Sztafeto ósemek, trwaj!

Zanim Sandro Tonali założył w ubiegłym tygodniu koszulkę Milanu, zadzwonił do Gennaro Gattuso – ściślej: to było wideopołączenie – i zapytał, czy może wybrać tę z ósemką na plecach.

Jak potem objaśniał, chciał w ten sposób okazać szacunek idolowi i swojemu ulubionemu klubowi. 20-letni rozgrywający zawracał bowiem głowę Gattuso nie jako obecnemu trenerowi Napoli, lecz jako byłemu piłkarzowi, którego on, Tonali, w dzieciństwie podziwiał, gdy ten współtworzył wielki Milan – dwukrotnie zwycięski w Lidze Mistrzów, raz zatrzymany w niesamowitym finale (przynajmniej tak głosi legenda).

Dlatego fani rossonerich przyjmują nowego zawodnika wniebowzięci. Witają w nim jednego ze swoich, wysłuchując, jak Sandro opowiada na konferencji prasowej o odziedziczonej po ojcu miłości do barw, o zapamiętanych z chłopięctwa meczach, niekoniecznie szlagierowych (gol wbity Chievo przez Seedorfa w 95. minucie), o spełniających się właśnie marzeniach kibica dorastającego w tłumie milanistów. Skądinąd wiemy też, że miał już ustalone warunki kontraktu z sąsiednim Interem, ale gdy tylko dowiedział się, iż istnieje szansa na przyłączenie się do drugiego klubu z San Siro, wszelkie inne opcje przestały się liczyć. Co potwierdza m.in. Paolo Maldini, prowadzący negocjacje dyrektor klubu, w którym Tonali również spotkał żywą legendę, bohatera latami oklaskiwanego z pozycji fana.

Słowem, został właśnie zawarty niemałżeński związek doskonały. Piłkarza połączyły z klubem nie tylko pieniądze i ambicje sportowe, ale jeszcze więź emocjonalna, jego afekt wydaje się ze wszech miar autentyczny.

Mnie cieszy ten transfer – gdyby zabłąkał się tutaj ktoś niezorientowany: też sprzyjam Milanowi od brzdąca – jak żaden inny od bardzo dawna także z przyczyn czysto merytorycznych. Oto klub pogrążony w chronicznym kryzysie, od baaardzo dawna taplający się w transferowym zamęcie, wreszcie zdobywa piłkarza, który uchodzi za wielką nadzieję włoskiego w futbolu, i to zdobywa go pomimo poważnej konkurencji, wszak postępy Tonalego od kilku lat pilnie monitorował Juventus, a szefowie Interu parę chwil temu byli wręcz święcie przekonani, że już młodego dopadli, ponoć zdążyli nawet ustalić warunki kontraktu. Przed ledwie dwoma tygodniami skręcała mnie więc zazdrość, że derbowi rywale znów zafundowali sobie klejnot, tymczasem znienacka okazało się, że klejnot należy do Milanu.

Nie wiadomo, na kogo wydorośleje Tonali. Włosi widzą w nim kolejne wcielenie Andrei Pirlo i w nowej drużynie, jak się przypuszcza, 20-latek powinien stanąć przed czteroosobową defensywą, by patrolować teren przed polem karnym, osłaniając obrońców jako dodatkowa tarcza, a zarazem inicjować akcje zaczepne. W Brescii grał jednak bliżej środka pola, ewentualnie przesuwano go nieco w kierunku linii bocznej, by pełnił funkcję mezzala, czyli półskrzydłowego, a on sam przyznaje się do słabości do wspomnianego Gattuso, czyli zaangażowanego w destrukcję wojownika, który nigdy nie przestawał biegać, jego żywiołem było nękanie rywala i odzyskiwanie piłki, w walce chwilami się zatracał. Mamy tutaj szeroki wachlarz możliwości. Dlatego wolę mówić, że w pełni ukształtowany piłkarz dopiero się w Tonalim rodzi – skoro zresztą porównujemy go do Pirlo, to pamiętajmy, że tamten wirtuoz również potrzebował czasu, by odkryć swoją wymarzoną tożsamość i wyewoluować z operującego za atakiem trequartisty do wycofanego rozgrywającego znanego w Italii jako regista.

Na razie zatem sensowniej rozmawiać o licznych boiskowych kompetencjach, jakimi dysponuje kandydat na gwiazdę Milanu. Technicznych, taktycznych i fizycznych. Tonali umie mianowicie podawać – precyzyjnie, z niebanalnym pomysłem, a przede wszystkim w każdych okolicznościach, bo nie przeszkadza mu tłok, w razie potrzeby podejmuje decyzję błyskawicznie lub mija rywala, by kupić sobie ciut więcej czasu. Przerzuca piłkę na skrzydło albo zagrywa prostopadle, przyspiesza grę albo zwalnia, cały czas intensywnie myśli. Piłkarz inteligentny, dojrzalszy w gestach niż sugerowałaby to jego metryka, a nad rzeczonym Pirlo (obaj uczyli się futbolu w Brescii, stąd automatycznie skojarzenia) ma przewagę fizyczną, niekoniecznie musi polegać na sprycie, zdolności przewidywania, intuicji. I wreszcie – stałe fragmenty gry, prawą stopą manipuluje z bezcenną dla ich wykonywania zręcznością.

