Wyższa inteligencja Lewandowskiego

Włóżmy kompleksy do kieszeni i nie bójmy się tego powiedzieć – jesienią 2019 roku najlepszym piłkarzem świata jest Robert Lewandowski (fot. Kuba Atys).

Prawdę mówiąc, nawet niespecjalnie widać poważną konkurencję, choć przyznaję, że uwielbiam patrzeć na śmigających po lewym skrzydle Raheema Sterlinga czy Sadio Mané. Ich otaczają błyskotliwie obmyślone, perfekcyjnie funkcjonujące maszynerie, tymczasem nasz napastnik zarówno w Bayernie, jak i reprezentacji kraju musi tworzyć coś z niczego. Dźwigać całe Monachium, dźwigać całą Polskę. I ewidentnie czuje się w roli siłacza jak młody bóg.

Jak sam przyznał na początku zgrupowania kadry, z badań wydolnościowych i w ogóle fizycznych wynika, że osiągnął życiową formę atletyczną. Opowiadał, że stale modyfikuje intensywność treningu, sposób regeneracji, dietę. W wywiadzie dla „Bilda” zeznał, że nawet śpi inaczej niż kiedyś, tylko na lewym boku i w całkowitej ciemności (prawie deprywacja sensoryczna!). I że 31 lat skończył tylko teoretycznie, w sensie metrykalnym, ponieważ testy wieku biologicznego czynią go znacznie młodszym. Z tych wszystkich zwierzeń wyłania się sportowiec arcyinteligentny, który z maniacką skrupulatnością monitoruje swój organizm, próbując odkrywać jego potrzeby – co ma tym większy sens, że one stale się zmieniają, tak jak zmienia się ciało.

Na szczęście tym konkretnym ciałem zawiaduje również porządnie rozwinięty mózg. Dlatego jego właścicielowi wypada wierzyć, gdy przekonuje, że dopiero wchodzi w swój najlepszy czas. Najwyraźniej umie wsłuchiwać się w samego siebie.

I ewoluuje jako piłkarz bez przerwy, nie zatrzymuje się nigdy, przez całą karierę. Szczególną frajdę daje obserwowanie, jak z sezonu sezon przeistacza się w kogoś innego. W kolejną, wyższą wersję samego siebie, Lewandowskiego 2.0, 3.0, 4.0, 5.0, musieliby to dokładnie obliczyć eksperci od biotechnologii.

Najszybciej odleciał przeciętnemu piłkarzowi – nie wspominając o przeciętnym homo sapiens – pod względem atletycznym. Szczupłego, wysportowanego chłopaka zastąpiła przed laty wyżyłowana, nadsprawna bestia.

Potem zorientowaliśmy się w pewnym momencie, że Lewandowski wypolerował wykonywanie rzutu karnego – osiągając niezawodność mniej więcej stuprocentową.

Następnie odpalił kapitan naszej reprezentacji z rzutów wolnych. Zaczął uderzać w klubie i kadrze, w tym elemencie również wypiękniał na specjalistę wysokiej klasy.

W minionym sezonie uwszechstronnił się w grze i zaczęło my wypadać spod korków mnóstwo asyst, więcej niż kiedykolwiek w karierze. Równocześnie coraz częściej dostrzegaliśmy u niego skłonność do ozdabiania akcji technicznymi klejnotami – np. coraz chętniej zagrywał piłkę piętą.

Aż wreszcie nadciągnęła złota jesień 2019 i Lewandowski jął wywoływać zachwyt u koneserów, którzy oczekują od futbolu czystej poezji. Spłodził arcydzieło w barwach Bayernu, gdy monachijczycy okładali siedmioma golami Tottenham, spłodził dwa arcydzieła w barwach polskiej reprezentacji – najpierw w pojedynkę przedryblował wszystkich Słoweńców naraz (przecież on nie umie się kiwać!), a następnie wyrolował całą chmarę rywali ponownie, tym razem działając tyłem do bramki i dzięki piorunująco szybkim manipulowaniu stopą, inicjując w ten sposób strzelenie (przez zabijakę Jacka Góralskiego, uroczy paradoks) zwycięskiego gola.

Słowem, Lewandowski – pal licho jego niesłychaną skuteczność, jeszcze okazalszą niż w fenomenalnych latach minionych – osiągnął właśnie najwyższy stopień wtajemniczenia. Został wirtuozem.

PS A tutaj żegnam Łukasza Piszczka. Nietypowo – spoglądam w przyszłość, nie przeszłość.

