List w butelce*

[FRAGMENT ROZMYTY, NIE DO ODCZYTANIA, NIŻEJ BĘDZIE OZNACZANY WIELOKROPKIEM] w Polsce, wiesz, w tym położonym obok Białorusi kraju, z którego pochodzi Robert Lewandowski, i odkryłem, że tutaj też organizują ligowe rozgrywki piłkarskie…

…nie oglądałem żadnego meczu, ale mój Slajdolot spadł akurat w dniu ostatniej kolejki edycji 2020/21, więc postanowiłem popytać, jak wygląda lokalna hierarchia, jak z sezonu na sezon ewoluuje tabela, gdzie mają swoje siedziby wodzowie, potentaci. I przysięgam ci, kraina to cudaczna, pocieszna, najbardziej egzotyczna z dotychczas przeze mnie zwiedzonych. Pozwól pokrótce opowiedzieć.

Naczelną zaletą wyróżniającą (…) w skali europejskiej – tubylcy nazywają rozgrywki ekstraklasą, to też ma swój urok – jest absolutny brak drużyn najlepszych. Po prostu nie występują, taki klimat. Wprawdzie co sezon wyłania się mistrza, ale głównie po to, by respektować regulamin. Niezależnie od tego, kto wygrywa ligę, nie umie wypluć z siebie nawet dwóch goli w meczu, zresztą sam zobacz, jak wygląda przeciętna zdobywanych bramek przez zespoły uhonorowane w ostatnich sezonach (w nawiasach podaję nazwy zwycięskich drużyn): 1,60 (Legia Warszawa, 20/21); 1,89 (Legia, 19/20); 1,54 (Piast Gliwice, 18/19); 1,49 (Legia, 17/18); 1,89 (Legia, 16/17); 1,89 (Legia, 15/16); 1,81 (Lech Poznań, 14/15). To dziwne dane, bo w spotkaniach futbolowych, jak wielokrotnie Ci tłumaczyłem, mistrzowie zazwyczaj strzelają mnóstwo goli. Przeprowadziłem szybką kwerendę i wytropiłem, że nigdzie indziej w Europie nie zdarza się, by zespół najlepszy dobierał się do wrogiej bramki z porównywalną nieśmiałością.

…regularnie przyznaje się Legii, którą reklamowano jako tutejszą wersję Bayernu Monachium (…) przestano, ponieważ Legia w europejskich pucharach lubi przerżnąć dwumecz z dowolnym napotkanym Słowakiem czy Luksemburczykiem, ewentualnie Azerem. Lubi też trochę poprzegrywać w Polsce, ale wciąż nie zdołała znaleźć nikogo, kto chciałby powygrywać. I teraz najciekawsze. Wyobraź sobie, że w tym kraju nie istnieje nie tylko żadna potęga – tutaj nie ma nawet drugiej siły.

Od tubylców słyszałem, że tę rolę – zaszczytną, prawie główną – proponowano Lechowi Poznań, jednak Lech Poznań, choć czerpie z najwyższego budżetu po legijnym, nie chce się wywyższać, regularnie stacza się na miejsca siódme czy jedenaste, w łączonej tabeli z ostatnich trzech sezonów ustępuje Piastowi Gliwice, Lechii Gdańsk i Pogoni Szczecin, od ponad dekady nie dokopał się do trofeum nawet w Pucharze Polski. Co intrygujące, w klubie są zadowoleni, bo eksportują piłkarzy – dostają za nich pieniądze, dzięki czemu nie jest im przykro, gdy przegrają jakiś mecz.

Inni chętni z metropolii również się nie zgłaszają. Obie drużyny z Krakowa, kiedyś stolicy państwa, czołgają się tuż nad strefą spadkową, okrojoną (być może dla nich, nie ustaliłem tego) w bieżącym sezonie do jednodrużynowej. Zespoły z Łodzi, kolejnego wśród najludniejszych miast, wycofały się do jakichś niższych klas rozgrywkowych (też nie znam szczegółów, rozglądam się po okolicy dopiero od kilku godzin). Postawiłem sobie hipotezę, że wszyscy tutaj mają ochotę skurczyć się do rozmiarów prowincjonalnych, a w utwierdza mnie w niej obserwac…

…czołówka przybrała oryginalne kształty. Wicemistrzostwo przyznano Rakowowi Częstochowa, który awansował do ekstraklasy parę chwilę temu – po 21 latach nieobecności – i prawie natychmiast pozwolono mu zająć fotelik wicelidera, a także zdobyć Puchar Polski. I wprosić się do europejskich pucharów.

