W angielskim futbolu znów zawierucha, ponieważ Liverpool zamierza opędzić mecz z trzecioligowym Shrewsbury juniorami – co więcej, na stadionie nie będzie nawet Jürgena Kloppa. Piłkarze i trener wyjadą na zimowe ferie, które zresztą odgórnie im przykazano. Kto łaknie szczegółów, znajdzie je w moim tekście do „Gazety” – niech zajrzy tutaj.
Identycznie drużyna Liverpoolu zachowała się w grudniu i „dublerzy” ulegli wówczas Aston Villa aż 0:5, odpadając z Pucharu Ligi. Alternatywy Klopp nie miał, bo tamtego wieczoru przebywał już w… Katarze, gdzie nazajutrz (!) jego gwiazdy rywalizowały w klubowych mistrzostwach świata. I to był incydent bardziej znamienny, perfekcyjnie ilustrujący dziejowy moment, w jakim znalazł się futbol – stale puchnący kalendarz rozgrywek osiągnął właśnie takie rozmiary, że stało się logistycznie niemożliwe, by zawodnicy mu podołali. Przynajmniej dopóty, dopóki nie zmodyfikujemy ich genetycznie na mutantów ze zdolnością do bilokacji.
Bohaterowie Liverpoolu padają ofiarami wojny – za co fantastycznie im się płaci – którą toczą nad nimi instytucje zajmujące się monetyzacją ich sportowych wygibasów. Każda strona chciałaby tu ująć innym, by dodać sobie.
Rozbrzmiewają np. apele, by zlikwidować Puchar Ligi Angielskiej. To rozgrywki w Anglii najmniej prestiżowe, więc gdyby je zlikwidować, to stracilibyśmy stosunkowo niewiele, a zarazem ulżylibyśmy nadmiernie eksploatowanym piłkarzom – no i nie trzeba by było dotykać Pucharu Anglii, bezcennego dzięki potędze tradycji.
Szefowie ligi angielskiej nie mieliby jednak nic przeciwko pomniejszeniu rzeczonego Pucharu Anglii – np. poprzez rezygnację z powtarzania zremisowanych meczów, zwyczaju ponoć staroświeckiego. Wtedy nic nie zakłócałoby ferii zimowych.
Rywalizację w lidze angielskiej i w ogóle wszystkich krajowych chętnie okroiliby natomiast szefowie UEFA oraz superklubów, które uczestniczą w organizowanych przez UEFA rozgrywkach Ligi Mistrzów. A może jeszcze przenieść je z weekendu na środek tygodnia? Gdyby zrealizować oba postulaty, można by (a) zwiększyć liczbę meczów Champions League (czytaj: jeszcze więcej zarabiać) oraz (b) transmitować je w dogodniejszych porach (czytaj: jeszcze więcej zarabiać).
Jednak powiększania Ligi Mistrzów zupełnie nie potrzebują bonzowie z FIFA, którzy woleliby wylansować rozbudowany turniej klubów pod własnym logo – obecne MŚ ich nie satysfakcjonują, fajnie byłoby je pogrubić do rozmiaru XXL (czytaj: jeszcze więcej zarabiać).
Zrekapitulujmy: angielską federację (FA) podgryza liga angielska (Premier League), którą podgryza liga europejska (UEFA), którą podgryza liga światowa (FIFA), którą z kolei chętnie zjadłyby ligi europejska i angielska oraz superkluby z innych państw – po co im rywalizacja drużyn narodowych, skoro interes ubijają na rywalizacji klubów?
Tak mniej więcej wygląda cała nowoczesna piłka. Rozszarpuje ją stadko rekinów, które tym bardziej żarłocznieją, im więcej zeżrą. Pływające przy samym dnie małe rybki – patrz rozmaite ligi polskie, holenderskie czy norweskie – pod względem biznesowym całkiem znikają, bo są w stanie skubnąć coraz mniej (o czym pisałem tutaj), a giganci w trakcie przełykania drobnicy nastają na innych gigantów. Trochę kanibalizm, ale za to jaki dochodowy! Jeszcze raz zdefiniujmy reguły gry: każdy mecz, na którym zarabiają oni, można by odwołać, a każdy mecz, na którym zarabiam ja, należałoby rozmnożyć.
Swoje mordercze skłonności rekiny ujawniają wtedy, gdy nie patrzymy. Publicznie mówią raczej o tym, że najważniejsze jest zdrowie piłkarzy, ewentualnie dobro kibica, ewentualnie tradycja, ewentualnie wciskają jeszcze inne banialuki dla ubogich.
