Polska – Niemcy, decydujące starcie

Polska, Niemcy, reprezentacja Polski, Jerzy Brzęczek, Joachm Low

Dopiero dzisiaj, z perspektywy czasu, wyraźnie dostrzegamy przełomowość roku pańskiego 2014. Roku, w którym my, Polacy, wreszcie wzlecieliśmy w piłce nożnej na poziom Niemiec – wystrzeliliśmy na mistrzowski nieboskłon znienacka, po dekadach nieprzerwanego poddaństwa, podczas których nigdy, przenigdy, nie byliśmy w stanie nawet śmielej spojrzeć im w oczy.

Zniszczyli ich nasi piłkarze wtedy na Narodowym dwa do jaja, rozpoczynając pomyślne eliminacje Euro 2016, zakończone idealnym remisem – w rewanżu we Frankfurcie rywale wygrali, doprowadzając w dwumeczu do wyrównania. Zrobiło się 3:3.

Podczas turnieju finałowego spotkaliśmy się w fazie grupowej. 0:0, ze wskazaniem na drużynę Adama Nawałki – w dość zgodnej opinii obserwatorów była bliżej zwycięstwa. W tabeli po siedem punktów.

Następnie odróżniły nas od sąsiadów ostatnie sceny ćwierćfinału. Dla piłkarzy z obu stron granicy na Odrze i Nysie remisowego, tyle że Polacy serię rzutów karnych przegrali (z Portugalią), a Niemcy jak zwykle wygrali (z Włochami). Znów prawie równowaga.

W 2017 roku wróciliśmy do relacji idealnie remisowej. Zarówno tamci, jak i nasi triumfowali w grupie eliminacji mistrzostw świata.

Z mundialu w Rosji solidarnie poszliśmy sobie precz w fazie grupowej. Tyle że tym razem – w przeciwieństwie do mistrzostw kontynentu – maleńki plusik po stronie Polaków, bo od dającej awans do 1/8 finału pozycji wicelidera dzieliło ich mniej punktów. No ale fakty są takie, że obie reprezentacje rozłożyły się na dnie tabeli. I obie podobnie przerżnęły turniej, nie zgrywajmy lepszych.

Aż wreszcie nastała jesień 2018 i nowo wymyślona Liga Narodów. Wymyślona prawdopodobnie po to, żeby ostatecznie potwierdzić braterską równość sąsiadów. Zarówno Polacy, jak i Niemcy uciułali na razie po punkciku i jeszcze przed rozegraniem ostatniego meczu stoczyli się z dywizji A do dywizji B. Zresztą w całym roku kalendarzowym przegrali po sześć meczów.

Idziemy łeb w łeb. Łeb w łeb z piłkarzami najbardziej utytułowanej w historii reprezentacji w Europie! Malkontenci oczywiście wyjęczą, że to oni zniżyli się do poziomu Polaków, może nawet zostali zarażeni klęskowym wirusem (wtedy na Narodowym), ale przebieg wypadków zdecydowanie temu przeczy – Niemcy, którzy przecież uchodzą za znawców futbolu, nie zwolnili selekcjonera, przeciwnie, Joachim Löw przemawia, jakby był przekonany, że nikt mu stołka spod pupy nie wykopie. Znaczy pełna kontrola sytuacji. A już we wtorek decydujące starcie – ich mecz z Holandią i nasza wyprawa do Portugalii rozstrzygną, kto zwali się do drugiego koszyka w losowaniu eliminacji Euro 2020. Choć uczciwie się przyznam, że wolałbym ustalić to w bezpośredniej rozgrywce barażowej. Z nikim nam tak ostatnio nie wychodzi, jak z nimi.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s