Tuż za Rakowem przycupnęła Pogoń Szczecin, dzięki czemu też wystąpi w kontynentalnych rozgrywkach – to miłe, nie miała z nimi kontaktu od 20 lat, zresztą 20 lat temu zdołała wytuptać dla siebie zaledwie jeden dwumecz, z Fylkirem Reykjavik. A to nie koniec romantycznej ballady – po Europie popodróżuje jeszcze Śląsk Wrocław, który też od dawna nie wyjeżdżał (…) droga na szczyt jest tutaj króciuteńka, każdy ma prawo marzyć, do czołówki podeszła nawet Warta Poznań, niewidziana w ekstraklasie od ponad ćwierćwiecza, Warta zajęła piąte miejsce (…) zostaną wykopani z pucharów, bo to piłkarze, którzy nigdy z nikim porządnym nie grali, niczego nie przeżyli ani niczego nie widzieli, liczy się udział i (…) głębokie humanistyczne przesłanie, każdemu należy się szacunek, każdemu punktów według potrzeb…

…się zastanawiać, czy nie osiąść na stałe. Ze wstępnego przeglądu tabel wnoszę, że wymyślili tutaj rozgrywki, jakich nie znajdę nigdzie indziej, całkiem zlikwidowali rozwarstwienie, jako pierwsi znieśli deprawujący podział na silnych i słabych, lokalna liga może być w przyszłości tylko ciekawsza. A przecież najlepsze dopiero przede mną, jak wyżej wspominałem, nie obejrzałem na razie żadnego meczu.

* Rękopis był w języku zagranicznym. Przekład mój.

290 myśli na temat “List w butelce*

  1. Ja sobie smacznie spałem, a tu taka dyskusja…
    @Otwojastara
    Parę lat temu w trakcie zażartej dyskusji na blogu u Darka Wołowskiego jeden z Twoich adwersarzy zasugerował: – „może byś zaczął oglądać mecze”. Nie wiem, czy oglądasz czy nie, ale w dyskusji ciągle posługujesz się argumentami wygrzebanymi w internecie. Jeżeli dobiera się je pod założoną tezę to zawsze teza zamienia się w dowód.
    O wartości dobieranych danych statystycznych wspominałem ostatnio na blogu, komentując ich wartość „średnią w kroku”. Podobnie przy pomocy odpowiednio dobranych skrótów również można udowodnić każdą tezę – zarówno, że mecz/piłkarz był do dupy, jak i wręcz przeciwną – widzieliśmy genialne widowisko a piłkarz grał koncert.
    Chyba każdemu kto oglądał mecz, a w przerwie i po analizy meczowe, zdarzyło się mieć odczucie, że co innego oglądał a co innego mu wciskają. Bo wszystko zależy od tego jaką tezę chce się udowodnić czy komu chce się dokopać lub pochwalić. Stara piłkarska prawda głosi, że na boisku nie liczą się statyski, liczy się tylko forma i dyspozycja piłkarzy i pomysł na mecz.
    I przestań wreszcie obrażać adwersarzy (GP) tylko dlatego, ze mają inną opinię, a Twoje „genialne twierdzenia” nie znajdują u nich zrozumienia.

    Polubienie

  2. @alp
    Pamiętam. Chodzi ci o kolegę KibicSportowy/Opolanin/Primera, multionciarza, który aż sobie założył dodatkowe konta w bloxie, bo nie wytrzymywał ciśnienia dyskusji ze mną i nikt nie przyznawał mu racji, więc stworzył alter-ego żeby samemu sobie przyznać rację i stworzyć sztuczne wrażenie iż ktoś stoi po jego stronie. Niestety błyskawicznie wyszło, że to on pod postacią podwójną, zniknął na pół roku z przestrzeni. Dobrze że powołujesz się na sprawdzone autorytety 😉

    Właśnie zrobiłem małą wideoanalizę, sytuacji meczowych, potwierdzających moje obserwacje, ja wiem że to za mało, stwierdziłem już dawno że kolega gp nie cofnie się na kroczek, no bo po prostu nie może.