Powtórzę: zdołałbym wyobrazić sobie Tonalego w rozmaitych rolach, w porywach widzę nawet, jak przeobraża się w potwora panjącego nad całym środkiem pola i zajmującemu się tam wszystkim, co konieczne. Zarazem pozostaję jednak świadomy, że być może nic z tego wszystkiego nie będzie – jeśli sobie folguję z przyznawaniem się do przyzwoitego kibicowskiego samopoczucia, to głównie dlatego, że znajdujemy się w przededniu sezonu, czyli w tym szczególnym, jedynym w roku momencie, który zachęca, by fantazjować. Jest bezpiecznie, najwyżej znów się nie uda. Rozkoszuję się więc wspomnieniami końcówki poprzedniej edycji rozgrywek Serie A (najprzyjemniejszej od bodaj dekady!); powtarzam głośno, że Milan nasprowadzał ostatnio całe stado obiecujących lepszą przyszłość młodych wilków, i wizualizuję sobie harmonijną współpracę Tonalego z Ismaelem Bennacerem; wyraźnie widzę, że nad czerwono-czarną połową San Siro znów wschodzi słońce; czuję nadciągający renesans i czytam znaki, obudowując metafizyką obserwację, że po wybuchu pandemii całkiem przestaliśmy przegrywać.

Przyjemnie nastraja też anegdota – z tych najlepszych: prawdziwa – o Tonalim, który zadzwonił do swojego idola, by zapytać, czy może założyć koszulkę z jego numerem. Gattuso niby się roześmiał, niby rzekł, że chłopak nie musi o nic pytać, ale przy okazji ujawnił: on też kiedyś (to musiał być 1999 rok) grzecznie prosił swojego utytułowanego poprzednika, innego mediolańskiego multizwycięzcę Roberto Donadoniego, o pozwolenie na bieganie z „ósemką” na plecach. Ładna sztafeta pokoleń.

12 myśli na temat “Sztafeto ósemek, trwaj!

  1. Aż dziw, że po Chiellinim Włosi nie dorobili się jak dotąd żadnego wybitnego zawodnika. Ciekawe, jak długo będziemy jeszcze czekać?

    Polubienie

  2. Z tego co mi wiadomo, to bardziej Inter odpuścił Tonalego, niż go Milan wyrwał, ale fakt, że z racji upodobań Sandro rossoneri stali na zdecydowanie lepszej pozycji. Ciekawe, jak się będzie rozwijał. Wiele poematów na jego temat czytałem, ale na mnie osobiście jak do tej pory jakiegoś piorunującego wrażenia nie zrobił – tym bardziej ciekawy jestem.

    „Milan nasprowadzał ostatnio całe stado obiecujących lepszą przyszłość młodych wilków.”
    Znaczy kogo? Donnarumę, Bennacera i może Leao można by o coś podejrzewać, choć bym nie szarżował, a gdzie reszta stada? Myślę, że w porywach stadko, żeby nie powiedzieć „więcej, niż jedno zwierzę” byłoby tu zdecydowanie bardziej adekwatne…

    Polubienie

  3. A, jeszcze oczywiście Theo, chyba z największym potencjałem z nich wszystkich. Nie twierdzę, że Milan nie zbudował przyzwoitej, młodej kadry, ale „całym stadem” bym tego nie nazwał, a już na pewno wielkich nadziei z nimi związanych bym sobie nie robił. Zwłaszcza, że przy obecnej „renomie” Milanu ci najlepsi pewnie specjalnie długo w czerwono-czarnej części Mediolanu nie zabawią. Twarda walka do ostatniej kolejki o 4. miejsce w najbliższych latach to chyba max.

    Polubienie

  4. Świetna inauguracja sezonu Bayernu. Osiem bramek z Schalke, sześciu strzelców, cztery zmiany bez wpływu na jakość gry, znakomity debiut Sane, kapitalne wejście 17-letniego Musiali… – Bayern od razu daje do zrozumienia, ze zamierza walczyć o najwyższe cele.

    Polubienie

  5. @antropiod
    To gdzieś zabawne, że sam Bielsa pono jest perfekcjonistą nienawidzącym porażki, czego nigdy na boisku nie widać – tam zawsze wesoło, zero cynizmu, zero kontroli, za to jakie widowisko.

    Taki szalony naukowiec któremu nigdy nic nie wychodzi, ale i tak masy są zachwycone 😉

    Polubienie

  6. Trzeba przyznać, że polski kibic ma sporo radości wędrując po europejskich boiskach. Ogląda np. takie zmagania obu Borussii, a tam… wychodzi Haaland i strzela karnego Lewandowski. I to klasykiem bez żadnych udziwnień.
    P.S.
    Myślałem, że Robert wczoraj przy asyście do Muellera popisywał się wyćwiczoną sztuczką, a jak wynika z najnowszych informacji on „tylko kuśtykał” i inaczej nie mógł.

    Polubienie

  7. Ja tam uwielbiam go oglądać na równi z grą. Te improwizowane siedziska, drobne kroczki i dziesiątki kółeczek/ósemek (sztafeto, trwaj!), które nimi robi, ze wzrokiem szukającym zgubionej szpilki. Gość przypomina futbolowego narkomana na ciągłym głodzie, widać, że ma swoją własną planetę i na tę tutaj tylko zagląda.

    Polubienie

  8. No milan bardzo dobre wrażenie dzisiaj zrobił (poza ostatnim kwadransem) trzeba przyznać. Nie spodziewałem się po Piolim, że aż tak poukłada ten zespół, nawet po końcówce zeszłego sezonu. Można chyba wręcz uznać rossonerich za głównych faworytów do 4. miejsca w lidze. Od paru ładnych lat w Serie A – co sezon, to zapowiada się ciekawiej i nie zawodzi.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s