Polska i Niemcy, tajemnicze bycie razem

Zauważyłem tę tendencję już poprzedniej jesieni i już wtedy o niej blogowałem, ale teraz jeszcze wyraźniej dostrzegamy przełomowość roku pańskiego 2014. Roku, w którym my, Polacy, wreszcie wzlecieliśmy w piłce nożnej na poziom Niemiec – wystrzeliliśmy na mistrzowski nieboskłon znienacka, po dekadach nieprzerwanego poddaństwa, podczas których nigdy, przenigdy, nie byliśmy w stanie nawet śmielej spojrzeć im w oczy.

Wybaczcie, że wracam do tematu i się powtarzam, ale to silniejsze ode mnie. Zbyt harmonijnie się wszystko układa.

W tamtym pamiętnym roku zniszczyli Niemców nasi piłkarze na Narodowym dwa do jaja, rozpoczynając pomyślne eliminacje Euro 2016, zakończone idealnym remisem – w rewanżu we Frankfurcie rywale wygrali, doprowadzając w dwumeczu do wyrównania. Zrobiło się 3:3.

Podczas turnieju finałowego spotkaliśmy się w fazie grupowej. 0:0, ze wskazaniem na drużynę Adama Nawałki – w dość zgodnej opinii obserwatorów była bliżej zwycięstwa. W tabeli po siedem punktów.

Następnie odróżniły nas od sąsiadów ostatnie sceny ćwierćfinału. Dla piłkarzy z obu stron granicy na Odrze i Nysie remisowego, tyle że Polacy serię rzutów karnych przegrali (z Portugalią), a Niemcy jak zwykle wygrali (z Włochami). Znów prawie równowaga.

W 2017 roku wróciliśmy do relacji idealnie remisowej. Zarówno tamci, jak i nasi triumfowali w grupie eliminacji mistrzostw świata.

Z mundialu w Rosji solidarnie poszliśmy sobie precz w fazie grupowej. Tyle że tym razem – w przeciwieństwie do mistrzostw kontynentu – maleńki plusik po stronie Polaków, bo od dającej awans do 1/8 finału pozycji wicelidera dzieliło ich mniej punktów. No ale fakty są takie, że obie reprezentacje rozłożyły się na dnie tabeli. I obie podobnie przerżnęły turniej, nie zgrywajmy lepszych.

Potem nastała jesień 2018 i nowo wymyślona Liga Narodów. Wymyślona prawdopodobnie po to, żeby ostatecznie potwierdzić braterską równość sąsiadów. Zarówno Polacy, jak i Niemcy jeszcze przed rozegraniem ostatniego meczu stoczyli się z dywizji A do dywizji B. W całym roku kalendarzowym przegrali po sześć meczów, a podsumowali go stylowymi remisami z późniejszymi finalistami rozgrywek, Portugalią oraz Holandią. Ponownie werdykt jest oczywisty: jesień remisowo schrzaniona.

Aż wreszcie nadciągnął rok bieżący, w którym reprezentacje obu krajów zamierzały rozpocząć nowe życie. I wiosną się udawało, oddychały pełnymi piersiami – solidarnie uzbierały komplet punktów w eliminacjach Euro 2020.

Niestety, zgodnie z odwiecznym prawem natury przyszła też jesień. I co?! Oto Polacy uklękli przed Słowenią, choć nie tylko bukmacherzy widzieli w nich faworytów, a Niemcy tego samego wieczoru dali się wytarmosić Holandii, choć również im prognozowano zwycięstwo. Oczywiście obie nieszczęśnie splecione drużyny przegrały dwubramkowo, jakby chciały pogrążyć się we współodczuwaniu totalnym – może wypadałoby to wreszcie zalegalizować, zamieszkać pod jednym dachem? W końcu łączy nasze nacje również Lewandowski, czyli największy gwiazdor zarówno Bundesligi, jak i naszego futbolu.

Tak czy owak idziemy łeb w łeb. Łeb w łeb z piłkarzami najbardziej utytułowanej w historii reprezentacji w Europie! Malkontenci oczywiście wyjęczą, że to oni zniżyli się do poziomu Polaków, może nawet zostali zarażeni klęskowym wirusem (wtedy na Narodowym), ale przebieg wypadków zdecydowanie temu przeczy – Niemcy, którzy przecież uchodzą za znawców futbolu, nie zwolnili selekcjonera, przeciwnie, Joachim Löw przemawia, jakby był przekonany, że nikt mu stołka spod pupy nie wykopie. Pełna kontrola sytuacji.