40 myśli na temat “Wyższa inteligencja Lewandowskiego

  1. Oblakowi się należało – za pychę po I meczu.

    Natomiast na niekorzyść Lewandowskiego zawsze przemawia to, że w przeciwieństwie do kontrkandydatów z Premiership, czy La Liga gra w klubie, który w swoim kraju nie ma rywali na podobnym poziomie.
    Oraz to, że w fazie pucharowej cały Bayern, więc i on, marnieją.

    Polubienie

  2. Robert istotnie znakomicie prowadzi się jako sportowiec, a jego młody biologiczny wiek, to znakomita wiadomość dla każdego kibica reprezentacji.

    Szkoda że równie błyskotliwie nie prowadził kariery w innych aspektach – zakisił się w Bayernie, gdy ten klub ewidentnie zmarniał, niestety, prowizja kucharskiemu pachniała zbyt bardzo, a Bayern, który swego czasu spacyfikował wyrywającego się do Realu Ribery’ego, spacyfikował również Lewego. Niestety, ostatni zdobywca ZP który wyleciałby z LM już w 1/8 to Ronaldinho z 2005 będzie.

    Na jesieni RL jest najlepszym piłkarzem na świecie. Do wygrania ZP raczej się to nie przyczyni, pozostaje mieć nadzieję iż ta jego najwyższa dyspozycja będzie trwać dłużej niż jedną rundę, oraz że w Bayernie zdecydują się wreszcie na porzucenie budżetowego modelu Uliego, który co prawda zapełnił kasę klubu, ale oddał klub na barki Lewego wyłącznie, bo przecież nie herr Flicka.

    A w ZP nie tyle o indywidualny szczyt chodzi, a ile przekłada się on na sukcesy. Messi nosi na plecach Barcelonę, ale ZP wygrywał gdy pomagali mu w tym Xavi z Iniestą. Ronaldo gdy przyszedł do Realu, wziął go niemal na plcy, wyciągnął z marazmu 1/8, ale gdy oddał ciężar Modriciowi, Marcelo, Ramosowi, Kroosowi, ZP zaczął zbierać, choć z napędzającego grę uberstrzelca zmalał do wyłącznie uberstrzelca.

    Polubienie

  3. @Otwojastara
    Faktycznie „na jesieni RL jest najlepszym piłkarzem na świecie”, ale chyba przyznasz, że jest też piłkarzem zaszufladkowanym? Niby wszyscy widzą, ze jego styl gry się zmienia, że od paru lat co raz bardziej angażuje się w rozgrywanie, cofa się po piłkę, inicjuje i nakręca akcje, że swoją aktywnością pod bramką rywali tworzy miejsce partnerom w polu karnym. Ale jak przychodzi do ocen to i tak jest oceniany jak klasyczna 9. Tylko poprzeczkę mu się podnosi i dzisiaj jedna zdobyta przez niego bramka nie wystarczy na wysokie pomeczowe oceny.
    Chyba każdy kto widział wczorajszy mecz Bayernu z Fortuną był zdziwiony miernymi ocenami. Robert nie tylko raz asystował, ale brał bezpośredni udział przy każdej zdobytej przez drużynę bramce i niemal w każdej akcji stwarzającej zagrożenie pod bramką rywala. Jego gra wręcz dynamizowała akcje ofensywne Bayernu. Był wyróżniającym się piłkarzem drużyny, ale bramki nie strzelił, więc dostał większość trójek, a nawet czwórkę.
    P.S.
    Muszę przyznać, że wczorajsza informacja o uznaniu Roberta najlepszym napastnikiem Bundesligi w historii (przeskoczył Gerda Mullera) mocno mnie zaskoczyła. I chociaż uznaję argumentację o większej skali trudności współczesnej piłki (pamiętam piłkarskie legendy od lat sześćdziesiątych), to takie historyczne rankingi, właśnie z uwagi na nieporównywalność piłki sprzed lat z dzisiejszą, są dla mnie bardziej konkursem piękności niż rzeczywistą oceną.

    Polubienie

  4. @Rafał
    Bardzo fajny tekst na wyborczej o miłości w drużynie. Wniosek z ostatniego akapitu teksu, że męskie kompanie braci z homofobi się nie wyleczą, może nie jest do końca trafny. Na guardianie jest dzisiaj tekst na ten temat i cytat z Jamesa Milnera. “I’ve seen people on panel shows say there might be an issue with teammates if a player came out. I don’t think there would be even the slightest issue. Do people honestly think a player would be picked on or shunned because he was gay?”