    Kolega grzespielc(jeśli się nie myślę) pozwolił sobie na mocno protekcjonalny ton, więc uznałem że odpłacę pięknym za nadobne. Ja wiem ludzki rodzaj tak ma, że jak jedni są burakami to spoko, jak ktoś im na to odpowiada, to real shit.

    „Chyba każdemu kto oglądał mecz, a w przerwie i po analizy meczowe, zdarzyło się mieć odczucie, że co innego oglądał a co innego mu wciskają”

    Dlatego dobrze wtedy zastanowić się czy nie zrewidować poglądów, przejrzeć te okropne statystyki, może mecz jeszcze raz, zastanowić się że może moje wrażenie było błędne. Dla mnie jeśli ktoś samodzielnie co jakiś czas nie rewiduje własnej perspektywy, to jest zakutym łbem. I jak zakutego łba należy go traktować.

    Uwielbiam też chłopkowo-roztropkowe krytyki wartości statystyk, w stylu „średnio ja i pies mamy 3 nogi” xD gimme more

    I na koniec, serdecznie mnie bawi ten obrażony ton, z sugestią że mecz powinienem obejrzeć. Tak zastanówmy się, odrzucając tezy, perspektywy, nad jakością argumentów i poparciem ich źródłami – kto cytował przepisy, kto powołuje się na staty, źródła, filmy wreszcie, linkuje rzeczy, na poparcie swojej perspektywy, by na koniec usłyszeć jaką niekonstruktywną dyskusję prowadzi od kolegów którzy w sumie zaproponowali TUMiWidzizm 🙂

    Polubienie

  3. W tym tygodniu w jednym z naszych serwisów przeczytałem, że Haaland został wybrany przez niemieckich kibiców najlepszym napastnikiem Bundesligi 2020/2021, zdobywając ponad 50% wszystkich głosów. Początkowo potraktowałem informację merytorycznie… – dochodząc do wniosku, że być może znużeni są już dominacją Roberta, a poza tym kibice lubią wschodzące gwiazdy, a Haaland taką nie wątpliwie jest i to super wielkości. Nawet nie oparłem się złośliwiej refleksji… – no to nasi patrioci będą mieli używanie a hejterzy radochę.
    Następnego dnia z tego samego serwisu dowiedziałem się, że ankieta została przeprowadzona przez FIFĘ 21 i zdecydowana większość jej uczestników to gracze FIFY.

    Polubienie

  4. Jak już tak sobie osobiście gadamy, alp, pozwól, podzielę się hottake na Twój temat:

    Bardzo zmieniła Cię wojenka z wielmożnym panem przecinkiem

    zaglądam tu od dość dawna, i byłeś odkąd pamiętam, udzielałeś się od zawsze, ale dawno temu było to bardzo różne uczestnictwo od obecnego.

    Kiedyś dzieliłeś się raczej myślą ogólną, nie kierowałeś ich bezpośrednio do innych, było to wyważone, neutralne.

    Po wojence z wpp, zacząłeś pakować się w inne wojenki, spodobało Ci się to, zaczęło ci tego chyba nawet wręcz brakować, z takim upodobaniem wpakowałeś się w podobne wymiany już z większością bywalców tutaj, co wcześniej się nie zdarzało.

    Polubienie

  5. Alaba w Madrycie. W czasach pandemicznych taki grajek za darmo to świetny interes. Tylko ten kontrakt. Ciekawe czy to kosztem Ramosa? Byłby to ruch w stylu Pereza.

