Barcelona w krzywym zwierciadle

Gdy zjawił się Messi, przegrywała z Realem Madryt 61:72. Dzisiaj prowadzi z nim 95:92. Dlaczego więc nie widzimy jej tak wielkiej, jak na to zasługuje? Coponiedziałkowy felieton z „Gazety” znajdziecie tutaj.

92 myśli na temat “Barcelona w krzywym zwierciadle

  1. Do pierwszego triumfu w LM owszem, jest to warunek konieczny. Przy czym można awansować równie dobrze z 4 miejsca, co nie wymaga jakiegoś specjalnie rewelacyjnego sezonu w wykonaniu zespołu o takich aspiracjach i możliwościach. W kwestii obrony trofeum: można nawet spaść z ligi, bo występ w LM ma się zapewniony.

    Polubienie

  2. Barcelona! Klopp już chyba złożył jej gratulacje, chociaż znając go będzie jeszcze próbował.

    Polubienie

  3. W wypadku LM, jest tak, że dzieli się na zwycięzców i przegranych. Wszyscy pamiętają Barcelonie rewanż z CFC, choć to już dziesiąta rocznica niedługo będzie, a rewanż z PSG, gdzie cuda się działy jakoś z czasem przycichł i nie jest przesadnie przywoływany.

    Wrócę ponownie do Juventusu z zeszłego roku, gdzie płacz nad „biednym Gigim” był ogromny, przysłaniał on też fakt, że Juventus w ćwierćfinale znalazł się przy wydatnej pomocy Marciniaka, nie podyktowany karny, w pierwszym meczu gol z metrowego spalonego.

    Ale to ulega resetowi, gdy zespół odpada, wszystko co działo się na jego korzyść i niekorzyść ulega zapomnieniu, pamięta się wyłącznie zwycięzcę. I jego okoliczności dojścia do triumfu.

    W wypadku potrójnego Realu, mogę się zgodzić, że półfinał z Bayernem to najsłabszy punkt tej historii, karny za przytrzymywanie w polu karnym przez Carvajala powinien być, sytuacja z Ramosem nie tak klarowna, ale podstawy są.

    W kwestii „wyrównywania się”, bo Wirone mnie wywołał – nie, nic się nie wyrównuje, jedni mają więcej szczęścia, inni mniej, choć mógłbym pójść na łatwiznę, i stwierdzić że błędy na niekorzyść z Juve, arbiter oddał z Bayernem. Ale to egocentryczne i nieprawdziwe. najlepszym przykładem „niewyrównywania się” jest legendarne już Leicester – historia kopciuszka była tak piękna, że temat „niewydrukowanej tabeli” oraz tego jak wiele punktów stracił Arsenal na błędnych decyzjach sędziowskich, nie była za bardzo poruszana. Bo i po co, statystyczny czytelnik wiedział że Lisy to rewelacja z którą wypada sympatyzować, a Arsenal miał już ustaloną opinię „przegrywów”. I po co dyskutować z tabelą, jak dzieli ich 10 pkt, tylko niechęć czytelników można dostać.

    Więc nie, to życie, więc szczęście nie wypada równo wszystkim.

    Polubienie

  4. Jest tu jeszcze jeden wątek, który warto poruszyć – kwestię subiektywności przy wyborze i ocenie „pokrzywdzenia”

    W zimie poprzedniego sezonu, Real Madryt, mając już dość znaczną stratę do Barcelony w tabeli, opublikował filmik ze zmontowanymi sytuacjami meczowymi z bieżącego sezonu, było to 14 kontrowersyjnych sytuacji w polu karnym, gdzie zdaniem klubu powinny zostać zagwizdany karny, a nie został. Dodajmy, do tego etapu sezonu, Real nie otrzymał żadnego karnego, było tylko te 14 okazji.

    Filmik pewnie jeszcze gdzieś krąży po internetach, jak kto chce, to pewnie znajdzie. Wrzuciłem go wówczas na blog redaktora Wołowskiego, i zapytałem tamtejszych głosujących, ile ich zdaniem z tych sytuacji faktycznie zasługiwałoby na „wapno”. odpowiedzi oscylowały między 5-10, zależnie, przyznajmy, od koloru barw głównie. Jednak zgoda wobec pewnej ilości sytuacji była, niezależnie od punktu siedzenia, byliśmy zgodni, że przynajmniej kilka karnych Real winien wykonywać. A były to sytuacje głównie meczów w których Real gubił punkty, gdzie pojedyncza bramka naprawdę robiła różnicę.

