Zmarł Andrzej Gowarzewski

Pierwsze pięć tomów Encyklopedii Piłkarskiej Fuji rozpakowałem pod choinką, gdy miałem 16 lat. Wcześniej chyba nie wiedziałem o istnieniu serii, po Wigilii prawdopodobnie w ogóle nie zasnąłem, chciałem pochłonąć wszystko na jednym oddechu.

Następne pozycje kupowałem już sam i kupuję aż po dziś dzień. Wydawanie kolejnych roczników Andrzej Gowarzewski przeplatał tomami tematycznymi – poświęconymi mundialom, mistrzostwom kontynentów, rozgrywkom pucharowym, dziejom reprezentacji Polski, dłuższe wymienianie nie ma zresztą sensu, nie umiem sobie wyobrazić, że ktokolwiek zafascynowany futbolem z tym monumentalnym dziełem się nie zetknął, ba, odruch każe mi podejrzewać, że prawie wszyscy kibice trzymają w domu pełną lub prawie pełną kolekcję. Przynajmniej ci z pokolenia, które nie urodziło się w internecie, dorastało w niewyobrażalnym obecnie deficycie informacji, zżyło się z czytaniem w papierze.

Gdy dorosłem, mogłem autorowi złożyć słyszalny hołd, i na łamach posylwestrowej „Gazety Wyborczej” umieściłem go wśród bohaterów 2006 roku, obwołując encyklopedię FIFA „jedynym w polskim futbolu zjawiskiem najwyższej światowej klasy – bezdyskusyjnie, bezwględnie i niezmiennie od 15 lat”. A potem odnajdywałem ów cytat na tytułowych stronach kolejnych tomów:

Gowarzewski czuł się wtedy – słusznie! – niedoceniony, nawet pomijany, złościł się, że projektowi nie patronuje PZPN. Od tamtej pory sporo się zmieniło, to m.in. dzięki zaangażowaniu związku GiA rozpędziło się i rozgałęziło, wypuszczając na rynek blisko setkę wydawnictw, w tym albumowych. Sam również miałem frajdę napisać kilka tekstów do Encyklopedii i poznałem ich głównego autora, w którym odkryłem obsesyjnego szczególarza, człowieka o mentalności typowej dla wybitnego wyczynowca od gromadzenia i porządkowania faktów. Drobny przykład: wydzwaniał do mnie, ilekroć wyczytał, że słowa „sparing” używam jako synonimu do określenia „mecz towarzyski”, i wykładał z pasją, że nie wolno mylić królika z królem, że sparingowo to sobie piłkarze kopią na treningu albo prawie treningu, że oficjalne mecze międzypaństwowe pod flagą FIFA należą do zupełnie innej, szlachetniejszej kategorii.

Nigdy nie przepadałem za płomienną publicystyką, którą umieszczał w encyklopediach – tak, uprawiał tam publicystykę, to były tomy specyficzne, niepodrabialnie autorskie, niepodobne do niczego! – i również z jej powodu pogniewaliśmy się na siebie, w ostatnich latach już nie rozmawialiśmy. Nie zdążyłem też, niestety, napisać, że miał rację w pewnym fundamentalnym sporze, który toczyliśmy.

Gowarzewski był mianowicie zajadłym wrogiem przemian, jakie zachodziły w nowoczesnym futbolu, nienawidził zwłaszcza dokonywanych przez UEFA reform europejskich pucharów. Ja miałem do nich stosunek ambiwalentny, dostrzegałem zalety i wady, on przekonywał, że ostateczny finał znajdą w zbudowaniu systemu, w którym najbogatsi z kilku krajów zachodnich całkiem odizolują się od reszty. Nieodwołalnie, na zawsze. Wspominał o Superlidze, gdy nikt jeszcze nie wspominał o Superlidze, a dzisiaj coraz wyraźniej widać, że Superliga już właściwie powstała – nie nazywa się Superliga (on też tego terminu nie podawał), tylko Liga Mistrzów, ale stała się zamkniętą enklawą dla wąziutkiej elity, zwłaszcza od naszego regionu konsekwentnie się oddala, wiosną jest już właściwie niedostępna i nie wyjaśnimy tutaj wszystkiego sportową nieudolnością ludzi futbolu w Polsce czy sąsiedztwie. Nie, to również kwestia polityki.

