Mój ideologiczny rozwój przebiegałby w jednostajnie przewidywalnym kierunku – liberał, w nastolęctwie wręcz libertarianin, który z wiekiem stale lewicowieje – gdyby nie sport. Przez sport odnajduję w sobie niekiedy konserwatystę. Nawet zajadłego, opierającego się większości zmian. O czym napisałem cotygodniowy felieton, jest tutaj.