Oni okradli Lewandowskiego. Pełna lista

Rytuał jest idealnie przewidywalny. Wyłaniamy zaledwie jednego zwycięzcę Złotej Piłki, czyli powołujemy do życia mniejszość zadowolonych oraz większość pokrzywdzonych – większość z oczywistych względów miażdżącą. Rozbrzmiewa więc gromadne ustalanie, na czym polega przekręt; kto został okradziony i dlaczego; co zdecydowało o wynikach. W to ostatnie wikłają się ludzie, którym daleko od pieniaczy i spiskologów, zwyczajnie usiłują poznać prawdę. A zatem: co zdecydowało?

„France Football” oczywiście nie decydował o niczym – usypał głosy na kupkę, podliczył, poda szczegóły. Każdy, komu francuscy organizatorzy sfałszowaliby werdykt, zobaczyłby to w powszechnie dostępnej publikacji i mógłby opowiedzieć o szwindlu światu.

O wynikach decydowało 180 dziennikarzy, nazwiska są jawne. Grono jurorów tworzą ludzie z różnych kontynentów i kultur, o rozmaitych upodobaniach i uprzedzeniach, rozmaitych wrażliwościach. Niektórzy poświęcili trochę czasu na refleksję, niektórzy pewnie porozdawali punkty spontanicznie. Jedni czuli, że uczestnictwo w głosowaniu nakłada na nich sporą odpowiedzialność, inni tasowali nazwiskami beztrosko. Jedni stawiają na rywalizację drużyn narodowych, inni preferują futbol klubowy. Jedni w czerwcu wodzili wzrokiem za bohaterami Euro 2020, inni nie widzieli świata poza rozgrywanym równolegle Copa America. Jedni ulegają nawet łagodnej perswazji, inni są odporni – albo im się zdaje, to bardziej prawdopodobne – na najbardziej wyrafinowaną propagandę. Każdy po swojemu rozumie kryteria narzucane przez „France Football”, nie każdy traktuje je jak katechizm.

Skąd zatem wzięły się ostateczne wyniki? Nie wiadomo. Gdybyśmy wnikliwie przesłuchali wszystkich głosujących, moglibyśmy sformułować jakąś hipotezę – pod warunkiem, że wszyscy precyzyjnie by się samoobjaśnili, a my byśmy im zaufali, przyjęli, że mówią szczerze. Ale nikt nigdy wszystkich nie przesłuchał.

Jurorzy rozdysponowali 2712 punktów. Messiemu rzucili 613, Lewandowskiemu – 580. Różnica nieznaczna, właściwie minimalna, tańcząca na granicy z mikroskopijną. Wystarczy, że ktoś wyśle swoją propozycję do „France Football” innego dnia – pozostając pod wrażeniem innego meczu, ewentualnie mając inny nastrój, etc. – a klasyfikacja się zmienia. Nawet jeśli uznamy, że tylko niewielka grupa nie była pewna, dlaczego właściwie głosowała akurat tak, jak głosowała, albo kierowała się ulotnym kaprysem, to zetkniemy się z mętlikiem nie do ogarnięcia. Powtórzmy: nie wiadomo, dlaczego Messi wygrał bardziej niż wygrał Lewandowski (bo wygrali oczywiście obaj). A jeszcze mniej wiedzieliśmy w poprzedniej edycji, gdy Argentyńczyk wygrał z Virgilem van Dijkiem w stosunku 686 do 679. Szczelina o szerokości siedmiu punkcików! Komu wydaje się, że wyśledził prawdę, przypomina bohaterów wspaniałych „Jeźdźców sprawiedliwości”, którzy dzięki wybitnej zdolności do logicznego myślenia i wyławiania wzorców z chaosu danych chcieli widzieć więcej, a w istocie majaczyło im się przed oczami tylko to, co bardzo chcieli zobaczyć. Dobierali sobie poszlaki i układali z nich teorie według potrzeb.

To samo kieruje nami, próbującymi rozrysować anatomię Złotej Piłki. Entuzjaści reform proponują nawet wymianę jurorów na innych, rzekomo bardziej kompetentnych – by zapobiec niesłusznym wynikom następnych głosowań, kolejnym skandalom i niesprawiedliwościom. Niech głosują tylko byli laureaci, tylko wybitni trenerzy czy byli lub aktywni wybitni gracze, wariantów fruwają miliardy.