Twórca mojej ukochanej encyklopedii nie tylko fakty gromadził, ale też je analizował, syntetyzował, zaglądał w odległą przyszłość. Od opublikowania tamtej minirecenzji w gazecie jeszcze utwierdziłem się w przekonaniu, że to jeden z najwybitniejszych przedstawicieli całego naszego środowiska piłkarskiego, w swojej kategorii plasuje się tam, gdzie gwiazdorzy Robert Lewandowski – zawdzięczamy mu dzieło unikalne w skali międzynarodowej. I dzisiaj, gdy wydawnictwo poinformowało o jego śmierci, skojarzyłem, że skoro swoją główną serię zakończył na tomie nr 60, to wydał ich akurat tyle, ile meczów w kadrze narodowej potrzebował (od niedawna potrzebuje 80) rozegrać piłkarz, by wstąpić do Klubu Wybitnego Reprezentanta.

Andrzej Gowarzewski też jest wybitnym reprezentantem. Ale widziałbym go w klubie najbardziej elitarnym z elitarnych, jednoosobowym. Chyba by mu to odpowiadało.

34 myśli na temat “Zmarł Andrzej Gowarzewski

  1. No to będę tu jakimś niechlubnym wyjątkiem, bo w całym życiu zakupiłem tylko jeden tom – o lidze. Niektóre często przeglądałem w księgarniach, ale raz że często brakowało mi pieniędzy, a po drugie bałem się, że jeżeli będę je tyle razy czytał, co ten, to zawalę aplikację. Bo tamten czytałem tyle razy, że znałem go dosłownie na pamięć – składy kolejnych mistrzów Polski chyba mógłbym recytować nawet teraz, choć minęło prawie 20 lat. A potem jeszcze, że zamieszkał u mnie kolega, który miał tom o mistrzostwach świata i ten też natychmiast pochłonąłem w całości. Ech, ten świat wyników i składów – ciągle mnie do niego ciągnie, może nawet bardziej niż do samych meczów…
    [‚]

    Polubienie

  2. No i gdyby chociaż tak ta reprezentacja zawsze grała, to byłaby jakaś nadzieja przed ME. W obronie bałagan, ale tu się po Brzęczku kompletnie niczego nie spodziewam, za to przynajmniej byliśmy w stanie kilka groźniejszych lub mniej groźnych kontr wyprowadzić. Niestety nic nie wskazuje na to, żebyśmy byli w stanie tak zagrać w meczu o stawkę…

    Polubienie

  3. Zieliński i Kędziora wg mnie najlepiej, duży plus też oczywiście Jóźwiak za gola, ale w obronie musi się nauczyć grać, bo ciągle ktoś za niego musiał wchodzić, albo niech gra ktoś lepszy, niż Reca, bo to bez sensu zmieniać ustawienie tylko po to, żeby jemu było łatwiej. Niech Brzęczek w końcu przestanie ciągnąć chłopa za uszy (ech, nigdy nie sądziłem, że będę się domagał wystawiania Rybusa…).
    I dlaczego w trzecim kolejnym meczu kolejny zawodnik robi karnego z niczego?

    Polubienie

  4. Jaka szkoda, gdyby im nie strzelili tych dwóch goli, znów bylibyśmy najlepsi na planecie. Ale niezawodny Bednarek – taka lepsza piłkarsko wersja Mariusza Jopa, zadbał o bardziej sprawiedliwy stosunek obrazu gry do wyniku.

    Ciekawe, czy Boniek wreszcie wytrzeźwieje, jeżeli nie, możemy zrobić furorę na ME. A Bednarek zostać królem asyst.

    Polubienie

  5. Większa szkoda, że nie strzelili 3 kolejnych – byłoby już bardzo trudno maskować ten burdel. A tak znowu „eksperci” dostrzegają „przebłyski”.

    Polubienie

  6. Wujo: „Nie mam Twittera, nie żyję mediami społecznościowymi, tylko skupiam się na swoich obowiązkach.”

    No, w ogóle nie zwraca uwagi na to, co kto mówi na jego temat 😀

    Polubienie

  7. Bednarek to mnie strasznie denerwuje.Prawie co drugi mecz coś odyebie..i jeszcze lata z tym swoim wywalonym pyskiem z wielce zdziwioną miną.Co on, nosem nie potrafi oddychać?