    PS. Żeby komentować na wyborczej, trzeba mieć abonament, prawda? A w komentarzach dalej ściek.

    Polubienie

  5. @LEUTHEN

    Nie wiem, kto wpadł na ten „genialny” pomysł komentowania tylko z abonamentem, ale już nieraz pisałem, że Wyborcza tylko sobie tym szkodzi.
    Trolle i tak wlezą na forum, niekoniecznie za własne pieniądze…

    Polubienie

  6. Irek,

    Zgadzam się, że RL9 aktualnie wymiata, choć po tej zasłużonej oczywiście laurce musiał przerwać swoją bramkową serię:). Wzór zawodowego profesjonalizmu i dążenia do perfekcji, a walczył na boisku za trzech zawsze (to do tych wszystkich cymbałów, którzy swego czasu masowo pisali, że gra tylko dla Niemca). To taki nasz CR7, a z żoną można ich nazwać polskimi Beckhamami.

    Niemniej mnie zawsze było bliżej do Fabiańskiego czy Błaszczykowskiego, niż do niego czy Szczęsnego. Nigdy nie tolerowałem tych publicznych i prasowych pojazdów z drużyną. Pranie brudów w szatni, a nie na zewnątrz to święta zasada, której nieprzestrzeganie powoduje w drużynie kwasy i jest po prostu nieeleganckie. Wiedziała o tym tak wielka osobowość jak Alex Ferguson, który w szatni regularnie stosował swoje suszarki, potraktował Beckhama butem, ale publicznie niegdy nikogo nie skrytykował. To powinien być przykład dla Roberta.

    Dla kogo Złota Piłka to naprawdę nie umiem na szybko wskazać. Do wyróżnionych tutaj Mane i Sterlinga dodałbym Kevina de Bruyne, wspaniały gracz, oglądanie jego gry to uczta dla oka.
    A Virgil? Do niedawna te jego statystyki, gdy przez kilkadziesiąt meczów nikt go nie przedryblował!!! to taki sam kosmos jak kiedyś te wszystkie gole CR7 i Leo, dodatkowo ma wielki wpływ na zespół, kapitańska osobowość, tyle, że od czasu gali UEFA trochę spuścił z tonu.

    To zresztą zabawne, że z drużyny która wygrała Puchar Europy, zeszły sezon skończyła z 97 punktami, a w tym ma bilans 12-1-0 nie ma żadnego faworyta do tej nagrody.

    Polubienie

  7. Irek,

    Jeszcze co do Złotej Piłki dla RL9 to „zawsze zacne” szefostwo klubu „wielkich trzech” Uli, Beckenbauer i Rummennige nie pomagają. Nigdy nie pomagali. Dziś, gdy tak duże znaczenie ma globalna marka, komercjalizacja, w zdobyciu Złotej Piłki też liczy się tyleż uznanie i zasługi, co jak w takich konkursach zwykła subiektywna sympatia (głosuje 180 dziennikarzy z całego świata). A ci nigdy o dziwo nie pomagali, naprawdę o ile do piłkarzy Bayernu zwykle nic nie mam, wielu zwyczajnie lubię, to tych trzech buców nie trawię (podobnie jak miliony w Niemczech i na świecie).

    Nie śledzę tego dużo, nie zaczytuję się w Bildzie, ale z tych większych numerów pamiętam. Podskoczył im Leverkusen to im natychmiast wykupili najlepszych piłkarzy po czym publicznie ochrzcili mianem Neverkusen. Podskoczyła Borussia też wykupili, a wiadomość o transferze Goetze puścili do prasy tuż przed finałem LM z tymi drużynami, cacy. Swego czasu stwierdzili, że taki klub jak Bayern nie jest godzien jeździć do Dynama Kijów (wtedy jeszcze bardzo solidne) i w te strony w ogóle. Zapachniało paskudnie, jak przed kilkudziesięcioma laty z tych samych stron (btw. czy u Bawarczyków takie wielkie poczucie wyższości to norma? Wiem ,że to bardzo bogaty i piękny krajobrazowo region, ale bez przesady).

    Ostatnio Uli przeszedł samego siebie, jak publicznie wyraził swoje oburzenie, że w radio podali, nie wiadomo po co i dla kogo wynik drugoligowego meczu:)) Zresztą co za klasa z drugiej strony, zaprosili go na swój mecz:) Reasumując jak można sympatyzować z takim klubem, czy takie zachowania pomagają w oddawaniu głosów na ich piłkarzy? Czy tu ja czegoś nie ogarniam czy tych trzech buców?