Bla, bla, bla. Nie fantazjujmy – mądrzej dobrani fachowcy też mogą zawiązać zmowę, wśród nich też mogą być ludzie, którym nie chce się oglądać zatrzęsienia meczów i uczciwie porównać wszystkiego ze wszystkim. Kiedy zresztą „France Football” zespolił swój plebiscyt z plebiscytem FIFA, efekty również wzbudzały kontrowersje, choć wspólnie z dziennikarzami głosowali kapitanowie oraz selekcjonerzy reprezentacji. Po trzy osoby na kraj, wszystkie także także publikowano, wywieszano w internecie pełną listę złodziei – dzięki temu dowiadywaliśmy, kto głosuje na kumpla, ewentualnie według klubowych sympatii. Wśród zawodników i trenerów istnieją zresztą zapewne zarówno oglądający maniakalnie wszelkie możliwe turnieje, jak i tacy, którzy futbolem zajmują się prawie wyłącznie wtedy, gdy sami grają bądź trenują. Może nawet dziennikarze i inni teoretycy z reguły górują nad praktykami, bo z przyczyn zawodowych gapią się na boisko bez ustanku, więc mają szerszy ogląd sytuacji?

Dlatego przyszłość rysuje się beznadziejnie, Złota Piłka to samo zło, szatańska sztuczka służąca postępującemu dzieleniu nas wszystkich – nigdy prawdy ci nie powie, jej rezultaty dzielą się wyłącznie na te, które są zgodne z twoją intuicją lub sympatiami, oraz na te, dzięki którym upewniasz się, że to zabawa pozbawiona prestiżu, dawno się ośmieszyła i skompromitowała, kto by się tym popularnościowym konkursem piękności w ogóle przejmował.

134 myśli na temat “Oni okradli Lewandowskiego. Pełna lista

  1. @Rafał
    Nie tak dawno w trakcie dyskusji na blogu o reprezentacji wyraziłem opinię, że „Zieliński to ciągle piłkarz przyszłości”. Swoim felietonem na Wyborczej wlałeś mi trochę nadziei do serca. I Zieliński grą w ostatnich meczach też… – aż się opędzałem od myśli, ze może wreszcie, żeby nie zapeszyć. A w przedostatniej kolejce kiedy zobaczyłem jak sygnalizuje zmianę, to nie mogłem się oprzeć refleksji; – no i się posypało. Nawet nie bardzo wierzyłem zapowiedziom przed ostatnią kolejką, że wraca na boisko. A już po paru minutach cieszyłem się z kapitalnej asysty z rzutu rożnego, a jeszcze bardziej, że zagrał dobre 65 minut.
    I niecierpliwie będę czekał na powrót LW na boiska z nadzieją, że wiosnę będzie miał jeszcze lepszą. Potencjał ma.
    P.S.
    Mam jednak wątpliwości czy liga angielska jest dla niego, czy nie jest za bardzo fizyczna? Bo technicznie i rozumieniem gry na pewno by sobie poradził.

    Polubienie

  2. „Widzę Koziołku, że masz nastrój jak wyniki Legii.”

    Tak.

    I w tej atmosferze życzę Wam spokojnych świąt.

    Polubienie

  3. Zdrowych, zdrowych. Jak najbardziej.

    Ale się fajny sezon ogórkowy otworzył tej zimy. Jakby komuś cholernie zależało na zadymie wokół repry.

    A może jednak nie ogórkowy?…

    Polubienie

  4. Dziwny mecz. Na „dzień dobry” City potraktowało gości obcesowo i do przerwy sypnęło im 4, a mogło nawet 7. A po przerwie zaczęli się bawić w świąteczne grzeczności i zanim się obejrzeli mieli już 3 w sieci. I dopiero jak oglądający (ja przynajmniej tak miałem) zaczęli wyglądać remisu, zabrali się do roboty i dorzucili 2. Oczywiście mecz z 9 bramkami oglądało się świetnie, jeżeli nawet był trochę za bardzo świąteczny.

    Polubienie

  5. Komiczna sytuacja. Facet wyłożył się na Euro, w eliminacjach nie poszalał i ledwie wślizgnął się do baraży, a gdy chce odejść to jeszcze mu nie dajemy takiej możliwości xD

    Polubienie

  6. Sytuacja faktycznie komiczna. Najbardziej mnie bawi skowyt tych, którzy przez ostatni rok jeździli po Sousie za ciałokształt. Jeden Tomaszewski się cieszy… – on nawet oburzonego nie potrafi udawać.
    No i mamy już nowego trenera (nazwisko pojawiło się jeszcze przed rezygnacją Sousy)… – w błyskawicznie przeprowadzonej sądzie na WP.pl już zdobył ponad 60-procentowe poparcie. Chyba będzie musiał rozwiązać ten lukratywny kontrakt w Chinach, którym tak się chwalił, a nawet nie zdążył wyjechać