    Polubienie

  8. Polskie środowisko piłkarskie skromne jest, wymagań wielkich nie ma. Wystarczy 10-15 minut przyzwoitej gry na 75-80 totalnego barachła i już im migoczą „przebłyski”.
    A to tymczasem wygląda jak za najgorszych czasów na Wembley – bezładne wykopywanie piłki spod własnej bramki, rywal ją natychmiast przejmuje, idzie akcja i alarm w polskim polu karnym.
    Nie da się, grać wszystkich meczów z czującą do Polski miętę Austrią, która nawet jak ma przygniatającą przewagę i tabun okazji bramkowych, to się zawzięła, żeby nam goli nie strzelać.

    Polubienie

  9. @Rafał
    A może byśmy tak Czarzastego wysłali na MŚ MMA??? – Skoro potrafił „wysłać” wyszkolonego w stosowaniu i wyposażonego w środki bezpośredniego przymusu policjanta na parę miesięcy do szpitalnego łóżka, to Mistrzostwo Świata mamy jak w banku.

    Polubione przez 2 ludzi

  10. Zresztą co się dziwić środowisku piłkarskiemu. Sondaż na temat budżetowego weta najlepiej pokazuje stan umysłu tej nacji. Zabierają nam kasę, grozi finansowy krach – a tu ponad 27% idiotyzm popiera, a ponad 33% nie ma zdania…

    Polubienie

  11. Bednarek słaby ? Ok. Różnie bywa. Ale gra regularnie w najlepszej lidze świata (chwilowo 4 miejsce w tabeli). Daj Boże tak zrankingowanego gracza na każdej pozycji.

    Andrzej Gowarzewski RIP

    Polubienie

  12. Podzielam opinię red. Wesołka i polecam rozmowę Rafała z Bońkiem na Wyborczej. Zwłaszcza po tym, jak wczoraj zobaczyłem na TVP Sport przypominającą internetowy hejt „prymitywną polewkę”, którą urządzili sobie dziennikarscy „znawcy”,. Aż dziw, że Boniek nie „wysłał ich na Berdyczów”.

    Polubienie

  13. @Bednarek słaby?

    A ktoś tak napisał?
    Piłkarsko słaby nie jest, tylko w reprezentacji nie wiedzieć czemu regularnie dostaje małpiego rozumu pod własną bramką. I chyba ktoś ze sztabu kadry powinien to z nim w końcu przegadać, bo już nie jest w niej żółtodziobem, tylko podstawowym obrońcą, gra u drugiego selekcjonera, a wciąż powtarza (i to także w ważnych meczach) głupie zachowania, które mogą ujść najwyżej debiutantowi.
    Gdyby tak robił w Southampton, to mecze Premiership oglądałby ławki rezerwowych i nie gadalibyśmy o jego rankingach.

    Polubienie

  14. O poziomie gry obronnej w „najlepszej lidze świata”(xD) najlepiej świadczy iż nie ma tam w obecnym sezonie drużyny która miałaby średnią straconych bramek poniżej 1 na mecz. W każdej z pozostałych top5 lig takich drużyn jest przynajmniej kilka. Dalej, Southampton straciło 12 goli w 8 meczach, wynik w lidze 9-11.

    Polubienie

  15. W lidze angielskiej wyżej cenione jest na plusie z przodu niż zero z tyłu. Bednarek jest tam ceniony za waleczność, dokładne długie podania i podłączanie się do akcji ofensywnych. Zgubienie krycia zdarza mu się też w lidze, ale całość wychodzi na plusie.

    Polubienie

  16. „Trwają w najlepsze igrzyska w naszym narodowym sporcie, czyli okładaniu Jerzego Brzęczka cepami. Rywalizacja między uczestnikami tej „olimpiady” jest olbrzymia, nie łatwo wskoczyć na podium, bo każdy chce przywalić mocniej”… – tego się po Tuzimku nie spodziewałem.
    PS.
    Akcja „Balcerowicz musi odejść” trwa.

