Milan i myślenie magiczne

W najbardziej po Realu Madryt utytułowanym klubie w europejskich rozgrywkach od dawna dzieje się źle, ewentualnie fatalnie.

Gdy jednak nastał Gennaro Gattuso, wielu ludzi wyfantazjowało sobie nowy, wspaniały świat: piłkarzy Milanu walczących z obłędem w oczach i nożami w zębach, którzy zryją korkami każdy centymetr kwadratowy murawy, by wygrać nawet wtedy, gdy wygrać się nie da, choćby po własnym trupie. Podświadomie lub nie przenoszono na nich cechy, jakimi nowy trener imponował na tym samym stadionie w trakcie kariery zawodnika – dla młodszych kibiców: defensywny pomocnik reagujący jak wściekły pies – choć było to kompletnie irracjonalne. Zamiast odruchowo zakładać, że Gattuso zmieni podwładnych w sforę klonów samego siebie, należało sprawdzać, jak spisywał się w poprzednich klubach. A spisywał się marnie lub w ogóle się nie spisywał, bo nie miał normalnych warunków do pracy. W każdym razie symptomatyczne, że wcześniej krążyła u nas informacja, iż w pogoni za posadą próbuje zahaczyć się w Jagiellonii Białystok.

Kibicami, ale prawdopodobnie również mediolańskimi działaczami, powodowało myślenie magiczne – w futbolu powszechne. Mówimy o środowisku przesiąkniętym przesądem, nawet zabobonem, pełnym decydentów przekonanych, że coś, co sprawdziło się wczoraj, sprawdzać się będzie już zawsze. W Milanie w minionych latach przejawiało się to m.in. obsadzaniem stanowiska trenera kolejnymi żółtodziobami w tym fachu, których łączyła boiskowa przeszłość w klubie. Zaszczyceni zostali Leonardo, Clarence Seedorf, Filippo Inzaghi, na krótko Cristian Brocchi, aż wreszcie dotarliśmy do Gattuso. Nikt nie spełnił oczekiwań.

Każdej nominacji towarzyszyła głośniej lub ciszej artykułowana nadzieja, że do szatni wstrzykujemy DNA klubu, więc znów będzie zwycięsko, jak kiedyś. Przepiękny przykład myślenia magicznego, blogowałem o nim w ubiegłym tygodniu – żadna drużyna nie posiada przecież historycznie dziedziczonego kodu genetycznego, lecz kod genetyczny (czy raczej: umiejętności, inteligencję, fizyczną krzepę, charakter itd.) aktualnie tworzących ją graczy. Nigdzie też z pokolenia na pokolenie nie przepływają wybitne kompetencje trenerskie. Jeśli w poprzedniej dekadzie doskonałym przywódcą okazał się Carlo Ancelotti, który jako piłkarz Milanu był podwładnym Arrigo Sacchiego, to nie znaczy, że na doskonałym przywódcą okaże się ktokolwiek wśród piłkarzy będących podwładnymi Ancelottiego.

Na razie nie okazał się żaden. A klub z San Siro od dawna wynajmuje wyłącznie albo ich, albo przeciętniaków – najbliższy poziomowi porządnego fachowca był chyba Sinisza Mihajlovic. To zdumiewające, bo niezbieżne z ambicjami Milanu. Wielu kibiców uzasadnia marne wyniki skutkami rozstania z Silvio Berlusconim, wobec zmniejszonych inwestycji w drużynę uważa je za nieuniknione.

Kłamstwo, w najlepszym razie półprawda. Owszem, mediolańczykom uciekł Juventus, ba, wręcz zniknął im z pola widzenia. Niezmiennie jednak utrzymują drugi lub trzeci najwyższy budżet płacowy we włoskiej Serie A, więc chybotanie się między siódmym a piątym miejscem to skandaliczne marnotrawstwo, porównywalne – zachowując proporcje – z trwonieniem setek milionów euro w Manchesterze United.

Jeszcze raz: nie ma żadnego powodu, by Milan nie zabawiał się co sezon w Lidze Mistrzów. Tak jak nie ma żadnego racjonalnego usprawiedliwienia dla notorycznego eksperymentowania na stanowisku trenera. Zobaczmy, co porabiają i porabiali ostatnio zatrudniani – Montella szybko wyleciał z Sevilli, teraz średniakuje z Fiorentiną; Brocchi urzęduje w niskoligowej Monzie; Inzaghi po przygodzie z niskoligową Venezią wytrzymał pół roku w Bolonii, gdzie zimą zastąpił go Mihajlovic; Seedorf po epizodzikach w Shenzen i Deportivo La Coruna wylądował na banicji w Kamerunie… W głowie się nie mieści, że szefowie klubu z wielkimi ambicjami i wielkim budżetem przez tyle lat nie chcą powierzyć piłkarzy wielkiemu trenerowi. Proceder graniczący z sabotażem, nie znajdziecie takiego nigdzie indziej w dużym futbolu.

