Myślowe przyruchy trudno zwalczyć, zbyt głęboko w nas wniknęły: piłkarze Aliou Cissé przylecieli z Afryki, i to subsaharyjskiej, więc automatycznie zakładamy, że przywieźli rozwinięte raczej mięśnie niż mózgi. Co uwierało mnie od początku mundialu – właściwie nawet wcześniej – więc wreszcie się zebrałem i napisałem. Felieton do dzisiejszej „Gazety” przeczytacie tutaj.
PS Aha, a tutaj, gdyby ktoś reflektował, kawałek z weekendu, większa objętość o Leo Messim jako ofierze Diego Maradony.