    Polubienie

  17. Oglądałem dziś 2 wywiady Bońka, w TVP i na FT i powiem jedno – polscy dziennikarze sportowi to na ogół półgłówki.
    (sz. gospodarz się nie martwi, jest wyjątkiem)

    Polubienie

  18. Akurat wywiad z Bońkiem w gazecie ciężki do przebrnięcia, bo o ile z jednej strony gada sensownie i ma rację co do dziennikarskich fejków, to z drugiej znów popada w manierę polityka i próbuje robić z ludzi wała, wmawianiem, że to, co widzą na boisku, to w zasadzie im się zdaje, że to omamy z nerwów spowodowanych trudną sytuacją w kraju.
    Jak go często bronię na różnych forach, tak mnie już serdecznie wnerwia upartym mętnym tłumaczeniem niereformowalności związkowych filistrów i zwyczajnego sknerstwa przy wybieraniu selekcjonera.

    Polubienie

  19. „Polscy dziennikarze sportowi to na ogół półgłówki.” Potwierdzam.
    „Popada w manierę polityka i próbuje robić z ludzi wała.” Potwierdzam.

    Choć w FT sam przyznał, że za kadencji Brzęczka widział dwa, a w sumie półtora dobrego meczu reprezentacji.
    Z drugiej strony, skoro go do tej pory nie zwolnił, to co ma już teraz zrobić? Musi iść w zaparte i mamy imprezę mistrzowską w plecy. Trzeba się z tym pogodzić, wyciszyć i wrócić z krytyką po Euro.

    Polubienie

  20. „…sam przyznał, że za kadencji Brzęczka widział dwa, a w sumie półtora dobrego meczu reprezentacji.”

    I tak od dłuższego czasu, na przemian broni – i flekuje 🙂
    A potem chce, żeby piłkarze szanowali takiego trenera.

    Polubienie

  21. „Trzeba się z tym pogodzić, wyciszyć i wrócić z krytyką po Euro.”

    Wielkiej tragedii nie ma. Jestem z pokolenia, które dorastało w latach 90. Meksyk pamiętam bardzo mgliście i zanim doczekałem do Korei to już się nauczyłem kibicować innym 😉 Dla mnie to właśnie ten okres jest wykładnikiem siły polskiej piłki nożnej, a nie sranie przy kominku o latach 70-tych, gdy futbol był jeszcze zupełnie innym sportem.
    Inna kwestia, że wtedy imprezy mistrzowskie to były imprezy mistrzowskie – nie to co teraz.

    Polubienie

  22. „…wtedy imprezy mistrzowskie to były imprezy mistrzowskie…” – a polska myśl szkoleniowa była powszechnie szanowana.

    Polubienie

  23. „a polska myśl szkoleniowa była powszechnie szanowana.”

    Miałem na myśli lata 90. – wtedy już na pewno nie była. No może na Cyprze to jeszcze tak…

    Polubienie

  24. Może więc warto czasami „posr.. przy kominku” i zastanowić się dlaczego holenderska myśl była szanowana wtedy i jest dzisiaj, a nasza nie? Np. dlaczego holenderskie gwiazdy po zakończeniu piłkarskiej kariery wracają do macierzystych klubów i szkolą dzieciaki, a nasze jeżeli nawet zostają przy piłce to w charakterze ekspertów wypowiadających opinie na zamówienie mediów czy działaczy, lub zakładają prywatne piłkarskie szkółki? Może wtedy znaleźlibyśmy odpowiedź na pytanie dlaczego zagraniczny „futbol jest zupełnie innym sportem”, a nasz nie jest nawet taki sam jak czterdzieści lat temu? Być może też znaleźlibyśmy odpowiedź na pytanie dlaczego największa kariera trenerska piłkarskiej gwiazdy z lat siedemdziesiątych poza krótkimi epizodami związana jest z zagraniczną piłką?

    Polubienie

  25. No i KONIEC EPOKI… Zanosiło się, zanosiło – i w końcu się stało.
    10-tka wszechczasów już tylko na nagraniach.

    Polubienie

  26. Wychowałem się w czasach, kiedy mówiono, że najlepszy w historii to był Pele, a że Maradona już grał, to nie śmiałem tego kwestionować, bo nie widziałem go w akcji, żadne materiały nie były dostępne.
    Ale z tych, których oglądałem, to w moich oczach Maradona był najlepszy bez dyskusji.

    Polubienie

  27. Kurde, ale poruszenie… Tyle postów na byle temat, a tu nikogo (prawie) nie obeszło, czy po prostu wszystkich zamurowało?…

    Polubienie

Dodaj komentarz