    Ponownie, można by pójść na łatwiznę, stwierdzić że Real miał „pecha” w lidze na jesieni, a wyrównało im w półfinale z Bayernem. Ale, ponownie, byłaby to egocentryczna bzdura. Po pierwsze, nic Bayernowi do La ligi, oni zostali pokrzywdzeni w półfinale i tyle. Po drugie, „równoważenie” tych sytuacji jest tak potwornie subiektywne, że musi wieść na manowce. Można dyskutować o „niewydrukowanej” ale strat wywołanych błędami sędziowskimi nie da się „oddać” albo „naprawić” innymi błędami.

    Ale, bo oddalamy się od meritum, w kwestii Bayernu, opinia publiczna nie miała wątpliwości, i podjęła słuszną decyzję – klub z Niemiec został pokrzywdzony. Może przesadzali w skali i ekspresji, ale fakt jest faktem. W kwestii ewidentnego pokrzywdzenia Realu, i to na przestrzeni wielu spotkań, opinia publiczna już tak łaskawa nie była. I widziałem to wielokrotnie, nie tylko wycelowane w stronę Realu, również w stronę Barcelony, Bayernu, Juve, etc. Jeśli arbiter w lidze pomyli się na korzyść „superklubu” to jest to skandal i dowód na ustawienie rozgrywek. Jeśli zaś arbiter pomyli się na niekorzyść „superklubu”, i ten w wyniku rzeczonej sytuacji zgubi punkty, to w zasadzie nic złego się nie stało, bo „superklub” musi „zasługiwać” na zwycięstwo, wszak oni tacy wielcy, tyle trofeów wygrali, to co im tam te kilka decyzji sędziowski, parę karnych w te czy w tamtą.

    I ten relatywizm jest tak powszechny, że nikogo nie razi. Z reguły protestują tylko kibice pokrzywdzonego „superklubu”, ale wiadomo, e oni nieobiektywni.

    Polubienie

  5. Nie włączałem się do dyskusji, bo jak dobrze wiecie generalnie nie lubię piłki siłowej i preferuję techniczną.
    A w polu karnym (oprócz pomyłek, które są i będą choćby w zależności od kamery/punktu widzenia) najbardziej mnie wkurza puszczanie akcji, które w środku pola na pewno by puszczone nie były. Za samo obłapianie i to jeszcze przed kopnięciem piłki z rzutu rożnego można byłoby dać spokojnie 3-4 żółtka przy każdym wykonaniu. O atakach na rywala, a nie na piłkę nawet nie warto wspominać. I moim zdaniem nie wymagałoby to specjalnej rewolucji w przepisach, tylko przypomnienie sędziom zasad obowiązujących na całym boisku. Parę pogwizdanych meczy i sporów mielibyśmy znacznie mniej.
    Tylko paru teoretyków od murowania bramki, wygrywania defensywą i paru żółwiowatych boiskowych osiłków musiałoby poszukać sobie innego zajęcia.

    Polubione przez 1 osoba

  6. Wychodzi na to, że dopóki w piłce nożnej będzie trwała era CR7 i Messiego, dopóty żaden inny klub poza Realem(choć w międzyczasie CR7 opuścił Real) i Barceloną do wygrania piłkarskiej Ligi Mistrzów nawet nie powinien aspirować.
    Z perspektywy wygrania Ligi Mistrzów(co widać z perspektywy czasu) niewybranie przez Lewandowskiego po odejściu z Borussii Dortmund Realu bądź Barcelony było błędem.
    Można oczywiście zrozumieć transfer do Bayernu- Robert nie zmieniał ligi, nie musiał uczyć się kolejnego języka obcego.
    Drogę do przejścia do Barcelony Lewandowskiemu zamknęło w mojej opinii kupienie przez Blaugranę Suareza.
    Real- grzany jest przez media sportowe przy każdym oknie transferowym(ale też choćby przy zmianie menedżera) wątek transferu Lewandowskiego tamże od lat, jednak nigdy nie doszedł(i chyba już nie dojdzie) do skutku. Tutaj na przeszkodzie stanęła chyba polityka transferowa tego klubu. I…narodowość(w sumie tak jak w przypadku Barcelony). W ostatnich 15, 20 latach wszystkie próby podbicia La Liga przez polskich piłkarzy(wyjątkiem Krychowiak) kończyły się klęską. Z czego włodarze Realu i Blaugrany doskonale zdają sobie sprawę.
    I może się okazać, że najwybitniejszy polski piłkarz po 1989 roku skończy karierę bez wygrania Ligi Mistrzów. Czy nawet Ligi Europy.
    Trafienie na erę Cristiano Ronaldo i Leo Messiego jest dla Roberta Lewandowskiego(choć on nie powie tego głośno) przekleństwem. W innej epoce w szczycie kariery mógłby pretendować do miana najlepszego piłkarza świata. Dziś, mimo 53 strzelonych bramek w rozgrywkach Ligi Mistrzów, nie ma na to dużych szans.