Czasem wyrwie im się coś szczerego. Np. taki Greg Dyke, były prezes FA, wystawiania podstawowych składów w rozgrywkach Pucharu Anglii bronił z wdziękiem wyczynowego handlowca: „BBC płaci za transmitowanie pewnego rodzaju produktu. Jeśli tendencja się utrzyma, zmniejszy się oglądalność, co w nieunikniony sposób wpłynie na liczbę reklam”. Ale prawdziwe intencje menedżerów wychodzą na jaw, dopiero gdy uświadomimy sobie, że istnieje kategoria meczów, o których nikt nie piśnie, by je zlikwidować czy choćby ograniczyć.
To wakacyjne sparingi. Towarzyskie; szczególnie męczące, bo rozrzucone po innych kontynentach; mające wartość wyłącznie komercyjną. One są nie do ruszenia.
Bardzo mi się podoba.
Nie tylko „piłkarze Liverpoolu”, ale wszyscy sportowcy są „ofiarą wojny – za co fantastycznie im się płaci – którą toczą nad nimi instytucje zajmujące się monetyzacją ich sportowych wygibasów. Sportowcom się płaci (jednym lepiej drugim gorzej), kibicami się manipuluje szermując takimi bzdetami jak: – „dobro kibica” czy nawet „kibic jest najważniejszy”, ale w tym wszystkim co raz mniej chodzi o sport. Najważniejszy jest działacz i jego możliwość taplania się w sławie i kasie.
Na szczęście są w sporcie tacy ludzie jak Klopp, dzięki którym on się rozwija. O tym jak w Liverpoolu stworzył potwora można dzisiaj przeczytać na gazeta.pl. Dla naszej myśli szkoleniowej to powinna być lektura obowiązkowa.
PolubieniePolubienie
@Rafał
Cenię Twój talent do pisania ciekawych felietonów, dlatego taka mała prośba:
poświęć trochę czasu (a może dużo – nie wiem, ile schodzi na jakościowe felietony) i napisz coś o Kobem Bryancie. Ostatni raz. Takich sportowców jak on nie było wielu. Ba – takich ludzi…
Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Ostatni raz o Kobe… – z tym chyba nawet Rafał sobie nie poradzi. O Kobe Bryancie ostatni raz napisać się po prostu nie da!
Ale pełna zgoda. Felieton Rafała o Kobe sam bym chętnie przeczytał.
PolubieniePolubienie
@ALP
Moim zdaniem, Rafał może pisać o Kobe codziennie, po prostu chodziło mi o to, aby to był taki felieton, jakby miał o nim napisać ostatni raz, chociaż faktycznie źle to wcześniej ująłem.
PolubieniePolubienie
@KB8/24
Myślę, że się dobrze rozumiemy. Po prostu Kobe już w trakcie kariery stał się jedną z legend sportu do których się będziemy przez lata odnosili i będą się do niej odnosili również ci, którzy znać go będą tylko z historycznych migawek.
P.S.
West Ham dwoił się i troił, Łukasz wyjął to co miał wyjąć i nawet więcej, ale i tak dwa razy musiał sięgać do siatki, a „potwór Kloppa” właśnie zdobył kolejny szczyt himalajów angielskiej piłki.
PolubieniePolubienie
Uczciwie się przyznam, że nie sądzę, bym mógł napisać o Kobem coś, co wniosłoby cokolwiek do milionów słów, które ostatnio o nim napisano i wypowiedziano. Poza tym jestem z pokolenia Jordana – do niego mam emocjonalny stosunek, na Bryanta zerkałem już z oddali, raczej nie zarywałem nocy. Bardziej mnie korciło, żeby nastukać coś o tej zwielokrotnionej przez media społecznościowe żałobie, ale to ekstremalnie trudny, delikatny temat.
PolubieniePolubienie
@Bryant
Temat jest delikatny, szczególnie gdy zważyć, że są też wątpliwości odnośnie jednego zdarzenia, oskarżenia o gwałt przeciwko Bryantowi, zakończonego ugodą. Tematem jest też to, co spotkało dziennikarkę, która postanowiła o tamtej sprawie przypomnieć. Słusznie przypomniała, a zawieszono ją w redakcji, zaś system stworzony przez media społecznościowe wylał w tej sprawie morze hejtu.