    Polubienie

  7. Facet opluwany, obszczywany i obrzygiwany na każdym kroku przy pierwszej okazji na fajną robotę, chce zawinąć manatki, zamiast zostać do baraży w których faworytami to nie jesteśmy i po których zostałby potencjalnie wyrzucony? No kto by pomyślał, no jak to tak xD

    Jedyne co mnie smuci, to że proponowanym następcą jest na tę chwilę Nawałka, który najpewniej do reszty zniszczyłby swój image, zdecydowanie na te 2 mecze i prawdopodobną klęskę wolałbym Czesia 711 lub wielki powrót „niekochanego”. Nawiasem, taki ten Brzęczol skuteczny, czemu nie jest w ogóle brany pod uwagę?

    No to zagramanicznego selekcjonera możemy wykluczyć na najbliższe 10 lat, i dobrze, bo się człowiek tylko wstydził za bandę szowinistów i rasistów. Niech się cieszą z kolejnych Brzęczków, niech do reszty zniszczą jakiekolwiek szanse Lewego, Zielka i reszty na osiągnięcie w reprezentacji czegokolwiek. Misja wykonana, po wsze czasy będzie można wmawiać iż my byliśmy najlepszym pokoleniem, bo medalowym.

    @tomo
    „ledwie wślizgnął się do baraży”

    Awansował do nich na mecz przed zakończeniem eliminacji. Rozumiem że Hiszpanie „wślizgnęli się” na mundial.

    Polubienie

  8. „Najbardziej mnie bawi skowyt tych, którzy przez ostatni rok jeździli po Sousie za ciałokształt.”

    Oj, tak. To zresztą zdradza powody „krytyki” gdy ktoś miał jeszcze jakąś wątpliwość. Ale tu ważniejsze rzeczy są do ugrania, trzeba ideę selekcjonera poza kraju obrzydzić polskiej opinii publicznej do granic, toż to o p0lską rację stanu idzie, czas się szmacić „za narud”

    Polubienie

  9. Czyli wracamy do kwadratury koła:

    „Facet wyłożył się na Euro…”

    Wciąż mnie zastanawia, według jakich to prawideł kibice w kraju nad Wisłą uważają naszą reprę za pewniaka do wyjścia z grupy na turniejach rangi MŚ/ME.

    „…w eliminacjach nie poszalał”

    Co miało by być tym szaleństwem? Kolejna zagadka, znów któryś już raz.

    „… i ledwie wślizgnął się do baraży,”

    Zapewnione baraże przed końcem rozgrywek grupowych to „ledwie wśliźnięcie”?…

    Polubienie

  10. PS. Co nie zmienia faktu, że – abstrahując od kompetencji trenerskich – gość po tych wszystkich dętych przemowach na starcie i roztaczanych mirażach świetlanej przyszłości polskiej kadry z nim u steru, finalnie okazał się pajacem (jeżeli to rzeczywiście już przyklepane, ale wygląda, że jednak tak).

    Polubienie

  11. Spoko tomasz, tymi samymi kryteriami, jeżeli Barcelona, albo Manchester United nie zagwarantują sobie miejsca w europejskich pucharach do 34 kolejki, z upodobaniem będę pisał iż WŚLIZGNELI SIĘ xD

    Polubienie

  12. Tak prawdę mówiąc to też uważam, że w eliminacjach nie poszalał. 1 pkt z Węgrami, 1 z Anglią, komplet z Albanią i smakołykami – trudno by było zadowolić się czymkolwiek mniej.

    Nawałka (11 meczów w Lechu wytrzymał), 711 (w dowód uznania za Legię), Piotr Nowak (bez pracy od 2017). Wszyscy kandydaci kiepsko mi wyglądają. Czemu nie dogadać się z Rakowem czy Radomiakiem czy kimś i nie „podzielić się” trenerem, który odznacza się teraz skuteczną pracą? To jest jakieś niemożliwe prawnie, czy co? Bo wyciąganie dinozaurów z zakurzonej szafy/geniuszy świeżo po dziwnej klęsce to jest przecież absurd.

    Polubione przez 1 osoba

  13. Tu się kłania przypadek „Waldka Kinga” – najlepszego polskiego trenera ligowego, który rzucony na reprezentacyjne wody spektakularnie utonął, nie zdobywszy autorytetu wśród boiskowych „światowców”. To jest zawsze podstawowe zagrożenie – bo jak widać nasze grajki potrzebują kogoś bezczelnie pewnego siebie, kojarzonego albo z istotnym wynikiem, albo ze światem zewnętrznym, piłkarsko renomowanym. Nawałka nie do końca był tutaj wyjątkiem, wcześniej terminując w reprezentacji LB.