Dobrze, że Gattuso zrezygnował. Zachował się odpowiedzialnie, dowiódł swego przywiązania do klubu, zdobył się na szlachetny gest zrezygnowania z należnych mu 11 mln euro za pozostałe dwa lata kontraktu (może się rozwinie i jeszcze wróci?). Ale aż strach myśleć, co nastąpi teraz. Choć Milan właśnie jak zwykle nie awansował do Ligi Mistrzów i w demonstrował styl gry prymitywny, to rozbrzmiewają głosy, że w tym sezonie właściwie nastąpiła poprawa – oto miara upadku.

Królestwo za Pana Trenera!

PS Przy okazji zainteresowanym podrzucam link do mojego tekstu z „Gazety Wyborczej” o brudnej bombie w Baku, czyli finale Ligi Europy z perspektywy ekologicznej. Nikt się tym nie zajmuje, to uznałem, że może ja.

32 myśli na temat “Milan i myślenie magiczne

  1. Jeśli chodzi o finał w Baku to wg artykułu, który przeczytałem policja zatrzymuje kibiców Arsenalu w koszulkach Mchitaryana. Także można się spodziewać wszystkiego, a już na pewno gwizdów na Arsenal przez cały mecz skoro „gospodarze” będą tam w większości.

    Polubienie

  2. @rafal.stec

    Wydawałoby się, że zawodnik cały czas w najwyższej formie, a tutaj – na koniec sezonu – jeszcze przyspiesza. To pewnie tzw. efekt Pilcha, ale tak naprawdę to nie wiadomo. W każdym razie świetne te kilka ostatnich tekstów, w tym o Michtarjanie, hazardzie (nie mylić z Hazardem) i dzisiejszy o brudnej bombie. Mam do autora drobne – jeśli można – pytania:

    1) czy tekst o hazardzie wywołał jakąś wewnątrzśrodowiskową dyskusję?
    2) Arsenal czy Chelsea?
    3) Zeman czy Wenger?

    @szatanmaly

    Wszedłem po linku do artykułu o kibicach w koszulkach, i z tego co czytałem kibiców nie spotkały żadne nieprzyjemności. Po prostu Policja z nimi porozmawiała (nie ma mowy o zatrzymaniu). Może – poddaję pod refleksję – starają się uczulić turystów (dla ich własnego dobra), że nie wszędzie w mieście jest polecane łażenie w takiej koszulce?

    Polubienie

  3. @stanislaw414
    Dziękuję za wysoką notę! Nie każdy zawodnik ma szczęście do zasłużonej pochwały w rubryce pomeczowej.
    1) Oczywiście nie wywołał, odpowiedzią wywołanych do odpowiedzi jest milczenie. Poza tym usłyszałem – od niereklamujących – pojedyncze słowa aprobaty (w tym za poruszenie trudnego tematu) lub dodatkowe pytania.
    2) Niedoprecyzowane pytanie, więc odpowiem zza węgła: Milan.
    3) Niedoprecyzowane pytanie, więc odpowiem zza węgła: Sacchi.

    Polubienie

  4. @Rafał
    Z Kijowa jest bezpośredni pociąg do Baku. Jedzie dwa dni i jedenaście godzin. 39 przystanków. Ekologia ekologią, ale toż to mogła być skarbnica pomysłów, natchnień, notek i fiszek. Reportaży z sześć, a i powieść by wyszła. Był już taki jeden co trzasnął arcydzieło wsiadając na stacji Moskwa, a wcale daleko nie jechał, do Pietuszek zaledwie. Tu widzę potencjał na trzy tomy, co najmniej. Coś w stylu: „Kijów-Baku. Moja walka.” Szkoda, że wybrałeś samolot.

    Polubienie

  5. @greedo
    Dla mnie bajka, na mundialu z premedytacją wybrałem 18 godzin w pociągu z Soczi do Wołgogradu. Ale nie zawsze się da – to praca, nie wakacje, nie mogę sobie wyjść z roboty na tydzień dla jakiegoś Baku.
    Teraz akurat w ogóle nic nie wyszło, bo z przyczyn obiektywnych musiałem zawrócić w połowie drogi. Odbyłem podróż z Warszawy do Warszawy, przez Wiedeń, Stambuł i Kijów. 32 godzin w samolotach i na lotniskach, a finał w telewizji, do cholery:-(

    Polubienie

  6. Co oglądam, to nadziwić się nie mogę, jak siermiężny przy piłce jest Giroud. Czy jest tu jakiś znawca taktyki/logiki gry bez piłki/pracy dla zespołu/czegokolwiek innego, który wytłumaczyłby mi obecność tego człowieka na najwyższym poziomie piłki nożnej od tylu lat?