@Klopp
Gdyby Klopp był takim ideowcem, do Polski by przyjechał. I w końcu przyjedzie, choć tylko w mojej wyobraźni. Gdy znajdę chwilę czasu, napiszę o tym reportaż. Ale tak naprawdę, to nie wiadomo.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Redaktor Kiedrowski popełnił ostatnio fajny artykuł w temacie, wskazując min. że top5 lig wrzuca do wspólnego garnka budżetu europejskich rozgrywek 48% wyjmując 75% i dysproporcja ta postępuje.
PolubieniePolubienie
Właściwie w zawodowym futbolu nie dzieje się nic, co by się nie działo wszędzie na świecie, we wszystkich korporacjach i nie tylko w korporacjach.
Tak że na szok i oburzenie już trochę za późno.
PolubieniePolubienie
@antropoid
Tyle że myk w tym iż takie PSG czy inny Juve na płaszczyźnie niesportowej, spotkałby się z interwencją UOKiK-u. Zatem IMO oburzenie wcale na miejscu.
PolubieniePolubienie
Z punktu widzenia romantyków oczywiście tak, bo jeśli chodzi o płaszczyznę niesportową i urzędy, to daj spokój.
Urzędy równym siedzą na karkach i sprawdzają każdy papierek/grosz, a równiejszym, uzbrojonym w lepszych prawników pozwalają hulać.
PolubieniePolubienie
„Najpierw jednak 24-letni napastnik z Dzierżoniowa musi udowodnić, że cudowny sezon 2018/19 nie był wyrwanym z kontekstu cudem, który już nigdy się nie powtórzy”.
Na razie się chyba Rafale na to nie zanosi.
Piątek trafił z deszczu pod rynnę. Jeżeli Milan kreował niewiele, to Hertha nie kreuje nic. Przynajmniej tak było w dzisiejszym meczu. Jeżeli jedynym pomysłem na poprawę gry ofensywnej Herthy i uratowanie ligi było ściągnięcie Piątka, to nie ma mu czego zazdrościć. A tak to wygląda. Wprowadzenie już w 60 minucie piłkarza, który dzień wcześniej zameldował się w szatni, to jak dla mnie czysta desperacja.
PolubieniePolubienie
Historia bezlitośnie uczy, że anomalią nie jest to, co się obecnie dzieje z Piątkiem. Anomalią w przypadku produktu PMSz trafiającego do lepszych lig Europy było to, co się działo w ubiegłym sezonie. Do tego stopnia, że niektóre rozgorączkowane głowy w Italii majaczyły już coś o Van Bastenie…
Było jasne, że balon w końcu pęknie, teraz pozostaje mu tylko życzyć, by się z tego szybko otrząsnął.
PolubieniePolubienie
Cóż, mentalność z komuny wiecznie żywa jak widzę. A przynajmniej jeszcze jakiś czas.
Ja na przykład wiem, jak „pozwalający hulać” urzędnicy zablokowali swego czasu przejęcie jednego z największych sklepów wysyłkowych w Polsce, przez największy sklep wysyłkowy – transakcja dopięta, miliony na stole, a UOKiK mówi nope, bo tworzy to monopolistę. obrońcy „wolnego handlu” pewno oburzeni, ale dla konsumenta najlepsza opcja. Wyobraźcie sobie, że ktoś blokuje transfer Huguaina do Juve, albo Lewego/Gotze do Bayernu na tych samych podstawach ;p
Z Piątkiem to nie łapię o co chodzi z tym balonem – grał świetnie to go chwalono, mieli nie chwalić, bo „wiadomo” że zacznie grać gorzej?
Dla mnie zresztą to w mniejszym stopniu kwestia formy sportowej, w większym złych wyborów – Milan to od lat umieralnia dla piłkarzy, ciężko wskazać jednego w ostatnich 5 latach, który jakoś zyskałby na przejściu tam sportowo. Hertha, niestety, też ma potencjał na umieralnię – ekscentryczny właściciel z ekscentrycznym trenerem i ich ekscentryczny projekt.
PolubieniePolubienie
U niektórych jak widzę wmawianie innym komuny stało się magicznym zaklęciem w każdej dyskusji. Co do różnych urzędów przymykających oko na wybrane podmioty, to akurat w Polsce jest takich przykładów tyle, że śmieszne jest udawanie, że tego nie ma.
W kwestii chwalenia Piątka, to też nie wiem, gdzie wyczytałeś, że mieli go nie chwalić. Chodziło tylko o niedorzeczne porównania z być może najlepszą „9” w futbolu ever.