Spuentować tę romantyczną, a zarazem melancholijną historię należałoby oczywiście zwołaniem meczu przyjaźni, w którym oczywiście padłby remis, po którym oczywiście nastąpiłaby nierozstrzygnięta dogrywka, po której groziłaby nam oczywiście niekończąca się seria rzutów karnych. A może jednak Polacy zadali by decydujący cios? Z nikim nam tak ostatnio nie wychodzi, jak z Niemcami.

41 myśli na temat “Polska i Niemcy, tajemnicze bycie razem

  1. Nie ma to, jak dobre towarzystwo 🙂
    A różnica mimo wszystko jest – taka, że myśmy się na tych wzajemnych kontaktach z wynikami dźwigali, a oni jakby odwrotnie. Dlatego szkoda, że nas ostatnio przestali kojarzyć w losowaniach.

    PS. Brzęczkowi jakoś nie wróżę długowieczności Löwa na stanowisku.
    Lub choćby Nawałki.

    Polubienie

  2. Mam kilka, ale nie da się linków tu przekopiować, nie wiem dlaczego… Np. na se.pl, meczyki.pl i filmik z wywiadem na sport.tvp.pl

    Polubienie

  3. https://sport.se.pl/pilka-nozna/reprezentacja-polski/debiutant-krystian-bielik-szokuje-po-meczu-ze-slowenia-brzeczek-nie-dal-mi-zadnych-zadan-aa-GgGz-Yc2n-RxKG.html

    O, tu jest oryginał, bo pierwej to w SE padło. BTW Brzęczek musi mieć jakieś wtyki w reżimowej, bo na sport.tvp do wypowiedzi jest całe pokrętne wytłumaczenie, że Brzęczek nie musiał ani Bielika, ani Kuby instruować, bo wszystko już padło na odprawie – jak oglądam poważny futbol, to asystenci z reguły jeszcze przypominają, uzbrojeni w całe pliki notatek, ale tam.

    Polubienie

  4. @panszeryf
    Wordpress dziwnie reaguje na linki, tyż miałem swego czasu problem, tym razem przeszło mi całe, ale jak ostatnio wrzucałem linki, to musiałem for some reason skasować wstęp „https://”.

    Polubienie

  5. No proszę! Mnie po meczu zatkało na całą dobę, a okazuje się, że powinienem być jako kibic usatysfakcjonowany. Przecież moje pokolenie kibiców kopanej przez dziesiątki lat marzyło, żeby dorównać Niemcom, a tu od pięciu lat idziemy łeb w łeb i jeszcze marudzę.
    Dzięki Rafale za pociechę.
    P.S.
    1. Miałem wrażenie, ze w grę w piłkę bez piłki szczyty umiejętności osiągnęliśmy w końcowych minutach meczu z Japonią na MŚ, a okazuje się, że nasze możliwości w tym aspekcie piłkarskiego kunsztu są jednak nieograniczone. Wykreować przez 90 minut dwie sytuacje (doliczam bramkę – wg mnie zdobytą prawidłowo) zakończone celnym strzałem to jednak absolutne mistrzostwo.
    2. Po meczu najbardziej nurtuje mnie pytanie, kto wymyślił wrzutki w pole bramkowe takiej klasy bramkarzowi jak Oblak.

    Polubienie

  6. Panie SZERYFIE

    Hmmm, proponuję: nie ekscytujmy się przesadnie na tym forum wypowiedziami piłkarzy.
    Zbyt szanuję forum R.Steca (głównie jako czytelnik,ale stały i od lat !)

    Świat mediów ma oczywiście swoje prawa i z każdej pierdoły wypowiedzianej przez piłkarza (młodego chłopaka ! Tuż pomeczu !) musi zrobić newsa. Choć trzeba przyznać, że piłkarze już troszkę polerują swoje gadki i niewiele się z nich da wycisnąć, no ale zawsze coś można.

    Ale my tu … nie musimy 🙂

    Polubienie

  7. „Austria faworytem”.