    Polubienie

  6. @twojastara
    Też mam podobne wrażenie co do zmian u kolegi Alpa. Lubię tego nowego, bardziej zadziornego Alpa wcale nie mniej, niż lubiłem starego Alpa. Zawsze lubiłem Alpa. Dość długie zawsze…

    Właśnie sobie zdałem sprawę, że zacząłem cokolwiek na ty forum pisać w 2018 roku, co oznacza, że bierne czytanie notek Wielmożnego Pana Gospodarza oraz wypowiedzi forumowiczów zajęło mi przeszło dekadę. Czy to jest w ogóle możliwe? Może ja coś źle pamiętam? Jetem jednak pewien, że pierwsze przeczytywania stron dyskusyj odbywałem jeszcze na komputerze tatusia, a internet (wówczas Internet) na swoim rumplu miałem od 2006.

    @Alp
    Co do tytułu dla Haalanda – właśnie wczoraj się nad tym zastanawiałem, na ile to jest znużenie przewlekłą i niebotycznie wysoką jakością gry Lewego, na ile złość na wszechdominację Bayernu, na ile zmęczenie ciągłą obecnością naszego Mistrza w mediach (kilka artykułów dziennie o rekordzie), na ile niechęć do przyznania, że Lipsk to druga siła w BL i trzymania się BVB w tej roli, a na ile fascynacja nowym kandydatem na czołową postać rozgrywek. Bo przecież klasy sportowej nie ma sensu nawet porównywać.

    Polubienie

  7. @Otwojastara
    Przeczytałem Twoją odpowiedź dopiero po zamieszczeniu kolejnego wpisu…
    Nie neguję zupełnie znaczenia statystyk, tylko zwracam uwagę na to jak często jesteśmy nimi manipulowani i sami świadomie lub nieświadomie nimi manipulujemy, choćby przez to, że nie wszystkie je znamy, nie zawsze mamy możliwość lub czas, żeby je zweryfikować. A już zupełnie nie analizujemy albo robimy to bardzo rzadko kto je zbierał, w jakim celu i na czyje zamówienie… – ograniczając się do oceny wiarygodności źródeł, które też są obarczone naszymi subiektywnymi poglądami.
    Chyba sam przyznasz, że gdyby próbować zrozumieć/uzasadnić w tym sezonie wyniki niektórych meczów np. Realu, statystykami piłkarzy i ich rankingami, to można by było wylądować w wariatkowie.
    Natomiast w pełni się z Tobą zgadzam, ze warto uzupełnić własne pomeczowe wrażenia statystykami, ocenami i opiniami innych (zdarza mi się to, może nawet częściej niż myślisz). Ale najpierw warto/trzeba mieć własne wrażenia.

    Polubienie

  8. @alp, twojastara
    Tak po prawdzie to kiedyś robiłem badania dotyczące fałszywych wniosków z powodu nadmiaru (!) danych liczbowych. W skrócie mówiąc – jeśli próbka nie jest odpowiednio duża w stosunku do liczby badanych cech, to zaczną wychodzić przypadkowe korelacje. Kiedyś już zresztą ktoś pisał coś o tym w kontekście medycyny – wyszło badaczom mianowicie, że dodatnio skorelowane są jedzenie gorzkiej czekolady w chudnięciem. Badacze podali to jako przykład absurdu wynikły z lekkomyślnego patrzenia na kololorki w tabelce excela, a wniosek jakoby jedzenie gorzkiej czekolady sprzyjało chudnięciu uważali za fałszywy i nieuprawniony, choć przecież z rachunków im wyszedł.

    Media zaczęły natomiast pisać artykuły (co najmniej 1 widziałem na gazeta.pl) – chcesz schudnąć? – jedz gorzką czekoladę! I popierali ten idiotyzm artykułem naukowym, który przeszedł przez peer-review system, dokładnie tym, w którym napisano, że to głupie. Nigdy bym się o tym nie dowiedział, gdyby nie fakt, że koleżanka akurat publikowała w tym samym żurnalu i przeglądała ten artykuł w roli sampla do edycji swojego.

