Inwazja intruzów na Tokio

Nie mam dobrej odpowiedzi na pytanie – już je słyszałem – dlaczego pcham się z buciorami tam, gdzie mnie nie chcą. Mogę wzruszyć ramionami i rzucić, że lecę na igrzyska, bo taką mam pracę, ale to chyba nie wyczerpuje tematu.

Będę intruzem, wszyscy będziemy. Japończycy nie życzą sobie igrzysk w Tokio – wraz ze zbliżaniem się ceremonii otwarcia wrogich imprezie obywateli przybywa, w najnowszych sondażach stanowią już 78 proc. ankietowanych. Rząd organizuje olimpijską zabawę wbrew społeczeństwu, szantażowany umową z MKOl, która straszy gigantycznymi odszkodowaniami, według ekspertów najwyższymi w dziejach ubezpieczeń.

Japończycy boją się, panicznie się boją, że przybysze ze świata – całego, to jedyne wydarzenie par excellence globalne, angażujące aż tylu przedstawicieli z aż tylu państw – nawiozą im koronawirusa, być może w nowych, groźniejszych wariantach, i nadadzą epidemii nowy impet. I proponuję nie prychać, że Japończycy delikatniutcy są i nadwrażliwi, skoro przeraża ich 1000 zakażeń dziennie w kilkunastomilionowej metropolii, najwyższą falę mają na poziomie nieporównywalnie niższym od europejskich szczytów. To najstarszy kraj na planecie, z ponad 30 mln mieszkańców w wieku 65+, z sięgającym ledwie 20 proc. ułamkiem zaszczepionych, ze służbą zdrowia niegotową na masowe hospitalizacje, szanującą dobrobyt jednostki. Inna kultura, mentalność, realia, o których nie mamy zielonego pojęcia. Poza tym – nie chcą nikogo wpuszczać, to nie chcą, nie muszą się tłumaczyć.

Praktyczne skutki znamy, cały internet huczy o kolejnych narzucanych przez gospodarzy rygorach bezpieczeństwa. Puste hale i stadiony, absolutny zakaz wysuwania nosa poza olimpijską bańkę, posiłki spożywane w pleksiglasowych kokonach, teoretycznie nie wolno nawet rozmawiać w autobusach rozwożących „członków rodziny olimpijskiej” (oficjalna terminologia). Sanitarny reżim obejmuje także dziennikarzy, nakłanianych do odbycia po przylocie przynajmniej trzydniowej kwarantanny – sam przeszedłem testy PCR w sobotę i niedzielę (96 oraz 72 godzin przed wylotem), ponownie przejdę je w czwartek (zaraz po lądowaniu), piątek, sobotę i niedzielę. Unijny paszport szczepieniowy w żaden sposób nie uprzywilejowuje, też nie mam prawa zbliżyć się do transportu miejskiego ani w ogóle wyjść do miasta, będą mnie przerzucać z olimpijskiego obiektu na obiekt, potrzeby muszę zgłaszać dzień przed. Niesfornych zdyscyplinuje śledząca aplikacja (obowiązkowo instalowana w smartfonie) oraz tokijczycy, których zachęca się, by fotografowali spotkane na ulicy osoby z akredytacjami i donosili o złamaniu reguł gry organizatorom. Kto je zignoruje, zostanie wydalony.

Nie skarżę się, szkicuję krajobraz. Wszystko podane wyżej ograniczenia skrępują także sportowców, o olimpijskim brataniu się nie ma mowy. Zamiast fundamentalnego dla ducha igrzysk bycia razem poświętujemy bycie osobno, na imprezie absurdalnie zatomizowanej, skrajnemu pechowcowi przebywającemu w bańce grozi odizolowanie na 14 dni tylko dlatego, że miał kontakt z innym pechowcem – o czym zawiadomi kolejna aplikacja, każdy z nas musi zainstalować dwie. Trzeba więc uważać stale, na wszelki wypadek obawiać się nawet jednoosobowego tłumu.

Nie zobaczymy w Tokio zwycięzców pochylających się ku oficjelom zawieszającym im na szyjach medale – krążki będą przynoszone na tacy, a sportowiec sam się udekoruje, mając pewność, że złota, srebra czy brązu dotykały wyłącznie osoby w zdezynfekowanych rękawiczkach, w pełni zaszczepione. Wykluczono ściskanie dłoni i wpadanie sobie w ramiona, twarze wszystkich uczestników ceremonii zasłonią maseczki, a wcześniej, w trakcie rywalizacji, harmider czy też przynajmniej szum trybun zastąpi, cytuję tutaj prezesa MKOl, „wciągająca ścieżka dźwiękowa” (kibicowskie odgłosy nagrane na poprzednich igrzyskach, piosenki rekomendowane przez narodowe komitety olimpijskie itd.). Zanosi się na scenerię trochę surrealistyczną. Wypraną z emocji, sztuczną. Co w najmniejszym stopniu odczują telewidzowie, którym podsunie się igrzyska skrupulatnie skadrowane i zmontowane.

Czy taka impreza może się udać? Byle nie przerwała jej erupcja zakażeń, wtedy na pewno się uda – oczywiście z perspektywy zwycięzców. Jeśli polscy siatkarze wrócą ozłoceni, będą szaleć oni i będą szaleć kibice, a jeśli nasi mają tradycyjnie przepaść w ćwierćfinale, to igrzysk dla nich nie ocaliłyby ani fantastyczna atmosfera na trybunach, ani wspólna decyzja całej wzruszonej pięknem sportu ludzkości o zaprowadzeniu wiecznego pokoju na świecie. Liczą się medale, dramaturgia rywalizacji. Gargantuiczne koszty igrzysk czy mundiali (zawsze drastycznie przewyższają wstępne szacunki, nigdy się nie zwracają) coraz częściej wywołują moralny niepokój i mieszkańcy państw demokratycznych debatują, czy warto porywać się na takie ekstrawagancje, ale kiedy zaczyna się walka, to zahipnotyzowani wpatrujemy się w walkę. A zawodnicy są niewinni. Oni rywalizują w przestrzeni eksterytorialnej, geograficzną lokalizację igrzysk – lub Euro 2020 – wybiera się ponad ich głowami.

Dlatego jesteśmy w potrzasku. Nieelegancko, delikatnie mówiąc, pchać się do Japonii wbrew Japończykom, ale nieprzyzwoite – znów: delikatnie mówiąc – byłoby również apelowanie o rezygnację z igrzysk – właśnie ze względu na los maltretujących swoje ciała sportowców, dla których bywają one największym marzeniem, życiowym celem. Niekoniecznie dla budzących złość celebrytów i multimilionerów czy spełniających się gdzie indziej, jak zdobywający chwałę w Wielkim Szlemie tenisiści lub oblatujący NBA koszykarze. Większość olimpijczyków to osoby anonimowe, często amatorzy, na pewno niezdolni do zbicia na uprawianiu swojej dyscypliny fortuny. A igrzyska odbywają się rzadko, ich odwołanie wywołałoby poważniejsze skutki niż skasowanie organizowanych co roku Wimbledonu albo Tour de France. Przerwa ciągnęłaby się wówczas osiem lat. Osiem długich lat, prawie wieczność, tyle czasami trwa całe sportowe życie – a przynajmniej szczytowy okres kariery, pozwalający marzyć o byciu najlepszym na świecie.

