćwiczonego od miesięcy ustawienia z trójką stoperów. Ewentualnie spróbuje użyć obu naraz – w tym samym meczu i bazowego z czwórką, i zmodyfikowanego. Wyjściowo mogłoby to wyglądać tak:
Łukasza Piszczka jako półprawego obrońcę wśród trzech środkowych wyobrażam sobie z łatwością: a) wprawiał się na tej pozycji w Borussii Dortmund w czasach Thomasa Tuchela i radził sobie tak zręcznie, że przez trenera był wynoszony wręcz na symbol drużyny; b) u selekcjonera wystąpił tam w towarzyskich meczach z Nigerią i Koreą Południową; c) identyczną rolę pełnił w niedzielnej gierce wewnętrznej na zgrupowaniu w Arłamowie. Za dużo tropów, by nie podejrzewać, iż selekcjoner bierze pod uwagę wariant, którego zaleta polega również na tym, że bez dokonywana jakiejkolwiek zmiany personalnej w każdym momencie gry Piszczka można przywrócić prawej obronie i defensywę trzyosobową przestroić na czteroosobową:
W każdej chwili, jeśli tylko pojawi się potrzeba, można też wrócić do ustawienia wyjściowego. Można manipulować, ile wlezie, przeformułowywać się z minuty na minutę – o czym wspominałem już w marcowym felietonie o Nawałce, u którego dostrzegłem nagłą skłonność do poszukiwań opcji alternatywnych, by uczynić drużynę elastyczniejszą taktycznie. (Czyżby w odpowiedzi na słowa trenera Duńczyków, który przed 0:4 Polaków w Kopenhadze wytknął pokonanym przewidywalność w grze?).
Lubiłbym takie gmeranie w systemie, to przecież nie jest ukochana dyscyplina sportu przedstawicieli polskiej myśli szkoleniowej. Rzekłbym raczej, że jej unikają.
Dzięki zaproponowanemu wyżej ustawieniu przybywa także pomysłów na odwołanie z boiska Jakuba Błaszczykowskiego, piłkarza niekoniecznie gotowego na zasuwanie przez pełne 90 minut. Moglibyśmy wówczas wymieniać go nie tylko na skrzydłowego lub wahadłowego, lecz również na środkowego obrońcę. Półprawym stoperem mianujemy np. Jana Bednarka, a w miejsce Błaszczykowskiego przesuwamy Piszczka. Znów: liczba potencjalnych rozwiązań rośnie.
Powyższy diagram dodatkowo ekscytuje dzięki obecności 22-letniego obrońcy Southampton, bo z jego twarzą kibice reprezentacji się nie oswoili, on jeszcze dwa miesiące temu jako mundialowy kadrowicz nie istniał. Kiedy jednak znienacka zadebiutował w lidze angielskiej, to nie dał się już z boiska wygonić, z powodzeniem stawiał się Edenom Hazardom i Jamiem Vardym, wytrzymał siedem pełnych meczów z rzędu. A w Arłamowie rozpływał się nad nim – bez naszych sugestii, sam wymienił nazwisko – Robert Lewandowski, nawet Nawałka nie umiał ukryć zachwytu. Są zatem poszlaki pozwalające sądzić, że na widok atakujących senegalskich, kolumbijskich czy japońskich Bednarek nie sposąwieje, a może nawet spróbuje im się ostro nauprzykrzać. No i doda przymałej drużynie trochę wzrostu.
No więc ja bym chętnie doczekał dnia, w którym z podstawowej jedenastki zupełnie nie wynika, jaki kształt będzie miała polska drużyna. I w ogóle dawajcie już ten mundial, robi się zbyt intrygująco, żeby awanturę odwlekać.