    Wystarczy spojrzeć, w jakich klubach grają.
    Nie rozumiem dlaczego większość
    kibiców uważa zespół mający w środku pola dwóch drugoligowcow za potęgę…

    Polubienie

  8. W tej drugiej lidze gra tylu reprezentantów różnych krajów, że musi ona zawieszać rozgrywki na czas eliminacji, więc nie w tym jest problem. Raczej w trenerze, który na każdy mecz ma inny pomysł na reprezentację, a może nie ma żadnego.

    Polubienie

  9. Tyle tylko, że są to na ogół reprezentanci krajów drugorzędnych, ot choćby z Macedonii, której lewy obrońca gra z Klichem w Leeds. Z czołówki nikogo nie znajdziesz. Ot choćby weźmy Austrię – 17 z Bundesligi, jeden z Interu plus dwóch z Salzburga, jeden z Chin i trzeci bramkarz krajowy, stoper z Watfordu się nie załapał, a to pierwsza liga, a nie druga.
    A sprawdziłem Sloweńców i wyszlo na to, że mają dwóch w Championship i nie załapali się do kadry.

    Polubienie

  10. Już od dość dawna te „drugorzędne” kraje potrafią odbierać punkty silnym, czasy, kiedy tuzy odbębniały ich kosztem obowiązkowe zwycięstwa na stojąco się skończyły.
    A ta liga pewnie i tak silniejsza od tzw. ekstraklasy.
    Problem na pewno nie w dwóch pomocnikach z Championship, oni przecież potrafią grać, tylko trzeba umieć wykorzystać ich umiejętności, a nie eksperymentować w eliminacjach.

    Polubienie

  11. Mnie też niesamowicie rozśmieszył początkowo ten tekst Bielika i nawet podałem dalej na TT. Ale on – powiedzmy uczciwie – jest wyrwany z kontekstu, nie tylko wypowiedzi, ale całej jakby kadrowej sytuacji. Na pewno widzieliście tównież, jak przed wejściem na bojo, asystent przerabia z nim (przypomina) schematy z klasera. Nie chcę bronić Brzęczka, bo nie potrafił w ogóle zareagować, nie miał żadnego planu B, który próbowałby wprowadzić w przerwie, gdy każdy widział jak przy lepszym potencjale przegrywamy tak naprawdę taktyką. BTW skonfrontujcie to sobie z meczem z Rosją Taylora koszykarskim. Tam nasi do przerwy dostawali łupnia, co chwilę przeciwnik wjeżdżał skutecznie pod kosz. Korekty w przerwie (nie było już po przerwie prostych dwutakcików i łatwych pozycji dla przeciwnika) i to my w tym meczu byliśmy górą.

    Polubienie

  12. @Drexler
    Oczywiście, że nie każdą wypowiedź dowolnego piłkarza należy traktować całkowicie dosłownie i zerojedynkowo (tym bardziej, że miażdżącej większości piłkarzy dsleko do bycia erudytą), ale wziąwszy pod uwagę fakt, że patrząc na grę naszej reprezentacji bardzo ciężko doszukać się w niej jakiegokolwiek sensu i przemyślanych ruchów (co więcej, jest raczej coraz gorzej, niż lepiej), dodając do tego kompletnie niezrozumiałe dla mnie argumenty (raczej ich brak) na podstawie których Brzęczek został selelcjonerem, to wypowiedź Bielika idealnie wpisuje się dla mnie w ten bałagan, który w reprezentacji panuje. Jestem generalnie bardzo ortodoksyjnym przeciwnikiem zwalniania trenerów w trakcie jakichkolwiek rozgrywek, ale w przypadku Brzęczka miałbym przygotowany plan B.

    Polubienie

  13. Problem w tym, że my od pięciu lat gramy niemal w niezmienionym składzie w piłkę bez piłki. Oddajemy inicjatywę rywalowi i czekamy na jego ewentualne błędy. Zupełnie odzwyczailiśmy się od tworzenia przewagi, kreowania sytuacji podbramkowych poprzez wymianę podań. Wymiana dwóch, trzech dokładnych podań, odegranie z klepki stały się dla nas Himalajami futbolu.
    Dramat zaczyna się w momencie kiedy rywalowi też „się nie chce”, cofa się i czeka co my zrobimy z piłką. Widzieliśmy to m.in. na MŚ w meczu z Senegalem, a perfekcję osiągnęliśmy w końcowych minutach meczu z Japonią. I to nie było nasze ostatnie słowo, ciągle się w tej sztuce rozwijamy.