PS A tutaj jeszcze, dla prenumeratorów „Gazety”, ostatnie słowo o Euro 2020, pt. „Złote medale są przeceniane”. O tym, co pozostało – jak mi się zdaje – niewypowiedziane, choć uczyniło turniej absolutnie bezprecedensowym.

165 myśli na temat “Inwazja intruzów na Tokio

  1. @Tomo
    Mam na myśli kilku reprezentantów, którzy mieli bardzo solidną legitymację historycznych wyników i sukcesów, natomiast nie stała chyba za nimi bieżąca dyspozycja.
    Inna rzecz, ze nie zamierzam przesądzać czy można to było obiektywnie ocenić przed startem i czy oni sami mieli świadomość swojej słabszej formy. Nie ulega jednak najmniejszych wątpliwości, że ponieważ wypełnili minima olimpijskie mieli prawo na Olimpiadę pojechać i być wysłani.

    Polubienie

  2. @Duda
    Nie tak szybko. Zważywszy, że Rubinstein podobno mógł w szczycie kariery być nawet najlepszy, Tartakower w trójce, a Najdrof w piątce, to Duda na ten nieoficjalny tytuł musi jednak jeszcze trochę poczekać. Chyba że mówimy o poziomie gry, ale staram się nie porównywać w ten sposób tak odległych epok, wtedy liczyła się własna inwencja, baz danych i trenerów nie było.

    Polubienie

  3. No i kto by to złoto w chodzie przewidział? W sumie słuszne zamknięcie olimpijskie konkurencji, którą 3 razy wygrywał Korzeniowski.

    Polubienie

  4. Rozwód Messiego z Barceloną trwał od roku, więc nic dziwnego, że do niego ostatecznie doszło. Klub musi wypić piwo nawarzone przez ostatnią dekadę zarządzania.

    Polubienie

  5. @igrzyska Muszę pochwalić za całokształt lekkoatletów. 8 medali to elegancki wynik jak na 64 wysłane osoby. Do tego trzeba przyznać, że są to medale zdobywane „systemowo”, nie jakieś indywidualne wyskoki a la Justyna Kowalczyk. Szczególnie mnie zaskakuje, że pomimo braku sukcesów indywidualnych, Polska jest silna w sztafetach. Fajnie, że ktoś w związkach znalazł taką niszę i ją eksploatuje z dobrymi wynikami. Rozpoznawalność medali w LA na pewno jest wyższa niż w jakimś, za przeproszeniem, strzelaniu do rzutków o którym wiem tylko tyle, że jest narodowym sportem sanmarińczyków ;]

    Polubienie

  6. No i ambicja w lekkoatletach aż kipi, widać to w każdym wywiadzie, „radosna wściekłość” srebrnej Maryśki to tylko taki najbardziej jaskrawy przykład.

    Polubienie

  7. Wychodzi jednak giga dług. I tak dobrze że mają dość kręgosłupa, by nie brać tego dealu z CVC. prawie 500 mln straty za sezon, aż ciężko mi uwierzyć. Praktycznie nie było opcji, żeby Messi został. A dlaczego najlepszy fachowiec na świecie ma robić za paczkę fajek, to myślę nie warto dyskutować.

    Polubienie

  8. @DANIEL6550
    Wynik powyżej oczekiwań, a to jeszcze może nie być koniec. Trochę smutne, że cały nasz sport wisi na LA.

    @0TWOJASTARA
    Przecież to nic nowego. Laporta tuż po wygranych wyborach wspominał o pensjach wynoszących 110% PRZEWIDYWANYCH przychodów (te były jeszcze niższe, bo założenia były zbyt optymistyczne). Z całej sytuacji pewnie znowu skorzysta PSG angażując Messiego.

    Polubienie

  9. Maria Andrejczyk!
    Chyba zdjęła z siebie klątwę finału, chociaż w Tokio zaczęła podobnie jak w Rio… – też w pierwszym eliminacyjnym rzucie osiągnęła wynik na złoto. Na szczęście po pierwszym finałowym rzucie już był brąz, a w następnych srebro. Ale o końcowy wynik drżałem do końca, bo rzuty były dość dalekie od jej najlepszego tegorocznego wyniku sprzed kilku tygodni, a po niej rzucała mistrzyni świata. Srebro dowiozła do końca i biorąc pod uwagę co przeszła przez ostatnie lata szczęka z podziwu opada.

    Tomalę oglądałoby się całkiem fajnie, gdyby Korzeniowski przez dwadzieścia parę kilometrów nie straszył, ze coś mu się może stać i go dogonią. Nie dogonili! Zszokowało mnie, ze po 50 km wyglądał lepiej niż ja po półgodzinnym spacerze w parku.

    Świetnie oglądało się Olę Mirosław. Ta dziewczyna wywija kończynami na ścianie lepiej niż pająk. Rekord świata oczywisty! Szkoda, ze w tych ślimaczych technikach jej nie poszło bo medal na ściance był murowany.

    P.S.
    Trochę szkoda, ze to się już kończy. Po tym co dzisiaj widziałem w eliminacjach na medal „kanadyjczyka” nie liczę, ale za nasze wioślarki i sztafety trzymam kciuki.

    Polubione przez 1 osoba

  10. @0twojastara
    A dlaczego najlepszy fachowiec na świecie ma robić za paczkę fajek, to myślę nie warto dyskutować.

    Wiesz, nie ta skala, ale w NBA gdy priorytetem staje się mistrzowski pierścień, topowi zawodnicy schodzą z maksymalnych kontraktów, żeby starczyło na lepszych pomagierów (vide LBJ jak przenosił swoje talenty do Miami – LBJ, Wade i Bosh, każdy z osobna mógł liczyć na lepszy kontrakt).

    @tomo
    Czemu smutne? Moim zdaniem państwowe wsparcie finansowe powinno skupiać się na wybranych dyscyplinach, tam gdzie szanse na sukces (czy funkcją celu są sztuki medali, czy generalny rozgłos, wszystko jedno). A jak ktoś lubi uprawiać szachoboks, jego sprawa, niech znajdzie sponsorów.

    Polubienie

  11. PSG nie rozumie, że przyzwyczajenie to druga natura człowieka. Ramos będzie dalej kopał tego Messiego przy każdej okazji, tylko że teraz będzie to głupio wyglądało.