    Polubione przez 1 osoba

  9. No i znowu nowe…
    Byś może faktycznie częściej niż kiedyś wdaję się w wojenki i mówiąc szczerze to nawet nie wiem, czy to efekt zaprawy w bojach z Przecinkiem, czy tetryczeję i robię się zrzędą. I nie wykluczam, ze częściej niż przed laty puszczają mi emocje, chociaż nadal staram się je łagodzić kpiną lub żartem.
    I żeby nie było żadnych wątpliwości… – ja też kieruję się własnymi poglądami, systemem wartości i ocen. Dla mnie np. gra ofensywna będzie zawsze na plus a defensywna to zwykła kaszana. I nawet jeżeli uznaję, że nie da się odnosić sukcesów w piłce bez solidnej obrony. Tylko, ze dla mnie ten środek ciężkości pomiędzy ofensywą a defensywą zawsze powinien być ustawiany na połowie rywala. Chociaż parę metrów nad środkową kreską, a nie pod kreską pola karnego. To niestety rzutuje na moje oceny.
    P.S.
    Z tego co wyczytałem w Fifie Haaland jest pozycjonowany wyżej niż Robert.

    Polubienie

  10. @alp
    Polecam odświeżać zawsze przed pisaniem, też musiałem to odrobić 😉

    @koziołek
    Pułapek jest masa. Jednym z motorów Efektu Potwierdzenia jest wysoka zdolność do wynajdywania różnej maści źródeł na potwierdzenie swojego punktu widzenia. Zawsze o tym muszę pamiętać.

    Co do przykładu, fajnie że powstają inicjatywy, jak biologiczna bzdura roku, żeby za bary się z tym shitem brać.

    Polubienie

  11. @Pozycjonowanie w fifie
    Haaland ma rating 84, a Lewy 91, więc różnica na korzyść Polaka jest bardzo duża. Ale często są niuanse… Niejaki Akinfenwa był zawodnikiem uwielbianym przez graczy swego czasu, bo słaby rating nadrabiał znakomitą fizycznością, przez co z łatwością wygrywał pojedynki nawet z duży szybszymi cyberpiłkarzami. Chyba nie wzięło się to znikąd, jak widać:

    Polubienie

  12. @Koziołek
    No i świetny przykład, jak tworzone są mity. Do Fify nigdy nie zaglądałem. Informację o pozycjonowaniu powtórzyłem za tym samym serwisem, który wcześniej informował o zwycięstwie w ankiecie Haalanda. Wcale się nie zdziwię jak za parę dni się dowiem, ze żadnej ankiety nie było, tylko dziennikarski pomysł na wierszówkę.
    Dobrze, że wyrabiam sobie opinię o nich oglądając mecze Bayernu i Borussii.
    @Otwojastara
    Też nie rozumiałem decyzji Bayernu o rezygnacji z Boatenga zwłaszcza, że on sam był zainteresowany przedłużeniem kontraktu. do sposobu i momentu powiadomienia go o zakończeniu współpracy już się odnosiłem. Real robi znakomity biznes… – nawet jeżeli Boateng to nie jest kontrakt na 5 lat (wiek ma swoje prawa), to nie ulega wątpliwości, że jeszcze po sezonie lub dwóch można go będzie sprzedać za przyzwoite pieniądze.
    Nie chcę specjalnie gdybać, ale byłbym zdziwiony gdyby po objęciu władzy w Bayernie przez nowego prezesa, dyrektor sportowy utrzymał się na stołku.

    Polubienie

  13. No i kolejny świetny przykład jak tworzone są mity… – Wpakowałem do Realu Boatenga w miejsce Alaby, wysłałem, a potem zacząłem myśleć. Niezłe jajca…

    Polubienie

  14. Pytanie brzmi jakie wymagania Alaba miał wobec Realu a jakie wobec Bayernu, ploty mówiły że chce pensji na poziomie 20 mln, gdzie Bayern oferował mu 11, ostatecznie miał zgodzić się na 12 w Realu. Albo bardzo chciał odejść i przy okazji podbić stawkę, albo Bayern naprawdę sfrajerzył. Gdyby serio się rozbiło im o różnicę między 11 a 12 to dali ciała.

    Dla Realu super deal. Chłop zdrowy(tfu, tfu) niestary, otrzaskany i klasowy, i cudownie uniwersalny, przy tak „urazowej” kadrze gość który na luzie zagra na 4-5 pozycjach dobrze jest bezcenny.

    Polubienie

  15. O tym, ze to tylko 12 nie słyszałem. Jeżeli na tym się skończyło, to już nie frajerstwo, to głupota Bayernu.
    Chyba, że Alaba rzucił zaporową kwotę, żeby wymusić odejście..