    Polubienie

  7. Serwus,
    niebywałe! Zagrać tak dorby mecz w środku pola na Camp Nou i skończyć klęską! L’pool zagrał tak, że Rakitić, Busi, i Vidal musieli częściej gonić za piłką niż rozgrywać.
    Gdyby nie to, że przeciwko Barcelonie, żał by mi było Salaha jeszcze bardziej.
    Zagrał odważnie, wygrywał pojednyki na lewym skrzydle (zresztą Robertson z Mane na prawym też) i strzelił z 5m w słupek.

    Polubienie

  8. „na przeszkodzie stanęła chyba polityka transferowa tego klubu” – coraz częściej na decyzje transferowe globalnych klubów mają wpływ interesy zagraniczne sponsorów, oglądalność i związane z tym przychody z reklam. Piłkarska jakość staje się tylko jednym z kryteriów, często mniej ważnym niż pozycja marketingowa piłkarza.
    Idealnym przykładem jest właśnie transfer Ronaldo. Mam wątpliwości czy Juventus jest lepszą drużyną z Ronaldo niż był przed jego przejściem, ale gdzieś czytałem, że koszty (niemałe) jego transferu zwróciły się w trzy czy cztery miesiące.
    To dlatego (jak już kiedyś pisałem) nie przeglądam plotek transferowych, bo o ile z piłkarską jakością i kompatybilnością potencjalnego nabytku z grą drużyny potrafię lepiej lub gorzej ocenić, to z planami biznesowymi klubu osobom z zewnątrz trudno sobie poradzić.

    Polubienie

  9. Coś niebywałego, jak słabą pomoc ma Liverpool. Obrona też bez szału, oni w ogóle nie potrafili łapać Suareza na spalonym, co w lidze hiszpańskiej dzieje się non stop. Ale ta czarna dziura w środku, gdzie Messi robi 9 udanych dryblingów, a w La lidze ma ich po 4-5 mówi wszystko. Plus cztery wystawione piłki Vidalowi, Suarezowi i 2 Demebele. No i Alba, zwłaszcza w pierwszej połowie miał masę swobody.

    Natomiast obrona Barcelony była kręcona przez Salaha-Mane jak dzieci. Zbrakło Firminho i to był pech Kloppa. Szkoda, że to nie bł finaL;)

    PS Przejście Valverde na 4-42 z Sergi Roberto do środka (z ManUTD też to zrobił), zabiło mecz. Ładnie to dopracowł.

    Polubienie

  10. A ja właśnie bym chciał, żeby grali trochę mniej – tak, żeby dało się to wszystko obejrzeć. Piłkarskie rozgrywki zmniejszyć do max. 30 meczów ligowych i kilkunastu pucharowych, reprezentacja to powinno być max 10 meczów eliminacji i finały 16 zespołów – 5 meczów max. Da to więcej czasu na oglądanie hokeja, gdzie NHL też powinna się kończyć w kwietniu, a nie czerwcu, a MS nie dłuższe niż 10 dni, ale za to z najlepszymi. Dzięki temu możnaby też obejrzeć trochę kosza, gdzie jakby sezon trwał 50, a nie 82 mecze, to by absolutnie nie zaszkodziło, bo i na tenis dałoby się spojrzeć, a 4 turnieje plus Masters przesunięty na październik i tak wystarczy.
    (Witam się ponownie< będę czasem zaglądał)

    Polubione przez 1 osoba

  11. @wirone
    No tak, zapomniałem, że to takie proste: wystarczy wygrać LM i potem to już z górki. W następnym sezonie sprytny trener funduje drużynie relaks, spinając się na 10, no może 15 meczów. Bułeczka z mięciutkim masełkiem. Jak się skończy to całe majowe picie to w poniedziałek z rana przejdę się podczas spaceru z psem na Cichą i powiadomię zarząd Ruchu, że cała ich strategia (o ile w ogóle istnieje) jest do bani. Trzeba tylko raz wygrać LM i wszystko samo się toczy. Uff, niepotrzebnie stresowałem się naszymi problemami, i piłkarskimi i finansowymi… Za chwilę mecz mojej drużyny numer dwa- Arsenalu. Szkoda mi pieniędzy na telefon do Stana Kronke, pewnie leci teraz na kolejny mecz w playoff NHL, ale w UE rozmowy są tanie więc może dodzwonię się do Emery’ego. Efekt mojego telefonu zobaczycie za jakieś trzy godziny.