    I wracając do tego „poszalenia” – co miało nim być? Rozjechanie wice Europy kilkoma golami? Toż różnica na minus wyniosła tylko jednego gola i to niesłusznie uznanego.
    Węgry nie wiem, czy w ogóle uwzględniać, skoro pierwszy mecz był debiutem, zaraz po wyjściu z samolotu, a ostatni, przy zapewnionym II miejscu, to już trenerskie jaja, jakby PS już wtedy dogadywał się z kimś innym i szykował sobie podkładkę pod ucieczkę z okrętu.

    Polubienie

  14. Wśród wczorajszego skowytu najbardziej rozbawiło mnie uzasadnienie zarzutu „Sousa nie bywał na meczach naszej ligi i przez to nie mógł nauczyć się od trenerów i działaczy naszej kultury piłkarskiej”…

    Polubienie

  15. Swoją drogą ciekawe, że drugi raz mamy sytuację, kiedy podczas kadencji zagranicznego selekcjonera procudzoziemską władzę w związku zastępuje ta bardziej swojska i „narodowa” – i selekcjoner myśli już tylko o spakowaniu „mandżura” 🙂

    Polubienie

  16. I jeszcze te wszechobecne durnolamenty o „ruinie/spalonej ziemi”, którą rzekomo PS po sobie zostawia, tak jakby przyjeżdżając tu zastał cos innego niż jest – czyli jednego Lewego, a prócz niego tradycyjny bajzel, dziadostwo i brak pomysłu.
    No i rzecz jasna przekonanie, że następny selekcjoner to już będzie ten, który da (bo się nam należy) medal na mistrzostwach.

    Polubienie

  17. I jeszcze coś z nieco innej beczki – komentarz dnia (z forum sport.pl):
    „Poszedł za kasą, a krytykuje go naród który sprzedał wolność za 500 złotych?”
    :)))

    Polubienie

  18. @0TWOJASTARA
    Nie 34, lecz 37. Porażka z Albanią kosztowałaby nas awans.

    @KOZIOŁEK
    To już pewne, że rodak? Trochę słabo.

    Polubienie

  19. Ja tam za „szalenie” nie stoję, dla kogoś będzie to te 30 goli w eliminacjach, ktoś inny wymaga co najmniej 1:0 z każdym „niżej notowanym” są gusta i guściki. To o co się będę spierał, to „ślizganie” – termin sugerujący jakbyśmy te baraże uratowali rzutem na taśmę w końcówce ostatniego meczu, gdzie były one wywalczone wcześniej i wcale pewnie. Spierać się też mogę o jakość gry, pierdolety o spalonych ziemiach i zmarnowanym czasie, gdzie progres był optycznie widoczny i odczuwalny dla każdego kto miał względnie otwartą głowę i nie ograniczał się do sprawdzania wyniku na flashscore.

    Zachowanie Paulo na pewno średnie, ale ciężko mieć pretensje o to że stawia swoją karierę na pierwszym miejscu. Aż mi się przypomniał Kalu Uche i drama wyelkiej Wisły, gdzie gdy odchodziły pozostałe – polsko-paszportowe – gwiazdy tamtej drużyny to było ogólne życzenia powodzenie i zdobywajcie świat, a jak Murzyn chciał na Zachód to się Murzunowi chyba coś pomyliło, pańszczyzna do odrobienia u p0lskiego pana jest.

    Polubienie

  20. @tomo
    Widzę że matematyka to ciężka sprawa. To na paluszkach koledze wyliczę – gwarancje awansu to baraży Zołza osiągnął po 9 z 10 występach eliminacyjnych. Zatem po 9/10 rozgrywek. W lidze mamy 38 kolejek, 1/10 to 3.8, zatem 34 kolejka to najbliżej tych 9/10 i uczciwa granica, także dlatego że w ostatnich 10 latach po takiej liczbie meczów taka Barcelona to matematycznie miała zagwarantowane puchary, a czasem i nawet tytuł.

    „Porażka z Albanią kosztowałaby nas awans.”

    No gdyby przegrał to by nie wygrał, jakże to odkrywcze.

    „To już pewne, że rodak? Trochę słabo.”

    Nie wiem jak oderwanym od rzeczywistości trzeba być, żeby spodziewać się po tym shitstormie selekcjonera zza granicy. Choć nie powiem, proponowany przez Ćwiąkałę Bilić bardzo by mi się podobał, raz że chłop w roli selekcjonera sprawdzony i doświadczony, dwa że jakby palnął jaką apologetykę socjalizmu, to dźwięk pękających czterech liter nad Wisłą byłby aż nadto słodki 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz