Jazda na picu

Jerzemu Brzęczkowi szczerze współczuję. Żyjesz w głębokim przekonaniu, że trwa najważniejszy rok w twojej zawodowej karierze, snujesz szczegółowe plany, słyszysz publicznie wygłaszane wsparcie od przełożonego, nie krążą nawet mogące wywołać poczucie zagrożenia plotki – i nagle przełożony zaprasza cię na kawę, zostajesz wywalony na zbity pysk. Przepraszam, innego adekwatnego sformułowania nie znajduję. Boniek umie narobić dymu jak nikt inny w polskim futbolu.

Niestety, także w stylu, który budzi sprzeciw.

Zarazem uczciwie przyznaję, że nigdy, przenigdy, nawet przez ułameczek sekundy, nie przemknęło mi przez głowę, że reprezentacja Polski pod przywództwem Brzęczka cokolwiek istotnego osiągnie. O Euro 2020 myślałem zrezygnowany, jak o kronice zapowiedzianej klęski.

Dlaczego selekcjoner nie rokował, chyba wiadomo – rozmaici komentatorzy diagnozowali to już tysiącami słów, ewolucja sposobu gry drużyny nie pozwalała się łudzić. Do kwestii czysto merytorycznych dodałbym jeszcze, że Brzęczek nie potrafił być uwodzicielem. Nie zauroczył ani piłkarzy, ani kibiców, ani mediów. A to w prowadzeniu drużyny narodowej bywa bezcenne, bo w trakcie zgrupowań raczej nie zdążysz przeprowadzić długotrwałej drużynotwórczej pracy u podstaw. Selekcjoner aktywizuje się rzadko, musi do maksimum wykorzystać każdy kontakt. I z zawodnikami, i z opinią publiczną. Drużynę kształtuje to, co wewnątrz, oraz to, co na zewnątrz.

Żeby było jasne: selekcjoner nie musi być sympatyczny. Ani lubiany, ani do rany przyłóż. Może być sukinsynem. Ale potrzebuje charyzmy, zdolności do przekonywania otoczenia, że wie, dokąd zmierza. Posługując się poetyką prezesa PZPN, który objaśniał tajemnicę sukcesu Jürgena Kloppa – dobrze, jeśli umie „jechać na picu”.

Brzęczek nie umiał. Z rozmów o aurze, jaką wokół siebie wytwarzał, wnioskuję raczej, że był permanentnie zestresowany. Do zgrupowań przystępował pod presją, czuł się egzaminowany, zmuszany do udowadniania, że się nadaje. Przylecieli panowie piłkarze, na co dzień zadający szyku w wielkim świecie, więc trzeba się postarać, by nie dać plamy.

Wkrótce reprezentację powinien przejąć ktoś z nazwiskiem. Innego scenariusza sobie nie wyobrażam – gdyby Boniek zamienił siekierkę na kijek, porządnie zapaskudziłby sobie prezesowską reputację, publika wpadłaby w furię. Jednak nawet jeśli na widok jego wybrańca nie zadrżą nam serca, to być może odzyskam nadzieję, że polska przyszłość na Euro 2021 (oraz mundialowe eliminacje) nie jest wcale rozstrzygnięta. Tęsknię za jakimkolwiek nowym impulsem.

Znów przypominam sobie też galerię trenerów, z jakimi pracują lub pracowali aktualni piłkarze reprezentacji Polski. Podaję do refleksji, rozpala wyobraźnię:

Allegri;

Ancelotti;

Bielsa;

Emery;

Flick;

Gasperini;

Guardiola;

Hasenhüttl;

Heynckes;

Klopp;

Lucescu;

Prandelli;

Ranieri;

Sarri;

Spalletti;

Wenger.

158 myśli na temat “Jazda na picu

  1. @Otwojastara
    Naprawdę myślisz, ze ten kto się urodził w zagrodzie u Kargula jest taki sam, jak ten co się urodził w zagrodzie u Pawlaka, a ten w Gwizdołkach ma takie same prawa jak ten z Kopdłowa? Sorry Winetou, ale ten numer u nas nie przejdzie. Szkoda, że pozamykali magle, bo w maglu by Ci dokladnie wyjaśnili…

    Polubienie

  2. @alp
    Zakładam, że piłkarz to raczej do mnie.
    No cóż… ja wiem, że taka realizacja młodych poglądów jest dość odległa, ale cieszę się obserwacją, że coraz bliższa. Heglowski duch logiki dziejów kiedyś tę ideę wyniesie w stan zniewolenia samorealizacją, albo innymi słowy – jeszcze wyjdzie na moje.

    Polubienie

  3. Ja off topic (wszak główne wątki dyskusji poszybowały filozoficznie).
    Pan Nowy trener Paulo Sousa fajną fuchę dostał. Osiągnie 1/4 na ME to będzie bohaterem, nie wyjdzie z grupy na ME – rozłoży ręce i powie, że w tak krótkim czasie nic nie dało się zrobić. Fajna fucha…

    Polubienie

  4. @alp
    Podniosłem wrażenie, że pisząc:
    Naprawdę myślisz, ze ten kto się urodził w zagrodzie u Kargula jest taki sam, jak ten co się urodził w zagrodzie u Pawlaka, a ten w Gwizdołkach ma takie same prawa jak ten z Kopdłowa? Sorry Winetou, ale ten numer u nas nie przejdzie. Szkoda, że pozamykali magle, bo w maglu by Ci dokladnie wyjaśnili…

    Odpowiadasz na moje:
    A każdy (to jednak tylko moja opinia, oparta może trochę naturalizmem w stylu Jean-Jacquesa Rousseau, a trochę naiwnym i walecznym sprzeciwem Feuerbacha wobec wszelkiego doktrynizmu) rodzi się równie dobry i z takimi samymi prawami.

    Polubienie

  5. @Koziołek
    Tylko, że ja odnosiłem się żartobliwie do komentarza @Otwojastara, a Twoją odpowiedź traktowałem jako reakcję na moje (to już trochę złośliwe) odniesienie się do kibolstwa i nijak nie mogłem skumać o co biega.
    To moje odniesienie wynikało z refleksji, że nawet kibolom Wisły ciężko byłoby wymyślić dla kiboli Lecha czy Wisły dla Cracovii i na odwrót porównywalne atrakcje piekielne jakie wierni wymyślili dla innowierców czy ateistów.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s