    Polubienie

  12. @daniel
    „państwowe wsparcie finansowe powinno skupiać się na wybranych dyscyplinach, tam gdzie szanse na sukces (czy funkcją celu są sztuki medali[…]”

    Ale jeżeli będziemy liczyć na to, że sukcesy w nowych dyscyplinach inicjować będą wyłącznie zamożni pasjonaci z własnych środków, a wsparcie przyjdzie potem, jak już sukcesy będą, to wiele tych sukcesów nie naliczymy. Historie takie jak Blanika są bardzo piękne, ale rzadkie i w sumie na koniec raczej smutne – w opowieściach „wszyscy mieli mnie gdzieś, a mi się udało i tak” w końcu okazuje się, że ta pierwsza część też jest ważna.

    Polubienie

  13. Smutne, bo poza LA wszyscy startują poniżej możliwości i oczekiwań. Stary temat. Nie jesteśmy bogatym krajem, więc powinniśmy się specjalizować w wąskiej grupie dyscyplin. Efekty widać zwłaszcza patrząc na Węgrów.

    Polubienie

  14. @koziołek
    Wiesz, są sporty nieolimpijskie, które z definicji są gorzej finansowane. I teraz pytanie, która forma sprawiedliwości jest dobra? Każdemu po równo, czy każdemu według zasług? To, że lubię sobie rzucić kulą w kręgle, to już żadnego PKOLu nie interesuje.
    Najpierw trzeba by zadać pytanie jaka jest społeczna funkcja sportu (wg mnie prozdrowotna, emanacją są orliki i inne obiekty sportowe „dla ludu”). Potem – jaka jest funkcja społeczna sportu _zawodowego_ i na końcu dopiero co i jak finansować, żeby był z tego pożytek.

    Przykład: Jaka jest np. funkcja, że całe Tour de Pologne jest zawsze oklejone Tauronem, państwową spółką, z usług której 1/3 kraju musi korzystać tak czy siak, bo tak jest skonstruowany rynek energii? Marketingowa? No niezbyt. Po prostu pompowanie państwowych pieniędzy do PZKol. Czemu akurat tam? Ano nie wiadomo.

    @sport dla ludu – wspomniany wcześniej Tauron zasponsorował dla Jaworzna basen. W ramach tego, że całe miasto kocha Tauron (3 elektrownie), więc Tauron kocha miasto. Ile metrów długości ma basen? 49. Czemu nie 50? Żeby basen był dla mieszkańców, a nie na zawody sportowe. I to nie jest nawet takie głupie 😉

    Polubienie

  15. Szkoda, że nie mieliśmy mentalu Argentyny.
    A jeszcze po południu może się okazać, że wygrywając (zgodnie z oczekiwaniami) swoją grupę wpadliśmy w 1/4 na najlepszego rywala w turnieju.

    Polubienie

  16. @daniel
    „która forma sprawiedliwości jest dobra? Każdemu po równo, czy każdemu według zasług?”

    Przecież wszyscy wiemy, że żadna z nich – pierwsza zabija aktywność, druga wprowadza niezdrowe uprzywilejowanie nielicznych. Pytanie nie jest o to, którą drogą iść spośród tych dwóch, tylko jak wygląda rozsądny środek pomiędzy nimi i jak to zrobić, aby raczej łączył zalety obu podejść, niż ich wady. Jak łatwo zauważyć, problematyczność tego pytania staje się kwestią ogólnospołeczną, a najszybciej tam, gdzie wybrana zostanie jakaś skrajność.

    Nie to żebym znał odpowiedź na to pytanie albo jakąś sugerował, szczerze mówiąc nie mam pojęcia.

    Polubienie

  17. „państwowe wsparcie finansowe powinno skupiać się na wybranych dyscyplinach, tam gdzie szanse na sukces”

    Z tak perspektywicznym myśleniem, po kolei będziemy sportowców odzierać z szans na sukces. W sensie zgodnie z tą logiką ileś dyscyplin jest pozbawianych jakiegokolwiek wsparcia, więc umierają, wsparcie mają np. kulomioci. I fajnie, ale nie zmieni to faktu, że i tam przyjdą lata chude, pomimo wsparcia trafi się kilka lat bez medalu – to co zabieramy wtedy wsparcie także im, wszak nie ma szans na sukces? Taki będzie tego finał. Po kolei wszystkie dyscypliny stracą finansowanie.

    Nawiasem, zawsze serdecznie mnie bawi wąż w kieszeni współrodaków. Dla masy dyscyplin olimpijskich to kosmiczne „wsparcie” państwowe to stypendium rzędu 1.5k, masa olimpijczyków robi na pół etatu lub czasem na cały. Idę o zakład że inwestycje jakie państwo wyłożyło przy okazji EURO 2012 po wielokroć przekraczają wsparcie jakim mogą się cieszyć olimpijscy sportowcy łącznie w czasie trwania całej III RP. W międzyczasie zerro wyciąga z budżetu państwa pół miliarda i to w sumie nikogo nie porusza, sondaże ani drgną, ale dyskusja żeby olimpijczykom odebrać te 1.5tyś stypendium nie ginie nigdy.

    „rekreacyjna rola sportu”

    Oczywiście tu się można w znacznym stopniu zgodzić, niemniej jest to mental starego człowieka. Rekreacyjne uprawianie sportu dla zdrowia zaczyna się po 25-30 roku życia, gdy ma to jakiś faktyczny wpływ na to zdrowie – wcześniej nie ma, młodzi ludzie uprawiają sport bo jest fajny, a żeby był fajny, przydają się różni Lewandowscy, Kwiatkowscy Bieleccy, Kurki i generalnie goście wskazujący jak wiele można potencjalnie wygrać na danej ścieżce. Bez nich młodzi ludzie w ogóle odwrócą się od sportu, bo nie będzie w nim nic atrakcyjnego, podniecającego, co pozwoli rywalizować z tym wszystkim do czego mają dostęp dzięki internetom. I uprawianie sportu zaczną po 30-ce rekreacyjnie, czy wręcz rehabilitacyjnie, by poradzić sobie ze zwyrodnieniami, których się nabawili za młodu, dzięki krótkowzrocznym dorosłym, którzy uczynili aktywność fizyczną tak nieatrakcyjną jak tylko można, bo są je$%nymi dziadami i wszystko przekształcają na dziaderską modłę.

    Polubienie

  18. Jeszcze inna kwestia, to obecność dyscyplin olimpijskich w codziennej świadomości kibica. O piłkarzach/siatkarzach/lekkoatletach/tenisistach/skoczkach narciarskich statystyczny kibic „byle kiedy” pamięta, a kto pomiędzy igrzyskami pamięta np. o kajakarstwie, przynoszącym medale nakażdych IO?