Znowu próbujesz przylepić komuś coś, czego nie napisał.
PolubieniePolubienie
Doprawdy? A kiedy ostatnio próbowałem? ^^
Kiedyż też ostatnio w ogóle pisałem o komunie,skoro awansowało to na „zaklęcie”? Ciekawym.
O tych porównaniach do Van Bastena też bym poczytał. W sensie jakoś mi się w oczy nie rzuciły, mogłem ominąć, głównym tematem nie były. Zapoznałbym się, może ktoś bardzo przesadził, względnie mówił z przymrużeniem oka.
Natomiast termin „pompowanie balona” jest nieco pojemniejszy niż jeden van Basten. No chyba że pompowanie sprowadza się tylko do van Bastena.
Last – odnosiłem się do konkretnego organu, który ma konkretne zadania. Wskazałem na ten ze względu na powiązanie z tematem notki. Nie zamierzam tu prowadzić jakiegoś ogólnopolskiego audytu nt. funkcjonowania poszczególnych urzędów, choć chciałbym żeby kolega jakimś przykładem jednak zarzucił. Co do UOKiK-u warto wiedzieć iż zajmują się wyłącznie podmiotami których roczny obrót przekracza 50-mln ojro w Polsce lub 1mld światowego. Czyli za bary biorą się wyłącznie z dużymi i większymi. Pewnie znajdą się przypadki gdy nie stanęli na wysokości zadania – ale już istnienie w takim formacie takiej instytucji jest spoko.
PolubieniePolubienie
Samo przejście Piątka do klubu z nieporównywalnie mniejszymi aspiracjami jest krokiem dobrym. Generalnie liga niemiecka (nie za silna, nie za słaba) wydaje się dobrym miejscem, żeby dać ostateczną odpowiedź na pytanie, czy Piątek się do poważnego grania, ale w średnim klubie nadaje, czy nie (jeśli ktoś wciąż majaczy, że to materiał na napastnika klasy światowej, to w mojej opinii rozstał się z rozumem). Jeśli chodzi natomiast o samą Herthę, to problem jest jeszcze bardziej złożony. Ostatnio red. Pol wypłodził, że klub z Berlina, a konkretnie jego właściciel, ma aspiracje wznieść się na szczyty nie tylko niemieckiej, ale europejskiej piłki. Patrząc na jego dotychczasowe działania i pieniądze wydawane na nowych piłkarzy (np. Piątka) ciężko uwierzyć w racjonalność i powodzenie tego projektu. Reasumując, ja się nie zdziwię, jeśli Piątek w przeciągu 3-4 lat (albo i szybciej) wróci do Polski albo zacznie się tułać po niższych klasach rozgrywkowych na Zachodzie.
@ALP
„Wprowadzenie już w 60 minucie piłkarza, który dzień wcześniej zameldował się w szatni, to jak dla mnie czysta desperacja.”
W 2009. roku Sneijder wybiegł w pierwszym składzie będącego hegemonem wtedy we Włoszech Interu w derbach Mediolanu niecałe 24h po wyjściu z samolotu z Madrytu i był najlepszym zawodnikiem na murawie w meczu wygranym przez Inter 4-0 🙂
PolubieniePolubienie
Pierwszym błędem Piątka było odejście z Genoi już po pół roku. Teraz znowu wisadł na karuzelę i jak tak dalej będzie jeździł, to wypadnie i się połamie. Więc dobrze by było, gdyby trochę dłużej w tej Hercie został.
PolubieniePolubienie
A mi idea urzędu antymonopolowego w sporcie się podoba. Rzecz jasna nie chodzi o posadzenie za biurkiem pana, który będzie przyklepywał pieczątki na papierach transferowych, ale o stworzenie przepisów, które będą na poważnie egzekwowane. Taka instytucja już działa z powodzeniem w sporcie amerykańskim, nazywa się salary cap i wspomagana przez zasady draftu powoduje, że rywalizacja w takim NBA czy NHL jest dużo bardziej wyrównana niż w europejskich ligach piłkarskich. Najbogatsze kluby NHL czyli Rangers, Maple Leaves i Canadiens nie zdobywają seryjnie mistrzostwa, ba, sportowo dołują latami, choć mają największą kibicowską bazę i najwięcej zarabiają na sprzedaży biletów, praw telewizyjnych, gadżetów itd. Stworzenie, jak mówią Amerykanie, „dynastii”, czyli seryjnego zdobywania mistrzostwa jest tam niezwykle trudne. W XXI w. tylko Penguins udało się wygrać dwa razy pod rząd. Nie wiem jak to formalnie przeprowadzić w Europie, nie poświęcałem temu przemyśleń, ale przykład jest i działa.