    Polubienie

  7. @Autor
    Dostępność wielkich trenerów ograniczona: Allegri, Mourinho i być może Conte. Pytanie, czy wielki trener chciałby prowadzić klub, który – niestety – wielki już nie jest.

    Polubienie

  8. @Koziołek
    No to masz już odpowiedź. Walnął „Lewym” na 1:0, a potem jeszcze sprokurował karnego.

    Polubienie

  9. Już lepiej popodróżować i obejrzeć mecz w tv, niż tłuc się tyle tysięcy kilometrów na drugi biegun Europy(?) – i dostać tam wciry 4-1 w meczu, który miał dać puchar i udział w LM.

    Polubienie

  10. @koziołek
    Można dyskutować, czy Arsenal to obecnie top, i czy Giroud po sezonie gdzie spędził mniej niż 1000 minut na boiskach ligowych(ekskluzywnie europejski napastnik) też, ale rozumiem że chodzi o całokształt.

    Giroud ma piłkarskie IQ zdecydowanie wyższe niż umiejętności techniczne. Dobrze się ustawia, nieźle potrafi przeszkadzać rywalom w konstruowaniu akcji(średnia fauli 1,3 u napastnika to raczej sporo).

    No i ma ponad 190 cm z których potrafi skorzystać. Zalukałem na understat i nie zawiodłem się – to nie tylko dzisiaj, na „główkowe” xG z popisów ligowych ostatnich lat, wynoszące 13.24, strzelił 22 gole. Insane.

    A że jest pokraczny, gracji tyle co wóz z węglem? Częściowo można zwalić to właśnie na wzrost, ale na końcu nie o to chodzi – rachunek zysków i strat jest nadal wystarczający by pograć w CFC, przecież celem jest strzelanie bramek, a nie wysokie oceny od sędziów za styl. Gdyby technicznie tak drewniany nie był, pewnie grałby w topie bezdyskusyjnym.

    Polubienie

  11. @ANTROPOID

    Jeżeli Mourinho się nie łapie, bo w United mu nie poszło, z CFC po mistrzostwie wyleciał z hukiem, a w Realu nie wygrał LM, to z grona wielkich trenerów należałoby wykreślić Michaelsa, Heyckessa, Capello, Trapatoniego, Ancelottiego, Happela, Herrerę etc. Bo każdy z nich notował w pewnym momencie wyniki poniżej oczekiwań, każdy musiał zmierzyć z rzeczywistością, gdzie metody okazywały się nie być ponadczasowe i niekoniecznie przynosiły wór trofeów w każdym kolejnym miejscy pracy. A niektórzy wylatywali z potężnym hukiem.

    Jose szczerze życzę roku urlopu. Najlepiej spędzonego na przyswajaniu lektur traktujących o nowszych nurtach psychologii.

    Jeśli zaś o Milan chodzi, myślę że bardziej niż wyelky menago z nazwiskiem, którego pensja zablokuje kawał budżetu, potrzeby jest raczej taki Sacchi znikąd. Myślę sobie że Gasperini, poza kilkumeczową przygodą w zrakowanym wówczas Interze, nigdy nie dostał dobrej szansy z dużym klubem.

    Polubienie

  12. @Alp
    Twoja odpowiedź nie jest kompletna. Gość kręci czasami niezłe liczby, ale wciąż nie rozumiem jakich atutów do tego używa.
    @Alp & twojastara
    Ja też na swoim podwórku grałem na „drewnianej dziewiątce”, co oznaczało gościa dobrze czytającego grę, umiejącego się ustawić i kopiącego względnie prosto. Ale, do licha, to działa na podwórku. Czy gdybym ponadto nie był wzrostu siedzącego koziołka, mógłbym sobie pograć w piłkę za szmal?
    Oczywiście że nie. Mnie nawet do składu Pilicy BIałobrzegi nigdy blisko nie było. Może to i fajnie – tak zostałem naukowcem…
    @twojastara
    Rzeczywiście rzuciłeś nowe światło na sprawę. Dzięki.

    Polubienie

  13. A skoro rozmawiamy sobie tu o Milanie, to wieść gminna niesie, że może Simone Inzaghi. Czy mógłby ktoś zaopiniować? Bo mnie to pachnie brnięciem wgłąb istniejącej głupoty. Nie wynika to jednak z tego, że rzeczowo i negatywnie oceniam kompetencje trenera Lazio. Chętnie poznałbym jakąś sensowną ocenę.

    Polubienie

  14. @Koziołek
    Jak pech, to pech… U mnie z techniką było nie najgorzej. Do tego szybkość. Do wyczynu się nie załapałem bo miałem kilkanaście kilogramów niedowagi. I do dzisiaj mi tak zostało.

    Polubienie

  15. @0TWOJASTARA

    On już od pewnego czasu jest na równi pochyłej. Sportowo – i mentalnie, bo skłóca się z każdą kolejną szatnią (o ile pamiętam dawniej zawodnicy stali za nim murem).
    Jak (jeśli) znowu wzleci, to pogadamy.

    Polubienie

  16. „Ludzie z FIFA z niedowierzaniem patrzyli na trybuny podczas meczu Polski” (tytuł jednego z pomeczowych komentarzy z Gazeta.pl)… – i wcale się nie dziwię. Jak można tak się cieszyć, widząc u naszych młodzieżowców taki brak umiejętności i to na tle rywala z nie najwyższej przecież półki.
    Wczoraj po meczu nie komentowałem, bo widziałem tylko pierwsze pół godziny i kwadrans w przerwie LE. Ale dzisiaj przeczytałem analizę pomeczową red. A. Sieczki i narzuca mi się jedna myśl (wręcz natręctwo)… – kiedy nasi myśliwce od narodowego szkolenia zamiast tworzyć programy z ustawiania klocków na trawniku, zajmą się na poważnie przygotowaniem kadr do prowadzenia zajęć z elementarnego szkolenia piłkarskiego? – Przecież indywidualne umiejętności jakie zaprezentowali nasi młodzieżowcy na tle Senegalu, a wcześniej Kolumbii, to podwórko na tle profesjonalnej piłki.

    Polubienie

  17. „Jak można tak się cieszyć, widząc u naszych młodzieżowców taki brak umiejętności…”

    Syndrom głodnego, który ucieszy się czymkolwiek, co da się zjeść. W końcu mundiale od dziesięcioleci kojarzą się polskiemu kibicowi z błyskawicznym odpadaniem już po dwóch pierwszych meczach.

    Druga łamigłówka jest tradycyjnie nie do rozwikłania. Nie sposób rozkminić, jak futbolowi decydenci w tym kraju mogą kolejną dekadę bez bólu zębów patrzeć na to polskie futbolopodobne dziwadło i wciąż uważać, że jest ok i że my już też podążamy za światowymi trendami w szkoleniu (przypomina się „sukces” PiSu w wiadomym głosowaniu 1:27).
    Masochiści?

    Polubienie

  18. @ANTROPOID
    Myślę że w tym szkopuł. Zoze świetnie się dogadywał z piłkarzami urodzonymi w przełomie lat 70 i 80-tych, a z młodszymi ma ewidentnie nie po drodze.

    Gospodarz jak co mnie poprawi, zna się na siatkówce dużo lepiej, ale to zdaje się Rezdente stwierdził, iż by współpracować z kolejnymi pokoleniami siatkarzy, musiał zmieniać metody, głównie formę przekazu.

    Polubione przez 1 osoba

  19. Milan zostanie jak … „Himilsbach z angielskim”. Bajeczne!
    A jak już jesteśmy w klimacie… – Rafał po co Ci ten Milan?

    Polubienie

  20. U-20 i szkolenie młodzieży: najlepiej nam wychodzi z bramkarzami (cała masa młodych po chelseach, manchesterach, serie a i w rodzimej lidze) a ostatnio zadziwiająco nieźle z klasycznymi dziewiątkami. Na innych pozycjach – jakieś wyjątki lub totalna posucha.
    I mam taką teorię – my tu nad Wisłą po prostu nie traktujemy futbolu jako gry zespołowej – stąd wychodzi nam z zawodnikami grającymi na najbardziej indywidualnych pozycjach w zespole, natomiast środek pola, tam gdzie piłka jest rozgrywana zespołowo – tam dramat.
    Najlepsi w obecnej U-20 – bramkarz z Legii i pomocnik Nicola Zalewski – nie tknięty PMS, wychowany we Włoszech.

    Polubienie

  21. @0TWOJASTARA

    No nic nie poradzisz. Jak się chce dziś pogadać z młodymi o muzyce, to raczej nie o Scorpionsach 🙂

    Polubienie

  22. @Rafał
    Chyba każdy z nas tak ma. Trochę jak z kobietami… – zakocha się w szczenięcym wieku i potem całe życie z jedną, nawet jak widzi, że wokół jest wiele równie wspaniałych. Klub, drużyna, parę piosenek, kilka książek… – nasz najwspanialszy ze światów.

    Polubienie

  23. Mdły trochę ten wielki finał jak na to, co się zapowiadało, w dodatku zaczął się od karnego.
    Cała nadzieja w końcówce.

    Polubienie

  24. „Mdły” może „najbrzydszy z najbrzydszych”… – Klopp! Należało mu się to za lata pięknej piłki, którą nam podarował.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s