    Tu powinna być rola mediów, a jak jest? Ano tak, że portal sport.pl dziś ubolewa, że K. Naja – olimpijka jak na polskie warunki niezwykle wydajna medalowo, nie jest rozpoznawalna na ulicy, a na instagramach ma wielokrotnie mniej fanów od przeciętnego piłkokopa z ekstraklasy, ale też ten sam sport.pl na co dzień traktuje ją podobnie – bo woli pierdylion razy roztrząsać prymitywne pyskówki jakichś Najmanów reprezentujących coś, co przypomina mordobicie pod remizą i przy kajakarstwie wygląda jak żul przy miss universum.

    Polubienie

  19. No i jednak wyszło na to, że grupę wygraliśmy na własną zgubę. Jak nie znosiłem tego trucia o „klątwie”, tak w nie chyba uwierzę.

    Polubienie

  20. @0TWOJASTARA
    Polacy myślą, że mogą być potęgą w piłce nożnej, więc zachęcają rządzących do horrendalnych wydatków na stadiony. Później jest jak jest, że mamy jednostki trenujące w warunkach porównywalnych do Romaniego:

    Jutro pewnie otrąbimy sukces, bo osiągnęliśmy największy sukces od Sydney. Tylko, że to zasługa lekkiej atletyki, a bardziej nawet jednostek. Wiele dyscyplin przeżywa kryzys, gdzie włodarze nie pomagają

    Z rekreacyjną rolą sportu też nie jest wesoło, zwłaszcza teraz, w erze komputerów, smartfonów etc. Niedawno znajomy pytał mnie jak zachęcić młodą córę do sportu, w inny sposób niż przez zmuszanie, skoro wolny czas woli spędzać właśnie na konsolach. Wprowadzenie e-sportu na igrzyska raczej problemu nie rozwiąże.

    @ANTROPOID
    Jako zwolennik lig, a nie systemu pucharowego powiem, że mamy cegiełkę w złocie Francuzów. Oni ledwie prześlizgnęli się przez grupę, nie grali rewelacyjnie. Z nami też nie prezentowali jakiegoś nadzwyczajnego poziomu, nie licząc połowy czwartego i piątego setu. Taki to jest los w systemie pucharowym. Dwie najlepsze ekipy ostatnich lat kończą bez medalu 😛

    Polubienie

  21. Jeszcze przed końcem rundy grupowej na jakimś forum mignął mi czyjś komentarz, że lepiej nie wygrywać grupy i ćwierćfinał grać z Rosją/Brazylią – bo Francja/USA to dla nas mina. Wtedy to zignorowałem, zresztą Stany już gasły z każdym meczem, ale kiedy faktycznie tak się ułożyła drabinka 1/4 przypomniał mi się ten głos z forum i poczułem ukłucie niepokoju, bo Francja odwrotnie, niż USA – rosła jak ciasto drożdżowe.
    A wspomniane Rosja i Brazylia też zaczęły ujawniać pęknięcia w dotychczasowym monolicie.
    Taki Wallace np. profesor w LN, końcówkę igrzysk miał już kompletnie do bani. Do tego stopnia, że w prestiżowym starciu z Argentyną o brąz, trener po prostu zdjął go z boiska.
    Ale i tak ten mecz z Francją powinien być wygrany, trudno powiedzieć, dlaczego tak marnie wypadła gra blokiem, natomiast inna kwestia to rozgrywający – cały turniej miał niewyraźny.

    Polubienie

  22. @koziołek
    O ile pamiętam, po IO w Londynie była zrobiona rewolucja w finansowaniu sportu. I pamiętam straszny trzask tyłków, jak przedstawiciele różnych dyscyplin protestowali przed zmarginalizowaniem właśnie ich dyscypliny. Więc jednak sportowcy by chcieli każdemu po równo 😉

    @reszta
    W życiu każdego młodego człowieka jest ten moment, kiedy odpowiada sobie na pytanie „co chcę w życiu robić”. Pytanie to zahacza między innymi o to jakie są z tego pieniądze i szanse na rozwój. W którymś momencie chciałem być urbanistą. Tylko szybko zdałem sobie sprawę z tego, że ten zawód prawie nie istnieje w realiach wolnorynkowej Polski. Więc jestem inżynierem i pracuję w zupełnie innej branży.
    Nie wyobrażam sobie, że w przypadku przechodzenia na sport zawodowy nie bierzesz pod uwagę jakie są zarobki, jaka jest rozpoznawalność sportu, a nawet – czy w ogóle mam szansę osiągnąć sukces. Przykładowo – jeśli nie jestem Jamajczykiem, w biegach na 100 metrów moim sufitem będzie Mistrzostwo Polski. Czy jest w takim razie sens biegać 100 metrów zawodowo?
    Jeśli przyjąć, że funkcją społeczną sportowca jest dostarczanie rozrywki i bycie słupem reklamowym – niech skupiają się na byciu najlepszym słupem reklamowym. Jutuby, tiktoki popularyzowanie dziwnych sportów (graliście kiedyś w Curling? Świetna zabawa, polecam). Może znajdzie się jakiś redbull, który dojdzie do wniosku, że oprze swoją kampanię reklamową na sportach niszowych? A jak się nie uda? Cóż, pracy na kasie w biedronce też nikt zwykle nie oklaskuje.

    Polubienie

  23. @tomo
    Ten Darian Romani z tego co widzę jest z Brazylii. Jak myślisz, czy to jego „boisko” dużo się różni od tego, jak wyglądają fawele? Myślisz, że tysiące ludzi, którzy akurat nie rzucają kulą, a wiążą koniec z końcem na inne sposoby mają lepsze warunki do swojej pracy, do swojej nauki, do swojego rozwoju? Nie oczekujmy, że sportowcom należy się dużo więcej tylko dlatego, że są sportowcami.
    Rozrywka i marketing. Kulomiot nie spełnia ani jednego, ani drugiego. Messi z jakiegoś powodu – zapewnia obie te rzeczy i zarabia miliony.

    Polubienie

  24. Można podsumować igrzyska w wykonaniu Polaków. Patrząc na tabelę medalową to można byłoby mieć wrażenie, że ruszyliśmy z miejsca. Wszak najlepszy wynik od Sydney. Tylko czy na prawdę jest tak dobrze? Obraz mocno zaciemnia występ lekkoatletów, a zwłaszcza jednostek.

    @DANIEL6550
    Rozrywka i marketing jest uzależniony od jednej rzeczy. Od mediów. Wyżej temat poruszył @ANTROPOID . Z 15 lat temu co weekend oglądałem zawody strongmanów i nie miałem wrażenia, że tracę czas. Robiłem to, bo miałem taką możliwość i fajnie się przy tym bawiłem.

    Może pchnięcia kulą Polacy nie uprawiają nałogowo, ale za to biegają, jeżdżą na rowerze, pływają czy chodzą na siłownie. Szkoda, że te dyscypliny w aspekcie zawodowym ledwo funkcjonują.

    Polubienie

  25. „Obraz przesłaniają” przede wszystkim „kobiełki”, a jedną trzecią medali wykopaliśmy w absolutnej lekkoatletycznej niszy.
    P.S.
    „Ile metrów długości ma basen? 49″… – to jeszcze PRL-owski patent. Szkolne sale gimnastyczne też budowano tak, żeby żadnych wyczynowych parametrów nie trzymały. Z boiskami było podobnie W moim liceum .bieżnia miała po obwodzie 250 m, a w środku boisko do kopanej.
    Takich obiektów żaden wyczyn nie mógł zawłaszczyć.

    Polubienie

  26. „Nie oczekujmy, że sportowcom należy się dużo więcej tylko dlatego, że są sportowcami.”

    Nie udawajmy też że mają dużo więcej, dobrze?

    Przykład tomo ze Strongmenami jest iście perfekcyjny, gdy TVN decydował się robić wokół tego show, to była cała grupa schabów dedykująca cały czas byciu strongmenem. Gdy na pewnym etapie temat się stacji znudził, strongmeni przekwalifikowali się z musu głównie na armwrestlerów. Ale w Polsce, na świecie zawody nadal mają pewną popularność, niektórzy nawet zaczeli robić nieoczywiste kariery, pewny Islandzki strongmen dorobił się dość milczącej roli w najpopularniejszym serialu ostatnich lat i robi teraz za youtubera wyciskającego sztangi. To oczywiście tylko przykład, nie twierdzę że strongmeni winni wrócić do telewizyjnych łask, albo nie powinni, chodzi o to jak bardzo wpływ mają tu media i decyzje panów w kołnierzykach którzy z reguły wszystko mają w d…

    Inny znakomity przykład to triatlon i Jerzy Górski. Absolutnie niesamowita historia zwycięzcy Ironmana po Monarze, która przez prawie 3 dekady nie była znana szerszej publiczności, aż któryś bardziej znany dziennikarz zaczął amatorsko w triatlon się bawić, o sprawie się dowiedział, nagłośnił, powstała książka, powstał(naprawdę dobry) film.

    I tu bardziej o kondycję mediów, niż sportowców chodzi, ci drudzy są profesjonalistami i robią co do nich należy, ci pierwsi… czasem szkoda strzępić ryja na krótkowzroczność „dziennikarzy” robiących „artykuły” o pyskówkach Szpiki w necie. Tak, viralowy temat, ale perspektywiczne to jak zapełnianie ramówki TV telenowelami i smęcenie że nikt TV nie ogląda poza fanami telenoweli i abonamentu nie chco ludzie płacić.

    Polubienie

  27. Nawiasem, Jamajscy sprinterzy stracili dofinansowanie, złoto zgarnął Włoch który na nieperspektywiczne 100 metrów przebranżowił się ze skoku w dal w wieku 24 lat xD

    Polubienie

  28. Nazywanie go Włochem to lekka przesada. Obywatel włoski.

    A skoro igrzyska się skończyły, to teraz zaczynamy konkurencję pt. jak najbardziej doj…ć Szczęsnemu przy okazji rezygnacji Fabiańskiego…

    Polubienie

  29. Nie mogę zalajkować niektórych postów, więc podbiję kontrowersyjną tezą – medialność/wartość marketingowa jakiejś dyscypliny to nie immanentna cecha danej dyscypliny sportu – to jest ścisła pochodna tego jak dany sport przedstawiany jest w mediach. Sztandarowy przykład: polska Ekstraklapa. Wartość sportowa – bardzo bliska zeru, wartość marketingowa – kosmiczna. Słowem – takie gówno w sreberku. Na przykładowym Sport.pl o tym gównie milion artykułów dziennie, o kajakarzach/żeglarzach – zero, o lekkoatletach niewiele więcej. Czemu? Raz – klikalność – jak się owinęło gówno w ładne sreberko to każdy chce zobaczyć co jest w środku (mimo, że większość wie, że gówno i tak kliknie). Dwa – jakość dziennikarzy, swoją drogą tak od 10 lat mam wrażenie, że to są ludzie na stażu – od takich nawet nie wypada wiele oczekiwać.

    Polubienie

  30. Zastanawiam się na ile to problem dziennikarzy, a na ile problem mediów, które wpisują się w kampanie marketingowe, żeby załapać się na jak największy kawałek reklamowego tortu. Reklama, żeby mogła być skuteczna, musi być precyzyjnie zaadresowana do określonego kręgu odbiorców. W konsekwencji trudno się połapać o co chodzi w tym przekazie, zwłaszcza jak się żyje w bańce do której nie jest on adresowany.

    Polubienie

  31. @GP
    No nie no. Włoch. Wychowany we Włoszech, wytrenowany we Włoszech, nie żaden naturalizowany Olisadebe.
    @0twojastara
    Tym niemniej, biologia w kwestii sprintów jest bezlitosna – geny afrykańskie zapewniają dużo lepszy potencjał. Biali potrafią skakać, ale biegać szybciej nie będą 😉

    Co do strongmenów i innych – wiesz, dobrą historię można napisać w oparciu o każdy sport. A o szachach nakręcić serial. 😉 Tym niemniej, na końcu i tak się okazuje, że najbardziej są popularne
    1) sporty zespołowe – czynnik taktyki, czynnik łatwego utożsamiania się z drużynami z sąsiedztwa
    2) sporty techniczne, gdzie oprócz czystej biologii można dorzucić opowieść o etosie pracy
    3) sporty uprawiane powszechnie
    4) w szczególności przypadek piłki kopanej – sport, gdzie Dawid może pokonać Goliata
    Po prostu ludzie podświadomie głosują w ten sposób – nogami, pilotami tv, kliknięciami. Możecie z tym dyskutować, obwiniać za to media, ale to po prostu tak się dzieje.
    https://www.vox.com/2014/7/3/5868115/most-popular-sports-world-cup
    Piłka nożna, futbol amerykański, baseball, koszykówka, hokej, krykiet… Sporty różne, ale mają zaskakująco dużo wspólnego jak się spojrzy na to trochę szerzej.

    Nawet ta ekstraklapa – jakość tego jest mierna, ale to wciąż lokalna emanacja najpopularniejszego sportu na 38-milionowym rynku. Nawet jeśli nie są to najlepsi kopacze na świecie, to wciąż są to bardzo dobre słupy reklamowe, na które co tydzień patrzy ileś tysięcy osób. Z punktu widzenia reklamodawcy to jest oczywiste, że lepiej dać baner na łazienkowskiej niż na wyścigu pokoju. Mniejsze ryzyko, lepsze liczby w excelu, zrobienie takiej narracji jaką RB (RB, jak Rasenballsport 😉 ) zrobiło dla sportów ekstremalnych – to trzeba umieć!

    Polubienie

  32. @daniel

    Pod ad.2 można podpiąć każdy sport – każdy wymaga jakiejś techniki. Z kolei ad.3 to często kwestia lokalna – krykiet w Indiach jest masowy, tak samo rugby w Nowej Zelandii. Ad.4 – teoretycznie wszędzie Dawid może pokonać Goliata – zależy jak się zdefiniuje jednego i drugiego – czy w kopanej Małapanew Ozimek jest w stanie pokonać PSG?

    @alp
    No też właśnie się zreflektowałem, że to może raczej kwestia mediów/osób zarządzających mediami. Chyba nieprzypadkowo ostatnio jest wysyp samodzielnych inicjatyw tych najbardziej znanych, którzy zaczynają mieć w dupie koncerny i poprzez YT głównie robią swoje rzeczy. Szkoda, że na razie kręci się to głównie wokół piłki nożnej…

    Polubienie

  33. A sorry, komentator powiedział, że się urodził w USA i tyle.

    A przekaz dziennikarski nt. sportu jest dość mocno wykrzywiony przez ich osobiste preferencje. Do legendy wśród kibiców hokeja przeszły słowa pana z TVP Sport że nie puszcza hokeja, bo nikt go nie będzie oglądał. A jak już puścił, to nigdzie nie szło się o tym dowiedzieć, bo nawet info nie dał, za to dość intensywnie promował jakiś drugorzędny turniej tenisowy kobiet. Więć faktycznie nikt nie obejrzał, bo nie wiedział, że może.
    Drugi gdzieś w radiu wymieniając najpopularniejsze gry wrzucił ze siedem, w tym rugby, o hokeju nie wspomniał. Nie muszę chyba dodawać, że obaj są z Warszawy, gdzie nie ma hokeja, więc go nie dostrzegają, a perspektywa warszawska udaje ogólnopolską w każdej dziedzinie i w sporcie też.
    Tymczasem mnie kilka razy przyjaciele pytali, co w hokeju się dzieje, bo nigdzie się nie mogą dowiedzieć, bo żeby coś znaleźć, to trzeba wiedzieć gdzie.
    To tak akurat o jednej z moich ulubionych dyscyplin, która i tak się jakoś broni, bo kibice są, liga w miarę niezła jak na ogólny poziom dyscypliny, choć związek jest bankrutem, to przynajmniej kluby jakichś sponsorów znajdują, bo te 2 tysiące kibiców na meczu to zawsze coś.
    Przede wszystkim jednak brakuje regularnych informacji o wynikach. Ja w tej chwili się nie orientuję, kto jest mistrzem Polski w kosza czy ręczną, bo zamiast wyników na czołówkę dają zdjęcia gołych tyłków lasek piłkarzy oraz kto kogo obraził. Brak tego typu informacji, czy np. wyników mistrzostw świata, Europy, utrudnia utrzymanie regularnego zainteresowania dyscyplinami nieco mniej medialnymi. To jest jedna z przyczyn, dla których uprawiający np. dżudo czy kajakarstwo mają problem – nikt ich nie zna, bo nikt o nich nie pisze, a ponieważ nikt o nich nie napisze, to nie będą mieli sponsora.

    Polubienie

  34. c.d.
    Wspominałem, że w trakcie Olimpiady „zabłądziłem” na deskorolki. Myślę, że w najbliższym czasie ta dyscyplina zrobi zawrotną karierę w mediach. Idealnie nadaje się do podkręcania emocji przy pomocy najprostszych środków… – skrót, ujęcie, przyspieszenie czy zwolnienie obrazu. No i dzieciaki znakomicie się „sprzedają”…

    Polubienie

  35. @alp, GP – ale wy salej próbujecie kontestować rzeczywistość zamiast ją zaakceptować taką, jaką jest…
    Odwracacie ciąg przyczynowo skutkowy.
    To, że jakiś sport nie jest finansowany, to po prostu przyczynek do tego, żeby nie przechodzić na zawodostwo. Małysz, gdyby nie został dobrem narodowym, byłby dekarzem bez doświadczenia. Chłopaki z la masii nawet jak nie trafiają do pierwszego składu FCB, to lądują na uniwersytetach czy coś.

    Polubienie

  36. @DANIEL6550
    Tak, na uniwersytetach na których wykupią sobie dokumenty tak a propos ostatniej afery xD

    Małysz został dobrem narodowym, bo media mu to umożliwiły. Piłkę nożną tak napompowały, że największe kluby już nie mają skąd brać nowych źródeł kasy i muszą wypuszczać swoich kapitanów. Ludziom piłka się przejadła.

    @GP
    Jacobs jest Włochem, ale intuicja mi mówi, że trzeba się wstrzymać co do jego osoby. Kilka tygodni temu błysnął pewien Szwajcar. Alex Wilson zmiażdżył rekord życiowy i ustanowił nowy rekord Europy w biegu na 100 m, tyle że chwilę po tym został złapany na dopingu. 27-letni Jacobs też nie błyszczał do tej pory.

    Polubienie

  37. @daniel
    „ale wy salej próbujecie kontestować rzeczywistość zamiast ją zaakceptować taką, jaką jest…”

    No wiesz, tak jak to homo sapiens, zawsze chcą coś poprawiać, zamiast brać co dają i się cieszyć. A tak bardziej ad rem – niektórzy nie planują zawodowstwa, tylko im się ono przytrafia. Zaczynają coś robić, wkręcają się, nagle się okazuje, że są dobrzy, zaczyna coś z tego wynikać. Wygodnie jest wtedy przyznać order i fundusze, zrobić konferencję prasową itp. Ładnie byłoby też wspomagać takie osoby po drodze, a nie tylko zapisywać sobie ich zasługi. Dziwi mnie, że tak nie uważasz.

    Polubione przez 1 osoba

  38. @daniel
    To Ty tutaj najmocniej kontestujesz rzeczywistość. Gp wymienił proste fakty. Fakty, nie opinie. Stwierdzenie że za pomocą popularnych kolporterów sportowych nie da się sprawdzić wyników ręcznej czy hokeja, jest faktem, a ten hokej to zdaje się jedna z tych najpopularniejszych dyscyplin, która spełnia te Twoje pożal się boże nie powiem skąd wyjęte kryteria.

    Generalnie mam wrażenie że dyskutujesz ze sobą, i tak nieszczególnie Cię interesuje co inni mają do powiedzenia. Nikt nie wyraził tutaj potrzeby, żeby futbol zastąpić lekką atletyką, nikt też nie twierdzi że inne dyscypliny powinny mieć ten sam poziom popularności czy zarobków. Jest raczej wyrażna ogólna myśl, że wiele z tych dyscyplin jest interesująca, zasługuje na uwagę, bardziej niż rynsztokowy kontent które, krótkowzrocznie, serwują nam głupi „dziennikarze”.

    I tak, jest to dokładnie tak krótkowzroczne, jak zrobienie z tv przekaźnika telenoweli i trudnych spraw. Niby tam też się liczby zgadzały, bo S jak Szmira miało większą oglądalność niż LM, ale w długiej perspektywie okazało się to być poważnym problemem dla TV które straciło całe pokolenie. Teraz też co i rusz czytam, że młodzi ludzie nie coraz mniej interesują się sportem, i w ogóle mnie to nie dziwi, patrząc co serwuje im kwiat dziennikarstwa.

    Ja tak też podzielę się refleksją, że szczerzę gardzę ludźmi którzy widzą dookoła siebie gównianą rzeczywistość i każą innym z uśmiechem ją akceptować, bo „najwidoczniej tak ma być”, kroczek tylko od Bronkowego bezmyślnego „weź kredyt i zmień pracę”. Nawet nie chcę sobie wyobrażać jak gówniany byłby świat, gdyby ludzie faktycznie szli za takim dobrymi radami.

    Na koniec, danielu, skoro masz tyle dla nas dobrych rad, weź mi wytłumacz, w prostych słowach, dlaczego ten krykiet popularnych w Indiach i dlaczego akurat tam, dlaczego ten baseball popularny tylko za oceanami i w dalekiej Azji i dlaczego tak. Posiadłeś, widzę, kluczę do rzeczywistości, oświeć nas.

    Kto wie, może tym razem uda Ci się trzymać tematu i odpowiedzieć na pytanie, trzymam kciuki.

    @tomo
    a kojarzę tego Szwajcara, ten toby wywołał tu schizmę, biorąc pod uwagę kolor skóry xD

    @xavras
    może mówiłeś złośliwie, ale o ile wiem, dość celnie. Praktyka, by stażystami zapełniać redakcje do kolportowania tysięcy prostych postów, jest powszechna w dziennikarskiej rzeczywistości. Tu mam trochę przecieków od kolegi który był w klimacie parę lat temu i tak to dokładnie wygląda, pisać każdy może, szczególnie jak pensji za bardzo nie oczekuje.

    Polubienie

  39. Najgorsze jest to, że z tych tysięcy stażystów wynajętych do pisania niusów, żaden nie wydaje się naprawdę interesować sportem, co dla mnie jest zupełnie niepojęte, bo ja w ich wieku namiętnie oglądałem wszystko i gdyby mnie proszono o skomentowanie, to nawet z odniesieniem do historii dyscypliny w wielu przypadkach nie byłoby problemu, i to samo w przypadku wielu kolegów – przy piwie namiętnie dyskutowaliśmy o kilku dyscyplinach na poziomie czasami chyba wyższym niż w niejednej redakcji, a przynajmniej tak sądzę po jakości tekstów. Choć uczciwie przyznam, że najbardziej zajmującym tematem jednak było, dokąd przejdzie/powinien przejść marnujący się w PSG Ronaldinho 😉
    A podobno sporo młodzieży w tej chwili bardziej wciąga esport, co dla mnie jest dość niepojęte, no ale widocznie oglądają to, co sami w wolnym czasie robią.

    Polubienie

  40. To raczej szersze zjawisko, dotyczące nie tylko sfery sportu. Np. scenariusze do ciągnących się latami tasiemców piszą ponoć ludzie (któreś tam już zmiany piszących), w ogóle nie znający tego, co się działo wcześniej, co oczywiście mnoży idiotyzmy i nieścisłości.

    Polubienie

  41. @0twojastara
    Jedziesz ostrym tonem, trochę niepotrzebnie. Ale ok, może należy się trochę wytłumaczyć.

    Wiesz, po prostu płacę podatki i widzę na co one idą. I niekoniecznie mi się to podoba. Bo to nie jest tak, że sportowcom ktoś każe być sportowcami. To jest po prostu kolejne „dej” w państwie na dorobku. I znajduję parę innych, bardziej istotnych w ramach całego systemu państwowego niż wysyłanie do Tokio pływaków z minimum klasy „B”. Konkretne pytanie, które na początku dyskusji mi przyświecało, to – co chcemy jako państwo osiągnąć za pomocą finansowania sportu zawodowego? Pytanie pomocnicze – na ile realizujemy założenia, jeśli jakieś mamy? Przypomnę tylko, że jesteśmy świeżo po pandemii, która wymagała do zaangażowania głównie naukowców, lekarzy i pielęgniarki. Sportowców raczej niekoniecznie, chyba, że akurat trzeba było zareklamować szczepionki (marketing, again).

    Dlatego biorę to za punkt wyjścia do jakichś mniej lub bardziej akademickich rozważań o losie sportowca, tym czy może się z własnego samodoskonalenia utrzymać i kiedy.

    @wyniki hokeja – masz w internecie. Pomijając stronę ligi i jakichś hobbystów, na pewno masz jakichś bukmacherów, którzy tego pilnują.

    @ „wiele z tych dyscyplin jest interesująca, zasługuje na uwagę, bardziej niż rynsztokowy kontent które, krótkowzrocznie, serwują nam głupi „dziennikarze””
    Ja bym powiedział, że w pierwszej kolejności przegrywają z innymi dyscyplinami. Jeśli mam x czasu w ciągu dnia na rozrywkę, wybiorę tę formę rozrywki, która mi najbardziej odpowiada.
    Trochę to też odpowiada na dalsze Twoje rozważania o tv – po prostu jest dużo więcej rozrywek i „wkręcamy” się w nie na etapie młodości (zazwyczaj). A to, że dziennikarstwo upada (poza piórem pana Gospodarza), to chyba wszyscy wiemy. Dlatego sugeruję media samostanowione, jutuby, twittery, tiktoki, gdzie każdy sobie sterem, żeglarzem i okrętem. F1 miała problem z oglądalnością? Zamówiła dokument na netflixie i już nie ma problemu, a ponadto Drive to survive uratowało karierę Oconowi, bo ten potrafił sprzedać swoją historię, podbił rozpoznawalność i… znowu wracamy do tego na ile sportowiec jest słupem reklamowym 😉

    @rozpoznawalność krykietów, baseballi itp – uwarunkowania kulturowe, aczkolwiek nie mam na to twardych dowodów 😉 . Krykiet był rozwożony po świecie przez Brytoli, patrząc po krajach. Baseball – przez Jankesów (tutaj jestem pewien 🙂 Dział Zagraniczny na to zwracał uwagę w kontekście Kuby i Wenezueli). Co do innych sportów – nie mam pojęcia.

    Dobra, wracamy do losu sportowca.
    @ Ja tak też podzielę się refleksją, że szczerzę gardzę ludźmi którzy widzą dookoła siebie gównianą rzeczywistość i każą innym z uśmiechem ją akceptować, bo „najwidoczniej tak ma być”, kroczek tylko od Bronkowego bezmyślnego „weź kredyt i zmień pracę”.