    Polubienie

  16. Właśnie skończyłem oglądać sparing Szwedów z Finami. Szwedzi garli klasyczne 4-4-2, a przyparci cofają się bardzo głęboko, nawet ósemką w polu karnym. To tworzy dużo wolnej przestrzeni do rozegrania akcji przed ich polem karnym.

    Polubienie

  17. Się Guardioli plan sypie.
    Takie mecze wygrywa się charakterem, a z tym w jego drużynie bywa bardzo różnie.
    Półfinał przeszli – bo trafili też na takich z miękkim podbrzuszem.

    Polubienie

  18. Co za mecz…
    Brawo Tuchel! Nie dość, że zadrwił z szejków z paryża, to jeszcze na ….. tych z Manchesteru. I na dodatek ograł mózgowca Guardiolę.

    Polubienie

  19. No i mnie ten wynik cieszy. Szejki po nosie dostali podwójnie. Przynajmniej tyle.

    Ale jakimś właściwym ukoronowaniem pandemicznego sezonu jest finał z urazami kluczowych graczy, myślałem że i Azpil się nie pozbiera.

    Polubienie

  20. Jeszcze sobie ponarzekam na to zwolnienie Lamparda, tylko najpierw troszkę poczekam, żeby Tuchel przestał wszystko wygrywać.

    Polubienie

  21. No i wonderstory Kante i Mendy’ego, obaj odrzucani przez skautów z różnych przyczyn, obaj debiutowali na pierwszoklasowym poziomie dość późno(Kante miał ok 23 lata, Mendy 26), obaj wygrali LM gdy nikt się tego od nich, także przed tym sezonem, nie oczekiwał.

    Polubienie

  22. Miałem właśnie takie zabawne spostrzeżenie, że Chelsea bardzo służy kupić topowego napastnika i patrzeć, jaki on jest beznadziejnie bez formy.O ile w 2007 roku z Szewczenką tytułu to nie przyniosło (o włos – przegrane karne w półfinale), to już potem idzie jak po maśle – Torres w 2012 i Werner teraz zaholowali swoją nieporadnością klub na sam szczyt. Wygląda na to, że do wygrania LM Chelsea potrzebuje mieć na szpicy luksusową fujarę.

    Polubienie

  23. 2003 – Romek kupuje Chelsea.

    2012 – Romek wygrywa z Chelsea LM, zwalniając w trakcie sezonu trenera i mając w ataku luksusową fujarę

    2021 – Romek po kolejnych 9 latach wygrywa 2 LM, zwalniając w trakcie sezonu trenera, mając w ataku luksusową fujarę.

    2030 – to zgadujemy jakiego trenera Romek zwolni i jaką luksusową fujarę zakupi przed wygraniem 3 LM?

    Polubione przez 1 osoba

  24. Ja chcę, ja chcę pierwszy!
    Zwolni Bo Svenssona, który po obiecującym pierwszym sezonie kompletnie się taktycznie pogubi i będzie forsował „dawno nieaktualne od wczoraj” ustawienie 2-3-3-2, a kupi Silasa Wamangitukę – wówczas już 4-krotnego króla strzelców Bundesligi. Wamangituka nie odnajdzie się w 2-3-3-2, ale po zmianie trenera na Miroslava Klose i powrocie do typowego 7-2-1 na podwójnych bocznych wahadłowych (cała PL tak gra, po co ten Bo kombinował…), będzie jeszcze gorzej. Tak źle, że na szpicy grał będzie częściej Patrick Bamford, myślący już głównie o końcu kariery na ostatnim, luksusowym kontrakcie. Na finał będzie jednak konuzjowany, a kompletnie rozregulowany Wamangituka będzie się kopał w czoło cały finał jak przysłowiowy już wtedy Werner.

    Polubione przez 1 osoba

  25. Wizję wczoraj przed południem jakąś miałem, czy cóś???
    Podejrzał Tuchel na blogu, ustawił zasieki na środku i nie tylko, ze wygrał LM, to jeszcze zmusił do gry na daleki wypierd najlepszy ofensywny środek na świecie, który swoich rywali zazwyczaj zamykał pod bramką.