    Polubione przez 1 osoba

  12. Żeby wygrać igrzyska olimpijskie na 100 metrów trzeba szybko pobiec 2-3 biegi.
    Moje dzieci by wygrać cukierki muszą więcej.
    Różnica w tym, że w LM jest Roma, a w PD Sevilla.

    Polubienie

  13. Sevilla też była w LM, a do tego kilkukrotnie wygrała LE – czym się może pochwalić Roma? Argumentacja mocno kulawa 🙂

    Polubienie

  14. W Lidze Mistrzów są trudniejsi rywale. Można odpaść z AS Romą. Sevilla 4. w Hiszpanii, a w LM balansuje około 16./19.

    Polubienie

  15. „…Mierzi mnie rozmowa z kimś tak fałszywym jak ty, mierzi mi konieczność oddawania tobie jakiegokolwiek szacunku, choćby w fałszywej formie grzecznościowej, bo na jakikolwiek szacunek w moich oczach tak fałszywy i powodowany najniższymi instynktami człowiek nie zasługuje…” – przypomnę Ci Otwojastara, że rozmowa, dialog, polemika ma sens tylko wtedy, gdy ludzie mają różne opinie, nawet jeżeli nie zawsze do końca merytorycznie uzasadnione. Dialog z ludźmi o takich samych poglądach to nie tylko wzajemne klakierstwo, ale jest całkowicie bez sensu.
    A już przypisywanie komuś, kogo się nie zna, najgorszych intencji to piaskownica. Jej szczytowym osiągnięciem jest brak szacunku dla ludzi o odmiennych poglądach, prezentujących odmienne opinie.

    P.S.
    @Rafał
    Nie wiem jak innym blogowiczom, ale mi bardzo utrudnia śledzenie dyskusji brak chronologicznego ich zapisywania na blogu.

    Polubienie

  16. Już powyżej merytorycznie rozpisałem jak to wygląda z tymi „trudniejszymi rywalami”. W całej stawce LM można zapewne na palcach dwóch rąk policzyć rywali ewidentnie silniejszych niż ekipy Primera Division z miejsc 4-10, cała reszta to są mocne drużyny o zbliżonym poziomie, a czasem wręcz słabsze, tylko zwyczajnie miały możliwość awansować do LM, w odróżnieniu do zespołów z Hiszpanii, które zajęły miejsca niepremiowane.

    Można też odpadać z Lyonem, co nie robi z niego potentata z najwyższej półki.

    Polubienie

  17. W wypadku nieuzasadnionych merytorycznie opinii, mogę wyłącznie załamać ręce, bo z czym tu dyskutować.

    Natomiast polemika ma w mojej ocenie sens wówczas, gdy obie strony mają wobec siebie choć odrobinę zwykłego szacunku, w innym przypadku wędrujemy tylko do radykalizowania opinii, bo choć lekki ukłon wobec adwersarza jest jak porażka – nie zgodzisz się z nim, nie dlatego że nie ma racji, tylko dlatego że wywołuje to zbyt duży dyskomfort, będziesz szedł w zaparte, byle tylko racji nie przyznać. Znakomitą egzemplifikacją takiej postawy, jest cała scena polityczna, tu uskuteczniał to Wielmożny przecinek swego czasu.

    I dlatego nie będę tracił czasu na kogoś, kto a priori będzie podważał wszystko co mówię, z przyczyn podanych powyżej. I tylko proszę nie wmawiać mi, że to przez moje rzekomo arogancie podejście i sposób wyrażania – udzielam się na tym blogu od lat wielu z większością bywalców polemizowałem na różne tematy i w kulturalny sposób, i jakoś wcześniej nie zasłużyłem moją przemądrzałością, na „słuszną reakcję” jaśnie pana st.pauli, który również jest tu od lat wielu. Na inne tematy mogłem sobie być po swojemu przemądrzały, i nic. Ale gdy Real zdobywał kolejne trofea, co wiązało się z natężeniem notek Rafała, oraz z natężeniem moich komentarzy z perspektywy kibica śledzącego ów drużynę, to nagle zacząłem st.pauli przeszkadzać, naglę koleś czepia się każdego mojego słówka, a tu powyżej wymyśla motywy którymi się rzekomo kieruję, negatywne i pejoratywne, bo tak.