    Wiesz, na zajebiście ważne pytanie „co chcę w życiu robić” można odpowiedzieć na wiele sposobów, ale na koniec to i tak autor odpowiedzi ponosi konsekwencje. W przypadku zwykłego śmiertelnika oprócz planu A jest często jakiś plan B i C. Przeskoczenie z planu A na plan C jest ciężkie, ale nie niemożliwe. Średni czas pracy w jednym i tym samym miejscu spada drastycznie w ostatnich latach. Im bardziej odległe przebranżowienie, tym większe jego koszty, o czym bronek zapomniał i niech się przez to smaży w politycznym niebycie po kres swych dni. W przypadku sportu, zawodostwo odbywa się kosztem edukacji. Sportowiec zazwyczaj specjalizuje się w jednej konkretnej dziedzinie, w planie A. I to jest znaczący problem. Bo w sporcie wygrywają nieliczni, a cała reszta musi jakoś wiązać koniec z końcem bez dobrych planów B i C. Lądują na obrzeżach sportu, na nieciekawym etacie. W przypadku sportów pośledniej kategorii problem jest taki, że nawet plan A nie gwarantuje jakichś wielkich kokosów i godnego życia.

    Jeśli na coś chciałem zwrócić uwagę, to na to, żeby posługiwać się bilansem zysków i strat, a nie tylko ślepym romantyzmem. Szanuję taką postawę, ale patrząc na to z bardziej generalnej perspektywy – nas po prostu nie stać na romantyzm dla każdego.

    Ale tak naprawdę, to nie wiadomo, jak zwykł mawiać klasyk. 😉

    Polubienie

  42. Może nie wchodźmy w temat redystrybucji naszych dochodów poprzez podatki i inne daniny typu ZUS, bo zaraz będzie chryja jak pod dowolnym tekstem politykiera na FB

    Polubienie

  43. @GP mówimy o finansowaniu sportu, zostańmy przy tym. Całej P*lski naraz się nie ogarnie. Na onecie próbują i jakoś nigdy im się nie udaje xD

    Polubienie

  44. @daniel
    „mówimy o finansowaniu sportu, zostańmy przy tym.”

    Możemy, ale to zakłada że nie używamy w pierwszym akapicie pandemii i lekarzy z pielęgniarkami jako argumentu.

    Zatem skoro ustaliliśmy nie zostajemy przy tym, to zdaje się że każda opcja polityczna deklaruje zwiększenie nakładów na służbę zdrowia i lepiej późno niż później. Z 5%pkb na ok 7 zdaje się.

    „To jest po prostu kolejne „dej” w państwie na dorobku.”

    Tak i dobrze że jest. Też swego czasu korzystałeś. Tak, tak, nie ma co odwracać kota ogonem. Każdy z nas jest beneficjentem państwowych instytucji i finansowania i słusznie, bo państwo powinno być dla ludzi.

    Tak z ciekawości sprawdziłem ile we wspaniałym świecie gdzie nie ma deprawującego „dej”, kosztują studia inżynierskie. Waha się zależnie od różnych zmiennych, ale generalnie 40k rocznie. Dolarów. 160k za pełny kurs, w złotówkach będzie… niecałe 600tyś? Może dobrze że nad Wisłą jest dej, mimo wszelkich starań neoliberałów i Thatcherystów?

    „Dlatego sugeruję media samostanowione, jutuby, twittery, tiktoki, gdzie każdy sobie sterem, żeglarzem i okrętem.

    I to się powolutku dzieje, jeden Gonciarz(we współpracy z Eurosportem) zrobił dla igrzysk więcej niż tabun „profesjonalnych” dziennikarzy. Ma już naśladowców za granicą, niech w tą stronę dmie, nich nie ogranicza się do igrzysk co parę lat, oby.

    „Ja bym powiedział, że w pierwszej kolejności przegrywają z innymi dyscyplinami.”

    Nie wykluczam, ale na końcu zawsze przypomni mi się mecz ręcznej który kiedyś przypadkowo odpaliłem, i komentator który tak cierpiał że ręczną komentuje, iż cały czas do nożnej się odnosił. Nie uważam tego za wypadkową zainteresowania światowego i „logiczna konsekwencję” tejże, tylko wypadkową zainteresowań gadającej głowy i jej braku profesjonalizmu.

    „W przypadku sportu, zawodostwo odbywa się kosztem edukacji.”

    Tu się będę spierał. I to mocno.
    Masa sportowców olimpijskich to studenci/absolwenci studiów wyższych. Część śmiga w służbach mundurowych(policja – K.Skolimowska, wojsko – M.Lewandowski P.Małachowski) które też dają możliwość trenowania i jakiegoś zarabiania. Można się spierać, jak obciążające dla studiów jest fakt że student ma sporo wyjazdów, ale na końcu większość z nich kończy te studia z dyplomem.

    „nas po prostu nie stać na romantyzm dla każdego.”

    Dla każdego na pewno nie, ale ponownie, nie popadajmy w skrajności. Nie chodzi o to by każdy kto powiedział „chcem uprawiać sport” dostał rentę do końca życia niezależnie od wszystkiego. Chodzi o to by ten sport był dostępny, by można było trenować w przyzwoitych warunkach, a nie na zniszczonych obiektach, by sportowiec nie musiał trenować po 8h spędzonych w robocie. To nie jest tak dużo. A teza by takowe dofinansowanie dotyczyło tylko sportowców którzy wygrywają medale, wydaje mi się niesamowicie krótkowzroczna. Uskuteczniając nie mielibyśmy niektórych medali z tego Tokio. Szczególnie sztafety mieszanej na 400 metrów, bo nie byłoby do niej mężczyzn. Jest też tu oczywista kwestia motywacji, straszliwie mnie irytuje teza o „turystach”, ludzie naprawdę nie zdają sobie sprawy, że cel nie może być wiecznie za wielką górą, dla młodego sportowca możliwość pojechania na IO/mś to potężny kop motywacyjny. Kulomiot Majewski do Aten jechał jako „turysta” na kolejnych dwóch igrzyskach zgarniał złote medale.

    Dlatego wydaje mi się że każdy sportowiec wypełniający minima międzynarodowych imprez swobodnie na wsparcie państwa zasługuje. To naprawdę nie jest tak wielu ludzi i tak niesamowite koszta, jeśli stać na na 2mld na reżimówkę, pół mld na głodnego chciwego Zerro ect. to i na sportowców się znajdzie, szczególnie gdyby się udało wreszcie państwo uwolnić od obecnej reżimówki i Zerra i wielu innych spraw. Serio, państwo stać na całkiem sporo kolejne stawiane na totalnym wypasie budynki urzędów, prokuratur ect. serio mnie przekonują że środki na 1.5k stypendium dla sportowca się znajdą.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s