PolubieniePolubienie
Ja z samym salary cap bym był ostrożny, bo pierwszym beneficjentem nie będzie sport, tylko właściciele klubów, i pierwszym zadaniem salary cap byłoby wyjęcie pieniędzy z kieszeni sportowców, by wcisnąć je Kronkemu Abramoviciowi etc.
Myślę że takie salary cap sprawdziłoby się na poziomie bundesligi, gdzie większość klubów przestrzega zasady 50+1. Ale kodyfikacja takich zasad na poziomie UEFA wydaje się nierealnym marzeniem.
Osobiście zacząłbym mniej spektakularnie – zniesienie beneficjów za bycie „marką”. Mega niesportowe wydaje mi się, by taki mniejszy i mniej medialny klub zbierał gorszą nagrodę za lepszy wynik sportowy w europejskich pucharach od „uznanego giganta” który spisał się gorzej.
Podobnie do normalizacji jest podział tortu z praw telewizyjnych w ligach – tylko w Anglii jest to możliwe sportowe, w Hiszpanii cuś drgnęło, ale jeszcze musi sporo wody upłynąć.
PolubieniePolubienie
@0TWOJASTARA
1. Już kilka razy na tym forum opacznie interpretowałeś moje wpisy.
2. Pisząc o balonie miałem na myśli głównie to, co się w zeszłym sezonie działo wokół KP we Włoszech. Choć i na polskich forach nie brakowało gorących głów, żądających więcej Piątka, a mniej Lewandowskiego.
Ale, fora, to fora – mniejsza o nie.
3. W sprawie urzędów działających w Polsce pozwolę sobie mieć własne zdanie.
PolubieniePolubienie
@ant
1. świetnie, kiedy, w jakich okolicznościach. etc. Wiesz, wbrew pozorom, tu łatwo o odmienną ocenę, zależnie od perspektywy.
Przykładowo mógłbym stwierdzić że wmawiasz mi to gadanie o komunie. Mógłbym trzymać się litery, poprosiłem o konkret, nie dostałem, wmawiasz mi. Ale wiem że tego bynajmniej mi nie wmawiasz, zwyczajnie palnąłeś emocjonalnie słabo przemyślaną i sformułowaną wypowiedź.
Właściwe formułowanie myśli wcale nie jest takie proste. I to odpowiedzialność formującego by odbiorcy go zrozumieli. Dlatego ja tam się na ogół nie obrażam o takie rzeczy, najpierw zastanawiam się czy może faktycznie moje słowa można inaczej zinterpretować. I polecam to każdemu.
2. Fora to fora.
3. I słusznie.Ja raczej pytam, na czym zdanie się opiera. Ale nie ma musu odpowiadać, jak sie nie chce.
PolubieniePolubienie
Nie chce się brać udziału w dzieleniu włosa na czworo – co zdaje się jest Twoim hobby.
Jak kto woli.
PolubieniePolubienie
@0TWOJASTARA
W USA kluby są prywatne, nie ma zasady 50+1 dla kibiców i jakoś pułap płacowy nieźle funkcjonuje. Właściciele, co naturalne, woleliby uszczknąć jak najwięcej dla siebie, lecz muszą się liczyć ze związkiem zawodowym sportowców, sama liga też ma coś do powiedzenia (i zaoferowania – dochody z praw TV, co rusz rosnące) i tak się to jakoś równoważy. Owszem zdarzają się lockouty, jednak w końcu wszyscy sobie uświadamiają, że biznes jest wspólny. Nie ma, oczywiście takich uciesznych momentów, jak – nie przymierzając – awans Termaliki, ale ligi nie są zamknięte, co jakiś czas się powiększają – można się wkupić, inwestując poważne kwoty, bo to jest poważny biznes (i jeszcze dotychczasowe kluby muszą oddać swoich zawodników nowym zespołom). Wszystko się nieźle kręci, a sukces zazwyczaj odnoszą kluby w danym momencie lepiej zarządzane. Również sport amatorski, będący zapleczem tych lig ma się nieźle (przykładem NCAA). Może to jednak jest lepszy system niż, na przykład, żerowanie na miejskich budżetach, tak jak w Polsce?
PolubieniePolubienie