    I wisienka na torcie, alpie – tobie nie przeszkadza jak st’pauli wymyśla mi motywy w stylu „when RM win something, that’s important” kompletnie nie przeszkadza ci, jak przypisuje mi najgorsze i najniższe intencje. Gdy ja zaś, w odpowiedzi na te paskudne insynuację, przypisuje jemu niskie intencje(a sam daje mi tym zachowaniem podstawy) to jesteś zbulwersowany. To myślę świetnie podsumowuje i tę dyskusję.

    Polubienie

  18. „W całej stawce LM można zapewne na palcach dwóch rąk policzyć rywali ewidentnie silniejszych niż ekipy Primera Division z miejsc 4-10”

    Zespoły z 4. miejsc z PD regularnie odpadają w fazie grupowej (mimo, że z definicji unikają w niej starć z Atletico, Realem czy Barceloną). W ciągu ostatnich 5 lat odpadły: Athletic Bilbao, Sevilla, 2x Valencia CF (+ raz Atletico), a Villarreal nie awansował do fazy grupowej (a sezon skończył na 5. miejscu), a przeszła fazę grupową 2x Sevilla.
    Czyli w 5 na 7 przypadków potrzeba aż 4 rąk by policzyć mocniejsze drużyny w LM od 4. w Primera Division. 2 razy Sevilla przeszła fazę grupową, ale to taka anomalia jak to że raz Villarreal do niej nie awansował + raz Atletico jej nie przeszło.

    Liga hiszpańska jest najlepsza na świecie, ale w porównaniu do Ligi Mistrzów to tam same prawie same hiszpańskie ogórki.

    Polubienie

  19. A jak chcesz określać ilość lepszych drużyn po samych fazach grupowych, jeśli te zespoły z PD grały tylko z 3? Jasne, moja teza jest czystą teorią, bo nie da się tego zmierzyć klarownie, natomiast dla odmiany Twoja jest naciągnięciem w drugą stronę. To, że zespół X wyszedł z grupy A nie znaczy, że jest lepszy od zespołu Y z grupy B, który odpadł (bo są grupy łatwiejsze i trudniejsze). Zespół X jest lepszy co najwyżej od 2-3 zespołów ze swojej grupy. Jeśli miałeś na myśli sumę rywali z lat, gdy zespoły PD odpadały w grupie, to też trzeba by zweryfikować, czy rywale w tych grupach na przestrzeni lat się powtarzali, czego teraz nie zrobię bo nie mam możliwości i czasu. Liczenie na zasadzie liczebności grupowych rywali razy ilość lat bez awansu jest na pierwszy rzut oka kiepskie.

    Poza tym moja teza dotyczyła tego, że zespoły 4-10 z PD są na poziomie wielu różnych zespołów, które grają w LM, ale też odpadają w grupach lub na wczesnych etapach fazy pucharowej. Grają, czyli są potencjalnymi rywalami takiego chociażby Realu, ergo: rywale w LM nie są wyraźnie mocniejsi niż w lidze, a na pewno nie w fazie grupowej. Poważna LM zaczyna się od ćwierćfinałów mniej więcej. Zatem tych meczów wyraźnie bardziej wymagających niż ligowe potyczki jest mniej niż się to próbuje przedstawiać. Z drugiej strony w lidze jest więcej spotkań na poziomie LM lub wyższym, niż jest to przez część osób przedstawiane.

    Polubienie

  20. @Otwojastara
    „…bo choć lekki ukłon wobec adwersarza jest jak porażka – nie zgodzisz się z nim, nie dlatego że nie ma racji, tylko dlatego że wywołuje to zbyt duży dyskomfort, będziesz szedł w zaparte, byle tylko racji nie przyznać…” – tego nie rozumiem. Właśnie takie myślenie, taka reakcja jest (moim skromnym zdaniem) przekroczeniem zasad rozmowy, dialogu i początkiem wojny na unicestwienie.
    Znacznie bliższa mojemu sercu jest Twoja postawa w dyskusji, którą swego czasu w ostrej polemice wyraziłeś słowami „moja prawda jest najmojsza”. Pamiętając o niej szanujmy się, nawet jeżeli czasami czujemy do adwersarza to co bohater serialu „Daleko od szosy” – „mając taką sztukę przed sobą trudno o zachowanie kultury”.

    Polubienie

  21. Zdecydowanie jest to przekroczenie zasad rozmowy. Zatem, gdy ktoś te zasady przekracza, reaguję. Prowadzić wojny na wyniszczenie i bitwy w piaskownicy zwyczajnie mi się nie chce, wolę prosto z mostu postawić sprawę i zabawę skrócić.

    Polubienie

  22. „czego teraz nie zrobię bo nie mam możliwości i czasu”
    To po co wysuwać opinię co do której nie masz żadnych podstaw?