    Polubienie

  8. @leuthen
    Równie „fajny”, a jak dla mnie nawet fajniejszy felieton w dzisiejszej Wyborczej o legendzie piłkarskich legend… – węgierskiej reprezentacji. Może dlatego, że dla dzieciaków z mojego pokolenia to pierwsza piłkarska miłość, obok miłości do ganiania za piłką po podwórku. Ale nie pytajcie mnie jak to się stało, że w przedtelewizyjnej epoce ganialiśmy po podwórku z ksywkami węgierskich piłkarzy. Tego nie wiem ale pamiętam, że na moim podwórku każdy chciał być Hidegkutim… – może dlatego, ze świetnie brzmiało.
    I to trwało dość długo, dopóki nie pojawili się wielcy Brazylijczycy, Euzebio i w końcu Lubański, Deyna i Lato. Ale ta ostatnia to już nie moja bajka. Podwórkiem rządzili ci, którzy z niego wygryźli stare konie.

    Polubienie

  9. U nas na podwórku byliśmy Tahamatą. Ja bym z radością poczytał o tych superwielkich zapomnianych. Bo jednak Węgrów się pamięta. A w takiej Holandii sporo nazwisk przepadło nadpisanych.

    Polubienie

  10. @Rafał
    Prosiłeś się – ” w moim sąsiedztwie ryzykuję, że oberwę wysokim obcasem w oczodół.” – to i oberwałeś. Z wrażenia po przeczytaniu polemiki Twojej redakcyjnej koleżanki nawet ponownie przeczytałem felieton i komentarze pod tekstami.
    No, cóż? Ponieważ starałeś się możliwie obiektywnie i bardzo ogólnie zasygnalizować problem, zamiast jednoznacznie się określić, to zostałeś zaszufladkowany. Zwłaszcza, że nie spuentowałeś czymś w rodzaju jaka ta „lodowata homofobia” obrzydliwa. Wygląda na to, że jeszcze długo będziemy skazani na trzymanie się z daleka od dylematu Grechuty: – „czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie” (faworyzujemy nie tylko kochanków/kochanki ale i przyjaciół/przyjaciółki do czasu dopóki nam się nie odmieni) i jego wpływu na funkcjonowanie zespołu (każdego, nie tylko sportowego) żeby nie znaleźć się w samym centrum wojny chłopsko-babskiej, babsko-babskiej czy chłopsko-chłopskiej.
    A przy naszej mentalności bezpiecznie okrakiem na barykadzie siedzieć się nie da.

    Polubienie

  11. Ciekawe czy starczy mu inteligencji, zeby nie dac tradycyjnie pupy wiosna w LM na poziomie cwiercfinalow,polfinalow. Powiedzmy sobie szczerze Lewandowski blyszczy glownie na tle ogorkow z bundesligi gdzie obroncy wala byk za bykiem, jakis parodystow z LM co sprzedaja mecze jak CrvenaZvezda czy slowenskich lolkow z ktorych niektorzy nie sprawdzili sie nawet w ekstraklapie. Jak strzelal tym mocnym to glownie w jakims ewidentnym kryzysie jak Tottenham czy BvB gdzie trener jest na odstrzal. Lewandowski nie istnial w big games Bayernu jeszcze ani razu na wiosne, byl fatalny na kazdych ME i MS. Kiedy przychodzi co do czego i na przeciwko stoi nie ogorek z Augsburga tylko Koulibally, Van Dijk czy inny Chiellini chlopa nie ma. Janusze jaraja sie podlymi golami z paru metrow przeciwko druzynie, ktora sprzedala mecz rok temu PSG w takich samych okolicznosciach, redaktor Borek zwraca uwage, ze nie wygra nigdy LM bo jest Polakiem, Nonsens nie wygra bo nie istnieje w big games od Dortmundowych czasow, wiec lepiej niech sie porzadnie wyspi a nie srobowaj jakies kretynskie rekordy kiedy ROnaldo i Messi nauczyli sie, ze takie mecze po ktorych Lewandowski jara sie golami jak dzieckie lizakiem po prostu odpuszczaja, zeby zameldowac sie w odpowiedniej formie wiosna w LM.

    Polubienie

  12. No i w jakiej to formie melduje się na wiosnę Barcelona od kilku lat?… Mając potencjalne możliwości wygrywania LM co roku, odpada z kim się da – nawet kiedy teoretycznie się nie da (rywal – Roma i 4-1 w I meczu). I nie pomaga nawet Messi, najlepszy na planecie w tej branży. Kiedy oddają te wyjazdowe mecze w niewytłumaczalny sposób, bez walki, on też zazwyczaj drepcze.

