Brazylia przehandlowana

Brazylia, mundial, reprezentacja, afera

Trener reprezentacji musi powoływać piłkarzy rekomendowanych przez agencję marketingową. Nie ma natomiast prawa powoływać młodych, niemających jeszcze gwiazdorskiego statusu.

Szokujące szczegóły umowy między brazylijską federacją (CBF) a zarejestrowaną na Kajmanach spółką ISE ujawnił dziennik „O Estadao”. ISE nikogo nie zatrudnia, wśród jej właścicieli jest należąca do szejka Abdullaha Kamela saudyjska firma Dallah Al-Baraka inwestująca w transport, opiekę medyczną, banki i giełdę. Z kontraktu wynika, że selekcjoner Brazylii trzyma władzę nad drużyną wyłącznie podczas treningów. Podpisał go były prezes CBF Ricardo Teixeira, znany m.in. z 40 mln dol. łapówek, które przyjął wraz ze swoim teściem Joao Havelangem – rządzącym FIFA w latach 1974-98, dziś już 99-letnim.

Najbardziej utytułowana reprezentacja narodowa – pięciokrotnie udekorowana złotem mundialu – od dawna działa jak zwykłe przedsiębiorstwo rozrywkowe. Oblatuje kontynenty, by defilować tam, gdzie nakażą komercyjne firmy dysponujące prawami autorskimi do szyldu „Brazylia”. Stąd dziwaczne sparingi – z żałośnie słabymi przeciwnikami, rozgrywane w zaskakujących miejscach, pozbawione sportowego sensu. Najważniejsze, że tłustopłatne. Zaszczyt gry z Brazylijczykami kosztuje kilka milionów dolarów.

Dlatego piłkarze czasem uczczą reżim Roberta Mugabe, okładając workiem goli Zimbabwe, czasem pospacerują sobie z Tanzanią, czasem na neutralnym, egzotycznym terenie poznęcają się nad Irakiem lub Chinami. Wygrają 7:1 w Hongkongu, 8:0 w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, 6:0 w Haiti, wszystko w ramach tzw. Brazil World Tour. Żaden inny potentat nie spotyka się z tyloma słabeuszami, w kalendarzu meczów towarzyskich zazwyczaj lgną do siebie drużyny o zbliżonych poziomie.

Teraz dowiedzieliśmy się, że ingerencja biznesu w szatnię sięga znacznie głębiej, niż ktokolwiek sobie wyobrażał. Czy raczej: sięga coraz głębiej. Według „O Estadao” przedstawiciele ISE zagwarantowali sobie w kontrakcie – podpisanym w 2006 r., renegocjowanym w 2011 r., a który wygaśnie w 2022 r. – że wyselekcjonują grupę najjaśniejszych gwiazd, nazywaną „Drużyną A”, które będą występować w każdym meczu reprezentacji, niezależnie od jego rangi. Ewentualne kontuzje mają być udowodnione przesłaną dokumentacją medyczną, a ewentualne zastępstwa – zaakceptowane przez „biznesowych partnerów” brazylijskiej federacji. Nie życzą oni sobie bowiem, by trener testował w reprezentacji graczy młodych, jeszcze słabo rozpoznawalnych w skali globalnej. Zgadzają się wyłącznie na nazwiska o „pewnej wartości marketingowej”. W umowie czytamy wreszcie, że ISE zaplanuje i zorganizuje przygotowania Brazylii do mundiali w 2018 i 2022 r.

Innymi słowy, selekcjoner reprezentacji – aktualnie jest nim Dunga, wygnany po ćwierćfinałowej porażce z Holandią na MŚ w 2010 r. – nie może: zrezygnować z piłkarza, którego uważa za wycieńczonego sezonem; eksperymentować ze składem; dobierać idealnych jego zdaniem sparingowych przeciwników; sporządzić autorskiego planu przygotowań do najważniejszych imprez. Zostaje mu właściwie tylko decyzja, czy na treningu kadrowicze grają w dziada, czy ćwiczą obronę strefową. A jeśli samowolnie złamie zasady, to federacja otrzymuje połowę z 1,05 mln dol. premii za mecz. Tak było w listopadzie 2011 r., gdy ówczesny trener Mano Menezes w rozegranym w Katarze sparingu z Egiptem nie wystawił Neymara i Kaki.

Ten ostatni to laureat Złotej Piłki, dziś piłkarz przywiędły, jako 33-latek truchta do końca kariery w lidze amerykańskiej. Jesienią wystąpił jednak w sparingach z Argentyną oraz Japonią. Czy na jego powrót do reprezentacji wpłynęła obłędna popularność? Profil Kaki na Facebooku śledzi 31 mln ludzi, więcej fanów mają tam tylko Cristiano Ronaldo, Leo Messi i Neymar. Odpowiedzi nie znamy, ale brazylijscy fani muszą dziś główkować, ile autonomii ostatni selekcjonerzy – poza wymienionymi był jeszcze Luis Felipe Scolari – zdołali wynegocjować w rozmowach z biznesowymi partnerami CBF.

Działacze federacji oświadczyli, że kontrakt z IFE jest jawny, Dunga ma pełną wolność wyboru, a sponsorzy ani nigdy nie wpływali na jego decyzje, ani nie będą wpływać na decyzje następców. Skandal wybuchł niespełna rok po traumatycznym dla Brazylii mundialu, która na własnych stadionach poniosła półfinałową klęskę wszech czasów z Niemcami (1:7), a w meczu o trzecie miejsce została rozbita (0:3) przez Holandię.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s