    „Poza tym moja teza dotyczyła tego, że zespoły 4-10 z PD są na poziomie wielu różnych zespołów, które grają w LM, ale też odpadają w grupach lub na wczesnych etapach fazy pucharowej.”
    Zespoły z 4. miejsca PD są gorsze od tych co docierają do fazy pucharowej. Przegrywały z Monaco, Szachtarem, Genk, Zenitem czy FC Porto.

    „Poważna LM zaczyna się od ćwierćfinałów mniej więcej.”
    Czyli tam gdzie nie ma zwykle już Sevilli czy Valencii. Poważna La Liga to tylko mecze z Atletico i Real? To 4 mecze, od ćwierćfinału LM 5.

    Jeśli uznasz jako aksjomat, że zespoły z miejsc 4.-10. są na poziomie LM to nie ma o czym gadać. Problem w tym, że przedstawiasz opinię, ja podpieram przeciwną wynikami. Ty swojej nie uzasadniasz.

    Polubienie

  23. Chciałem tylko nieśmiało przypomnieć, że nie zacząłem Cię atakować, gdy – jak twierdzisz – Real wygrywał, jeno w sezonie bieżącym, gdy postawiłeś tezę, jakoby ubiegłosezonowa porażka Realu w La Lidze stanowi rezultat – umyślnie upraszczam – wszystkiego, tylko nie jakości piłkarskiej. Masz prawo uważać odmienny pogląd za „niemerytoryczny”, dokładnie tak samo jak ja mam prawo uważać Twój za ideologiczny. Prawdą jest, że w tej dyskusji zdarzyło mi się przekroczyć granicę dobrego smaku, jeśli chodzi o formę, za co Cię przepraszam. Nic jednakże nie poradzę, że nadal uważam wyniki w La Lidze za porównywalny z wynikami w Lidze Mistrzów probierz piłkarskiej jakości. Odnoszę wrażenie, że nie jestem w tej opinii odosobniony. Co więcej, uważam, że nie jest ona absurdalna. Ty – jak rozumiem – uważasz inaczej. Trudno. Szacuję, że jest co najmniej sto ważniejszych tematów, o które ludzie powinni się spierać. Dlatego kończę próbować Cię przekonać.

    Polubienie

  24. No i czego to dowodzi, że przegrywały z tymi zespołami? Niczego, moja teza jest inna. Taki Genk czy Szachtar to średnie zespoły o poziomie zbliżonym do Sevilli, która w większej próbie spotkań z nimi by wygrała zapewne niezerową ilość razy. Tak czy siak, zespołów pokroju Sevilli czy Genku jest w fazie grupowej więcej, zespoły z najwyższego topu w optymistycznej wersji mają w grupie ze dwa takie, często w dalszej fazie też się trafiają (kwestia wielu czynników: farta, drabinki, umiejętności). Czyli, powtórzę, od startu LM do ćwierćfinałów, drużyny które później triumfują często rywalizują z zespołami o poziomie zbliżonym do zespołów 4-10 z PD. I z racji innego formatu rozgrywek nie da się tego zestawić 1:1, ale technicznie i taktycznie PD jest bardzo wysoko i wiele zespołów stawia trudne warunki. To, że Sevilla czy Valencia nie zachodzą w LM daleko nie zmienia tego co pisałem. Meritum tego o czym piszę nie jest to, że te zespoły 4-10 są na poziomie wygrywania LM, ale prezentują poziom zbliżony do wielu zespołów występujących w LM, czyli pula dobrych rywali jest w PD wyższa niż niektórzy wciskają, a droga do triumfu w LM nie jest wyraźnie trudniejsza (a na pewno nie do ćwierćfinałów).

    Polubienie

  25. @st.pauli
    Czekaj, czekaj, te wersety: „Mogę się mylić, ale zgaduję, że(…) When Real Madrid wins nothing, nothing is important”. i inne wesołki, miały mnie „skłonić do zmiany zdania”?

    Bania mi pęka, serio.

    Jeszcze bardziej na przywołane meritum, dotyczące jakoby wyłącznie ostatniego sezonu la ligi.

    Ale na potrzeby rozejmu, czy faktu że nie chce mi się odgrzebywać trupa, pochwalę się moją oceną przyczyny takich a nie innych wyników Realu w La lidzie 17/18, jeśli ktoś ciekaw.

    W mojej ocenie Real punkty gubił przez własna nieskuteczność, fatalny sezon Benzemy i dramatyczna jesień Ronaldo są tu przyczyną. Przytaczane po wielokroć w złośliwym kontekście słowa Zidane’a „piłka nie chce wpadać” są dość celne, choć dyplomatyczne – konkretniej to Benzema z Ronaldo ssali, Benz cały sezon, Ronaldo przez jesień, gdzie strzelił 1 gola, choć bił rekordy ilości strzałów, a według xG winien mieć z 8 goli wincyj.. I są to przyczyny jak najbardziej sportowe.

    I w temacie la ligi 17/18 to tyle, w innych naprawdę zachowam milczenie.

    Polubienie

  26. Chce nieśmiało podkreślić, że „podczas dramatycznej jesieni”, Ronaldo ustanowił rekord strzelając bramki we wszystkich spotkaniach fazy grupowej, jednocześnie walnie przyczyniając się do wyjścia Królewskich z grupy. Ot, taki mały paradoks. Kto oglądał te spotkania, wie w jakiej formie był Real.

    Polubienie

  27. No i dlatego się nie dogadamy. Nr 4 Primera Division regularnie dostaje baty w grupie LM – a Ty będziesz dalej mówił, że nr 10 jest na poziomie fazy grupowej.
    Masz prawo do takiego zdania. Tylko jedna rzecz temu zaprzecza – rzeczywistość.

    Polubienie

  28. To raczej oczywiste że sarkazmu nie używa się po to, by skłonić kogoś do zmiany zdania, więc na szczęście nie ma konieczności, by cokolwiek pękało lub opadało. Sarkazmu używa się w akcie desperacji, gdy zawiodą argumenty uważane za racjonalne. Wszelako po lekturze Christophera Hitchensa (bodajże „Listów do młodego kontestatora”) nie przeceniam tzw. racjonalności, ponieważ nie ona jest głównym powodem, dla którego trwamy przy swoich przekonaniach.

    Polubienie

  29. Przykładowo – insynuowaniu Błaszczykowskiemu najgorszych intencji, gdy fundował niepełnosprawnym dzieciom darmowe bilety. To był dobry temat, żeby nie strzępić ryja, czyż nie tak, alpie?

    No, to jak już jedną belkę widzisz, to kolejna – przypominam iż nie tak dawno deklarowałeś, iż nie będziesz się do mnie odzywał, ani odnosił do tego co piszę, tak długo jak nie cię przeproszę. Nadal ani myślę cię przepraszać, natomiast widać ile twoje słowo warte. Ponownie, może na przyszłość lepiej zachować milczenie, niż składać deklarację których się nie dotrzyma?

    Polubienie

  30. Koń jaki jest każdy widzi, st.pauli. Płonna była moja nadzieja na rozejm. Wywołanie mnie, dopierdzielenie się bez kontekstu tu, ot w gwoli zabawy, nazywasz desperacją? Chyba bardziej siebie chcesz o tym przekonać a nie mnie. A sarkazmu używa się też dla zabawy, rozrywki, odreagowując. Już pomijam poziom tego sarkazmu.

    Ponieważ nie zaznaczyłem – nie przyjmuje przeprosin, nie sądzę by były cokolwiek warte, ten post powyżej, gdzie nawet na pół piędzi nie wykonałeś kroku w moją stronę wystarczy. Jesteś reprezentantem wojującego internetu z koniem rzędem, i jak widać, najlepsza erudycja przed tym nie chroni, a już na pewno przekonanie iż wymachiwanie ów erudycją w czymkolwiek pomaga.

    Uważaj sobie moje podejście za ideologiczne, wisi mi to i powiewa,

    Polubienie

  31. Tomasz, bo nie wiem która rozmowa wydaje mi się gorszym waleniem głową o ścianę, weź ty zajrzyj w liczby, weź przeżyj statystyki, weź ty mi tu nie truj o swoich subiektywnych odczuciach, bo to wiesz, tu są argumenty ideologiczne i inne.

    A cudowna postawa Ronaldo z APOE-em czy Borussią(która nawet z tym APOEL-em wygrać nie umiała) naprawdę nie przekłada się nijak na ligę i nie wiem czy ty kiedykolwiek to zrozumiesz. To że Real miał w grupie dwie drużyny na poziomie mistrza Cypru, nie czyni z Ronaldo piłkarza w dobrej formie.

    A że Real był w formie jesiennej? W 16/17 też był, a nie gubił punktów w popisach nieskuteczności.

    Polubienie

  32. Nie na poziomie fazy grupowej, tylko na poziomie różnych zespołów okazjonalnie bądź w miarę regularnie występujących w fazie grupowej. To zasadnicza różnica. Po prostu tylko 4 hiszpańskie zespoły mogą grać w LM, ale więcej jest na bardzo dobrym i dobrym poziomie, tylko technicznie nie mają szans trafić do LM bo w kraju są zdecydowanie lepsze zespoły. Nie powiesz mi, że Sevilla, Betis, Athletic czy Celta to gorsze zespoły od Brugge, Lokomotiw, AEK, Hoffenheim, Victorii Pilzno czy Young Boys. Tylko te drugie z racji tego jak LM jest skonstruowana mogły tam grać, a te pierwsze nie. I TO jest rzeczywistość, że tego typu zespoły są w fazie grupowej i największe zespoły się z nimi „mierzą”.

    Polubienie

  33. Żeby nie być gołosłownym, przytoczę xG z wszystkich strat punktowych Realu, tak do początku grudnia, gdy ogłoszono ligę bezpowrotnie przegraną:
    27 sierpień, mecz z Valencia xG Realu 3,39, xG rywala 0.91, xG Benzemy 2,76(!) wynik 2:2, goli Karima 0. Swoje wystarczyło strzelić(Navas też mógłby zrobić wincyj)
    9 września, Levante. xG Realu 3.18, rywala 0,76, Bale’a 1,42(0 goli) wynik 1:1. Ponownie, swoje wystarczyło strzelić.
    20 września, Betis, xG Realu 3,39, rywala 1,17, xG powracającego z zawieszenia Ronaldo 1,17, wynik 0:1. Wystarczyło strzelić swoje.
    29 Października, Girona, xG Realu 1.58, rywala 2,26, tu zwyczajnie rywal lepszy. xG Ronaldo 0,54, oczywiście bez gola.
    18 listopada, Atletico xG Realu 1,41, rywala 0,75, Ronaldo 0,38, ponowie, wystarczyło swoje strzelić.
    2 grudnia, Bilbao, xG Realu 1,88, rywala 1,34, Ronaldo 0,58, Benzema 0,37, wynik 0:0. Wystarczyło swoje strzelić.

    Mamy zatem 5 strat punktów do początku grudnia, 4 z nich dałoby się uniknąć, gdyby piłkarze strzelali co mieli. Mogła się nie podobać gra Marcelo, mogła się ogólnie nie podobać gra Realu, ale liczby mówią jasno, iż potencjał punktowy jest, wystarczyłoby czasem z pustaka do bramki trafić, a to nie wychodziło ani Benzemie, anie Bale’owi, ani tym bardziej bijącemu rekordy Ronaldo.

    Polubienie

  34. Twoje przeprosiny mam gdzieś. To taka sama insynuacja jak z Kubą, którego uważałem i uważam za świetnego piłkarza, który od czasów kontuzji jest z roku na rok coraz bardziej byłym świetnym piłkarzem z coraz lepszym pijarem. Uważałem tak jeszcze przed Euro w 2016 r. Łączenie tego z fundowaniem biletów niepełnosprawnym dzieciom, które nie ma nic wspólnego z piłkarską grą i miało miejsce 2 lata później oraz dopisywanie mi na dodatek jakichkolwiek intencji jest typową insynuacją i to na poziomie piaskownicy. Podobnie jak inwektywy, nie tylko pod moim adresem, których sobie w komentarzach nie szczędzisz.
    Nie jestem świętym. Zdarzało mi się w dyskusji polecieć za ostro i przekraczać granice przyzwoitości, ale jak ktoś się poczuł urażony przepraszałem. I korona mi z głowy nie spadła bo jej tam sobie nie wsadziłem.
    W polemice z Paulim sprowokowany poleciałeś ostro i to z osobistymi wycieczkami, Pauli cię za prowokację przeprosił pomimo, że sam miał prawo poczuć się urażony i to zamykało temat. Jeżeli tego nie rozumiesz to Twój problem nie mój.
    I dorośnij. Nikt się w internecie nie znęca nad geniuszem Otwojejstarej. Podobnie jak Ty wyrażamy swoje opinie, których podzielać nie musisz tak samo jak my nie musimy podzielać Twoich. I z tego powodu nikt nie jest głupszy.

    Polubienie

  35. @0twojastara
    Rozpłakałem się, gdy przeczytałem, że największy piłkarski ekspert w Polsce nie przyjmuje moich przeprosin. To najbardziej przykra rzecz
    , jaka mnie spotkała w moim krótkim życiu gimnazjalisty. Mam nadzieję, że do matury zdołam się z tym pogodzić.

    Polubienie

  36. Nie wiem jak trudnym rywalem jest Celta. Wiem, że jeśli prawdziwa gra zaczyna się od 1/4 to tam 4. zespół PD pojawia się raz na 5 lat.

    Polubienie

Dodaj komentarz