    Polubienie

  14. „Ludzie nie chcą być poinformowani, lecz czuć się poinformowani”… – gorzej, że wielu chce się z nami tymi uczuciami na siłę podzielić.

    Polubienie

  15. Szampany trzeba nie tyle wyjąć z zamrażarki, co odesłać do hurtowni. 2. pkt nad Słowenią, 3. nad Austrią. A to i tak dzięki gigantycznej furze szczęścia…

    Polubienie

  16. Dwie kolejki – i konkurentów do awansu, których po 4 seriach „nie było” nagle przybyło.
    Gra natomiast pozostaje jaka była.
    Być może się z nią doczołgają na ME (w takiej grupie to możliwe), ale będą tam pośmiewiskiem.
    Boniek chyba powinien sobie dać spokój z samodzielnym wybieraniem selekcjonerów. Raz mu się przyfarciło, ale to raczej był syndrom początkującego pokerzysty.

    Polubienie

  17. Niewątpliwie remis jest szczęśliwy, ale to był mecz lepszy niż ze Słowenią. Próbowaliśmy grać piłką i gdyby nie problemy z dokładnością podań, zagraniem w tempo… – mogłoby to wyglądać jeszcze lepiej. Myślę, że trzeba to zgrywać, bo spokoju, pewności siebie zdecydowanie brakowało.
    P.S.
    1. Zaskoczył mnie Glik. Po tym co prezentował w tym sezonie w Monaco bardzo obawiałem się o jego występ.
    2. Kuba kolejny raz udowodnił, że jest już byłym piłkarzem.

    Polubienie

  18. Serwus, kaszanka w obronie. Przesuwaliśmy strefą w polu karnym. Lazaro i Stabizter mieli czas poprawić sznurówki przed strzałami. Łącznie oddali goście 22 strzały. Koszmar.

    Polubienie

  19. to bardziej Austriacy grali u siebie, bezhołowie przy wyprowadzaniu piłki, choć parę kontr, jak już wyszło spod pola karnego, to zrobiło zagrożenie. Austria nietykalna nie była, ale kulturą gry i organizacją nas przerastała, indywidualności u nas czasem potrafiły to nadrobić, ale nie zawsze.

    MVP Fabian, dwie sety wybronione, dziesiątki świetnych interwencji, spłacił drugiego gola ze Słowacją po wielokroć. Lewy na plus, ileż ten gość bierze na siebie. Najbardziej wnerwiał mnie Spalony, znaczy Grosicki.

    Kuby bym się nie czepiał, w finale mistrzostw Europy takie rzeczy się zdarzały. To pierd#$%nie „bo wujek” to jedna z bardziej niesprawiedliwych rzeczy ostatnio, gość przez lata wypruwał sobie żyły w każdym meczu reprezentacji, dziś także moim zdaniem klasy mu nie brakuje by się w niej znaleźć i być wartością dodatnią z ławki, bo jak sobie pomyślę że jakiś polski ligowiec tam by miał grać, to też wolę Kubę po tysiąckroć, ale banda zakompleksionych fiutków musi wołać „bo wujek”.

    Polubienie

  20. @Alp

    „to był mecz lepszy niż ze Słowenią. Próbowaliśmy grać piłką i gdyby nie problemy z dokładnością podań, zagraniem w tempo… – mogłoby to wyglądać jeszcze lepiej”

    Błagam, co było lepiej? Posiadanie piłki 37 do 63 na w mordę narodowym stadionie. Że udało im się dwa razy pójść z kontrą? No jak przeciwnik się odsłonił, bo poszedł w full contact, żeby znokautować tę polską poczwarę, zamiast ostrożnie skakać ze strachu dookoła jak w Wiedniu, to się zrobiło trochę miejsca – owszem – którego oczywiście nie byliśmy w stanie wykorzystać. Obrona ustawiona na poziomie szesnastki na własnym boisku, środek kompletnie opanowany przez przeciwnika. Lewandowski zawsze tyłem do bramki. To było tak kurwa dołujące, że aż muszę przeprosić za wyrażenie. Zero, powtarzam: zero optymistycznych akcentów.

    @Brzęczek

    Do tego dochodzi ten Brzęczek (dawałem mu naprawdę sporo czasu, raczej broniłem dotychczas), którego najwyższym taktycznym majstersztykiem okazuje się zamiana stron przez skrzydłowych (aż zatęskniłem za Kosowskim i Krzynówkiem), a jeśli taka zamiana nie wychodzi, to zmiana tychże skrzydłowych na innych skrzydłowych, z koniecznym zachowaniem proporcji, że jeden to emeryt, a drugi żółtodziób. Kurwa, ja pierdolę! – cytując Miauczyńskiego. Znów do przerwy wygląda to to wszystko kompletnie do bani i znów po przerwie taktyka nie zmienia się ani o jotę, żadnego pomysłu na usprawnienie gry, jakiegoś wyciągnięcia wniosków w trakcie meczu.

    @Kino

    I jeszcze na koniec ten hymn (ja wolałbym już, żeby se zanucili „(…) Zbawienie przyszło przez krzyż (…) każde cierpienie ma sens, prowadzi do pełni życia (…)” – pasowałby imho bardziej). Idzie się zajebać (przepraszam). 10/10 w kategorii gniotów, żeby użyć metafory Kronikarza. I żeby to miało chociaż aspiracje wyłącznie na porządne kino akcji klasy B, jak za Janasa czy Beenhakkera. Żadnych specjalnych aktorów, ale przynajmniej biegają z sensem, i od czasu do czasu wychodzi jakaś zadziwiająco ciekawa bijatyka, po której główny bohater umiera, ale dopiero po kilku krokach, no i ciosach zadanych przez arcyłotrów tego świata. Ale my mamy przecie Brada Pitta i ponadprzeciętny budżet!

    @Brzęczek

    A jak przeczytałem, co powiedział Brzęczek po meczu, że robimy postępy i jest zadowolony z 4 pkt z najtrudniejszym rywalem w grupie, że obrał ostrożną taktykę, którą jego zawodnicy realizowali (!) przyjmując przeciwnika pod własnym polem karnym i bezpiecznie broniąc (przypominam: 22 strzały Austrii z przygotowanych bez większego trudu pozycji) to to się ociera o anegdoty opowiadane przez prezydenta, który – swoją drogą – w takich chwilach, własnie w takich chwilach powinien zarządzić orędzie i jakąś anegdotę opowiedzieć narodowi, bo jest to chyba jedyna rzecz w takim momencie, która mogłaby mnie podnieść na duchu.

    @0twojastara

    „Kuby bym się nie czepiał”

    To prawda, że niesprawiedliwe i takie typowo polskie te dowcipy, ale – z drugiej strony -choć nie wiem, jak to wygląda na treningach, to na boisku Błaszczykowski nie wygląda na gościa, który zasługuje, żeby go wrzucić choćby na piętnaście minut, szczególnie gdy w tych ostatnich minutach należałoby raczej przyspieszyć niż bezpiecznie skontrolować grę, do czego – być może – weteran mógłby nieco lepiej się nadać. Broniłbym więc żartujących o tyle, że nie drwią z dorobku Kuby, ale sytuacji tu i teraz, która trzeba przyznać, jest dosyć groteskowa. Jeden kolega zażartował wczoraj, że trzeba przerwać mecz, bo Błaszczykowski wdarł się na boisko, i przyznam, że uśmiechnąłem się.

    Polubienie

  21. @0twojastara
    Nie ekscytuj się tak. Nikt Kubie nie odbiera tego, co dla reprezentacji zrobił. Nikt nie kwestionuje jego klasy, ani tego, że za każdym razem zostawia serce na boisku. Z całą pewnością jest jednym z najwybitniejszych polskich piłkarzy w historii. Pytanie, czy rzeczywiście wciąż jest dla reprezentacji wartością dodaną. Jego doświadczenie jest dla młodszych kolegów bezcenne, ale czy faktycznie poprawia jakość naszej gry, gdy wchodzi z ławki? Poprawia kulturę, wnosi pewność siebie, ale ja jakoś nie mogę od dłuższego czasu pozbyć się wrażenia, że wybiega na murawę jednak za zasługi, niż z powodu aktualnej dyspozycji…

    Polubienie

  22. Hejt na Błaszczykowskiego jest tak samo bezsensowny, jak wystawianie go obecnie w takich meczach. Niewykluczone, że jeszcze zdarzy mu się jakaś enta młodość piłkarska, ale obecnie jej nie przeżywa. Kto ogląda ligę ten wie, ile ma w każdym meczu nieudanych zagrań. Zachwyty, bo asysta jedna, czy druga, a co to za wielki sukces dla zawodnika z jego CV w marnej lidze, gdzie pressing jest teoretyczny. Tym bardziej, że na jedno logiczne kopnięcie ma dziesięć prosto do najbliższego rywala.
    Niczym kiedyś słynny Manu z Legii.

    Co do Fabiana i gola na 0-2 w Lublanie – chluby mu może nie przynosi, ale też nie musiał za to odpokutowywać, bo nie był to żaden bramkarski „babol”. Šporar podjechał mu pod samą bramkę i przywalił po ziemi. Takie sytuacje bramkarze nie zawsze bronią, nawet najlepsi.

    Polubienie

  23. Nie rozumiem tego marudzenia po remisie z faworytem, dzięki któremu udało się utrzymać nad nim przewagę. Za miesiąc mamy dwa łatwiejsze mecze, w których 6 punktów może zapewnić nam awans przy wygranej Słowenii nad Austrią. To nawet ciekawe, że jakoś dajemy radę grając drugim bramkarzem, nie każda drużyna może sobie na to pozwolić.
    A że jesteśmy słabszym zespołem, niż 2-3 lata temu, to przecież oczywiste, skoro nie ma Piszczka, a Błaszczykowski się skończył, w dodatku na jego miejsce nie mamy literalnie nikogo.

    Polubienie

  24. @antropoid
    IMO z takiego kąta bramkarz nie powinien wpuścić nigdy i nawet to że preferuję Łukasza nad Wojtka, tej optyki mi nie zmienia. A z tym „odpokutowaniem” to bardziej zwrot stylistyczny. Nie popisał się, życie pędzi dalej, kolejny mecz okazał się 10/10.

    @antropoid&stanisław414
    Myślę że Kuba może być wartością dodatnią nadal, pytanie czy w tej chwili jest. Tyle że to pytanie o selekcjonera, który piłkarzy ocenia w meczach i na treningach. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że naszym kopaczom jeszcze się za Brzęczka i jego „wizję gry” dostaje i Kuba nie jest tu wyjątkiem. Jedynym jest bramkarz, który poza „schematami taktycznymi” się znajduje i o dziwo może robić swoje, może i tu Jurek coś wymyśli, ustawi go na połowie rywala.

    Z niekompetentnym trenerem nawet najlepsi piłkarze na świecie zaczynają grać totalną kaszanę, a my naszych się czepiamy.

    BTW kompletnie nie zgadzam się z Grzegorzem Latą, uważam że w „zakończeniu kariery reprezentacyjnej” nie ma nic męskiego, po pierwsze karierę to się robi w klubie, a po drugie, to kto inny jest od decydowania kto powinien w reprezentacji grać, nie piłkarz. Postawa Piszczka, Sobolewskiego czy Ribery’ego w tej materii mi męskością nie zalatuje.

    Polubienie

  25. @GP
    Austriacy mają jednego znakomitego Alabę i poza tym co najwyżej niezłych piłkarzy. Nie wiem jakie wyniki w ostatnich latach miałyby usprawiedliwiać to że oni są faworytem, żadne mi do głowy nie przychodzą. A Twój komentarz bardziej pasuje do kogoś kto nie oglądał meczu, zajęty ciekawszymi zajęciami, spojrzał na wynik i stwierdził że to wystarczy do wyrażenia opinii.

    Polubienie

  26. @Stanisław
    Ale Cię Stasiu poniosło!
    Oczywiście powodów do zachwytu nie ma. Mnie spodobała się próba gry piłką, wyprowadzania akcji podaniami po ziemi od własnego pola karnego, ale też widziałem brak zrozumienia, dokładności, gry w tempo. Trudno się z resztą dziwić po kilku latach zabetonowania składu i gry na daleki wypierd.
    Z zamiany pozycjami skrzydłowych już kiedyś w komentarzu kpiłem, przypominając słynną scenę z „Poszukiwanej….”… – „to tu damy blok a tu jezioro”. A wczoraj zdurniałem zupełnie jak po zamianie stron usłyszałem z ust komentatorów Polsatu, że akurat obaj wolą grać tak jak po zmianie.
    Dla mnie Kuba jest i będzie jedną z legend polskiej piłki. Tylko dlaczego ta legenda jest brukana, nawet jeżeli sam Kuba zapewnia, ze „sam z gry w reprezentacji nie zrezygnuje”. Myślę, że dzisiaj z Kuby byłby większy pożytek na boisku z dzieciakami a w kadrze w roli asystenta trenera ćwiczącymi z piłkarzami, a nie zawodnika… – mogliby ich sporo nauczyć.