    Poza tym jeśli te mityczne już wśród tabunu internetowych ekspertów „gole strzelane do pustaka ogórom” są takie łatwe, dlaczego podobnych osiągów nie ma co drugi (co najmniej) striker w zawodowym futbolu? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Myślisz, że samo dostanie się pod tę bramkę tak, by do niej wpakować piłkę jest pośród gromady dużych, silnych chłopów, którzy żyją z uprawiania tej dyscypliny takie łatwe? Grałeś kiedyś w piłkę?

    Polubienie

  13. @Antropoid
    Polemika z nim jest bezsensowna, bo to nie kwestia merytoryczna, tylko chorobliwa reakcja na sukces innych. Zwłaszcza jak odnoszą go ci, którzy wyrośli z mniej lub bardziej szeroko rozumianego wspólnego podwórka. Taki sukces to niewybaczalna zbrodnia. A powodem „małpiej radochy” jest jak kogoś takiego dotknie niepowodzenie, czy nawet przypadkowe nieszczęście…. – „Patrzaj Mania. Sąsiadowi konia ukradli. A taki był ładny, amerykanski.”
    Lata mijają, mamy nieporównywalny dostęp do wiedzy, informacji, a ciągle tkwimy w mentalności Kargula i Pawlaka. Wielu wśród nas wręcz alergicznie reaguje na każdego, kto ich zdaniem wyrósł ponad trawę. Może dlatego, że sukcesy „swojaków” najbardziej obnażają nasz „niedasizm”.
    Niemal każdy, komu udało się wyrwać z kręgu środowiskowej niemożności, może godzinami opowiadać jak popsuło to jego relacje sąsiedzkie, koleżeńskie a nawet rodzinne.
    Robert jest klasyczną ofiarą takiego postrzegania świata.

    Polubienie

  14. P.S.
    Właśnie przeczytałem, , że Robert został wybrany najlepszym piłkarzem ostatniej kolejki LM. Oj, będzie niektórych wątroba bolała…

    Polubienie

  15. @ALP

    „Lata mijają, mamy nieporównywalny dostęp do wiedzy, informacji…”

    … i do publicznego forum – dzięki czemu, za pośrednictwem takich jak ten dziś już wiadomo na pewno, co gnębi ten naród.

    Polubienie

  16. Messi zrobil Liverpoolowi kompletny rozpierdol w 1meczu gdyby Dumbele wykonczyl w dodatkowym czasie co mial do wykonczenia nie byloby nawet co zbierac z Liverpoolu, nie wiem jakim januszem trzeba by byc by porownywac to do zenady, ktora reprezentowal Lewandowski z Liverpoolem, Tylko ktos kto nigdy nie gral w pilke i chce sie podpiac pod cudze sukcesy moze takie banialuki wymyslac.

    Polubienie

  17. Kurde, Lewy doszlusował niemal do Messiego i Ronaldo – pośrednie deprecjonowanie, tłumaczenie słabością rywali. Messi i CR też się nasłuchali na tą nutę.

    Cóż, 4 gole z Realem, hattrick w finale pucharu Niemiec z Bayernem. 15-20 goli w „derbach Niemiec” między Borussią a Bayernem. Poza tym bramki strzelane: Arsenalowi, City, Barcelonie, Juventusowi, Atletico M, PSG, Tottenhamowi.

    „błyszczy na tle ogórków”

    xD

    Polubienie

  18. Gole strzelane z Bayernem nie mogly byc raczej w barwach Bayernu :))) To bylo tak dawno, ze podkresla tylko proznie Lewandowskiego w big games. Nawet jak cos dopchal to po za tym przewaznie wygladal niczym Piatek na boisku.Za to nie daje sie Zlotych Pilek. W LM strzela glownie w meczach grupowych, gdzie mozna sobie dostac spokojnie wpierdol jak Tottenham i przejsc dalej. W przypadku Messiego i Ronaldo to bylo normalne haterstwo bo wygrywali wiele razy LM, w przypadku Lewandowskiego fakty sa takie, ze nigdy nie wygral LM i od kiedy jest w Bayernie nie dojezdza na wiosenne mecze LM, co nie moze dziwic bo juz w reprezentacji zawodzi kiedy nie gra z kompletnymi ogorkami.