    Polubienie

  26. @luksusowe fujary

    Wiem, że to pół serio, ale jednak trochę krzywdzące dla Szewy i Torresa, tak samo jak zestawianie ich z Wernerem. Dwóm pierwszym mariaż z Chelsea rzeczywiście nie posłużył, jednak wcześniej sporo osiągnęli i udowodnili swoją wartość w meczach o duże stawki.

    O Wernerze tego powiedzieć nie można, statystyki strzeleckie w Bundeslidze nabijał sobie raczej na słabszych rywalach, w najbardziej prestiżowych rywalizacjach najczęściej znikał (w reprezentacji podobnie).
    Ale stary nie jest, jeszcze może „zaskoczyć”.

    Polubienie

  27. W przypadku dość niespodziewanych zwycięzców Ligi Mistrzów zawsze sobie zadaję pytanie..ile osób na 10 zapytanych dzisiaj powiedziałoby, że Chelsea to najlepsza drużyna w Europie? Obstawiam, że nie więcej niż 3. Sam bym się do nich nie zaliczył.

    Polubienie

  28. A nasz Gospodarz na Wyborczej zgłębia na przykładzie Guardioli dylemat Sokratesa… – „wiem, ze nic nie wiem” (w wersji powszechnie zrozumiałej; – tylko idiota wie wszystko) i dodatkowo uzupełniony osiągnięciami współczesnej wiedzy na temat procesów decyzyjnych. A nawet ociera się o zawiłości znaczenia statystyki m.in. Mateo Kovacić.
    I to wszystko w konwencji świetlistej albo (jak kto woli) apokaliptycznej wizji Sądu Ostatecznego.

    Polubienie

  29. „Turnieje wielkoszlemowe w tenisie też nie zawsze wygrywają najlepsi.”

    A kto? Nie kojarzę, żeby jakiś lucky loser kiedyś wygrał…

    Polubienie

  30. A Chelsea to lucky loser?…
    Bo mnie się zdaje, że nie, a w futbolu klubowym ma wyższe notowania, niż w tenisie miał np. Thomas Johansson. To był taki koleś ze Szwecji, ze 2 dekady temu w finale AO sklepał gwiazdora Safina, któremu już przed meczem wszyscy wręczali puchar.
    Ja to pamiętam, za to nie pamiętam, by Johanssona zaliczano kiedykolwiek do najlepszych w branży.
    U kobiet chyba nawet częściej się to zdarza.

    Polubienie

  31. W sobotę Chelsea pozamiatała, bo była „najlepsiejsza”. To oczywiście nie znaczy tak było w całym sezonie 2020/21 i, że tak będzie w przyszłym. Po prostu „pyknęła” swoich rywali po drodze do finału LM, a w finale pojechała po faworycie.
    c.b.d.o.o.

    Polubienie

  32. Nawet w obecnej erze herosów tenisa, trafi się jakiś Cilić który ogólnie potencjał na top ma, ale bycie nr1 nie groziło mu przez sekundę. Natomiast wcześniej, lata 90-te to sporo zwycięzców którzy ogólnie w rankingu nie dominowali.

    Chelsea Tuchela swobodnie jako topowa może być określana. Obciąża ich wynik ligowy za który odpowiedzialny jest głównie Lampard, ale dla mnie to kolejny przypadek, gdzie wynik ligowy jest zwyczajnie mało reprezentacyjny dla potencjału drużyny. Ograli Real i City śpiewająco, pewnie, nie ma mowy o przypadku. W pucharach musisz stanąć na wysokości zadania, w lidze mając szeroką ławkę i kieszeń bez dna i na 40 piłkarzy, to wystarczy do dobrego wyniku prawie zawsze. City na tym etapie ma praktycznie zagwarantowane 80pkt w lidze, czy będzie więcej, zależy od innych wypadowych, natomiast niezależnie czy mają teraz wielki zespół, czy bezjajeczną ekipę która pęka przed każdym mocnym rywalem, te 80 pkt po prostu mają z samej przewagi zasobów.

    Polubienie

Dodaj komentarz