    Polubienie

  27. „…z takiego kąta bramkarz nie powinien wpuścić nigdy”

    Tak samo jak strzelający karnego powinien go wykorzystać zawsze.
    Tak się jednak nie dzieje – a mimo to nie o każdym, kto nie wykorzystał mówi/pisze się, że zawalił.

    Nigdy/zawsze – takie pojęcia to w sporcie teoria.

    Polubienie

  28. Tak mi się jeszcze skojarzyło, odnośnie wypowiedzi Bielika „Próbuj”, pamiętacie jak po Macedonii głos zabrał Rybus, stwierdzając że nie bardzo wie na czym polega pomysł na kadrę Brzęczka, i nie podoba się on kadrowiczom? Potem trafiło się ziarno z Izraelem, i Rybusa zakrzyczano, że niby „Brzęczek go wyjaśnił”. Naprawdę piłkarze muszą zaryzykować otwarty rokosz, by nie zaprzepaścić szans na przyzwoity występ na Euro? Dla wielu(Glik, Lewandowski, Grosicki) to potencjalnie ostatni turniej.

    @szeryf
    Mnie zalatuje trollingiem, ale myślę że nie warto przesadnie pochylać się nad tym co to jest.

    Polubienie

  29. @antropoid
    W życiu nie spotkałem się z tezą, że niestrzelony karny był wykonany dobrze. Wielokrotnie że nawet strzelony był wykonany kiepsko, nie dziwota, 75% karnych to gole. Wielokrotnie też spotkałem się z tłumaczeniem strzelca – i do pewnego stopnia się można zgodzić, jeśli ktoś zagrał świetne 90/120 minut a potem nie trafił karnego, to można na nim psów nie wieszać, choć kiepsko wykonany karny, pozostaje kiepsko wykonanym karnym.

    Polubienie

  30. @Stara i szeryf
    Lekki trolling to tylko trzecie zdanie.
    A to co, kolega Twojastara o Austriakach spokojnie można napisać o nas, tylko za Alabę wstawić Lewego, bo Szczęsny akurat nie gra.
    Doprawdy nie mam pojęcia, dlaczego koledzy uważają, że zawodnicy takich „potęg” jak Hull, Leeds, Derby i Sampdoria mieliby wdeptywać w ziemię zawodników Salzburga, Leverkusen i Lipska, nawet jeżeli ci drudzy nie są w tych klubach gwiazdami (fakt, nie każdy zaliczył np. 1 gol i 3 asysty, jak Sabitzer w 3 pierwszych meczach RB Lipsk albo 4+1 w 5 meczach Chinach, jak Arnautović po sezonie w WHU z 10 golami), tylko czy nasi nimi są? Wystarczy popatrzeć, jak zaczęli sezon.
    Niestety zauważam ciągłe przeszacowywanie możliwości naszych zawodników.
    A podejście Brzęczka do tego meczu uważam za prawidłowe. Remis był dla nas dobry i należało go szanować, wciągnąć rywala do ataku a w miarę możliwości skontrować. Celem jest awans i należy go osiągnąć. 4-1-1 po 6 meczach to dobry bilans, nie każdy taki ma, np. silniejsi od nas Chorwaci, Szwajcarzy mają gorsze.
    Gramy może i nie najlepiej, ale mniej więcej tak, jak potrafimy. Jedna wpadka zawsze się może zdarzyć i zdarzyła się, remis z Austrią na pewno nią nie jest.

    Polubienie

  31. Są też świetne interwencje bramkarzy – i wtedy nie wiesza się psów na strzelających.
    Nie każdy niestrzelony karny jest niewykorzystany tak samo, podobnie jak nie każdy gol z ostrego kąta jest tak samo wpuszczony.
    Szacun dla każdego, kto obroni każdą kropniętą z paru metrów piłę.Nie „szmatę” – tylko przywaloną na siłę.
    Jeśli taki ktoś istnieje.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s