    Polubienie

  19. No i Hiszpania… To się kiedyś w końcu musiało przytrafić, do tego Szwecja – od 30 lat jeden z naszych najgorszych koszmarów, leje nam nawet, gdy nie ma o co grać (1999).
    Szkoda, że choć Izraela nie ma – ci to zostawiają rywalom miejsca…

    Polubienie

  20. Hiszpania to papierowy tygrys. Jasne, z nami i tak będą faworytem. Ale z turnieju wylecimy przez własną postawę, a nie jakąś omnipotencję Hiszpanów czy Szwedów.

    Polubienie

  21. Nie ma czegoś takiego jak omnipotencja w futbolu reprezentacyjnym. Ale kolosalne różnice w wyszkoleniu i kulturze gry, oraz wyjątkowo niewygodni rywale już tak.
    Trudno powiedzieć, co taki trener jak Brzęczek może wymyślić, żeby to zniwelować. Na podstawie eliminacji trudno snuć dobre prognozy, gra była gorsza, niż w kampanii do mundialu, gdzie Nawałka poniósł klęskę, w grupie na pewno nie mocniejszej.

    Polubienie

  22. Jest jednak zasadnicza różnica pomiędzy drużyną Nawałki i Brzęczka.
    Nawałka grał w eliminacjach do MŚ piąty rok to samo i tym samym składem, drużyną w której podział na reprezentantów i dublerów zabił wewnętrzną rywalizację, a na dodatek piłkarzami z których część była już w fazie schyłkowej lub przeżywała głęboki kryzys formy. Stali bywalcy bloga pewnie pamiętają, ze już w listopadzie 2017 r. po zakończonych eliminacjach widziałem potrzebę głębokiej przebudowy.
    Brzęczek przejął drużynę rozbitą mundialową katastrofą, którą musiał wyrwać z kajdan schematyzmu, przebudować personalnie i to wszystko w trakcie rozgrywek Ligi Narodów a następnie eliminacji. A zmian nikt nie lubi. Naszym zasłużonym reprezentantom też nie za bardzo się podobały, co mogliśmy usłyszeć w udzielanych wywiadach. To jak zagramy na EURO zależy od tego jak piłkarze przepracują najbliższe pół roku w klubach, co jeszcze uda się zrobić w trakcie sparingów i w jakiej dyspozycji piłkarze przyjadą na turniej.
    W/g mnie na korzyść może działać świadomość, że grupa jest trudna, a może być nawet bardzo trudna. Na pewno nikt nie będzie lekceważył naszych rywali tak jak lekceważono Senegal, Japonię a nawet do pewnego stopnia Kolumbijczyków („są w zasięgu”). Prawdopodobnie nawet sportowi eksperci od sprzedaży reklam nie będą nam wciskać, ze „jedziemy po medal”. To powinno działać mobilizująco chociaż sukcesu nam nie gwarantuje. Ale jeżeli mamy przegrać, to marzy mi się przegrana w takim stylu jak wczorajsza Bayernu z Bayerem… – jak oni mogli to przegrać będąc drużyną dominującą i mając tyle sytuacji podbramkowych?
    P.S.
    Ten wczorajszy Anonim to byłem ja.

    Polubienie

  23. @alp

    Myślisz, że „przepracowanie najbliższego pół roku w klubach” może zastąpić brak pomysłu selekcjonera na grę? Kurde, szkoda, że nie zostałem selekcjonerem żadnej drużyny – zawsze mógłbym zwalić winę na piłkarzy, którzy „nie przepracowali” swojego w klubach.
    Jeszcze rozumiem jakby tak mówił selekcjoner Czarnogóry, która ma 600.000 luda i pewnie max 2-3% z tego jest piłkarzami, ale 40-milionowego kraju? No, gruba jazda…

    Polubione przez 1 osoba

  24. @XavrasW
    „co jeszcze uda się zrobić w trakcie sparingów” – to było o zadaniu trenera.
    Dzisiaj trener-selekcjoner niewiele może zrobić na kilku tygodniowych zgrupowaniach w roku… – dobrać klocki, które możliwie najlepiej będą do siebie pasowały, poustawiać tak, żeby jak najlepiej wykorzystać ich możliwości i ukryć słabości oraz porozdzielać zadania w taki sposób, żeby ułatwić im grę a drużynie umożliwić wygrywanie.
    A Brzęczek ma na to jeszcze jedno tygodniowe zgrupowanie i ostateczny szlif przed samym EURO. Przez pozostałe pół roku może jedynie na bieżąco monitorować grę piłkarzy, żeby możliwie optymalnie przeprowadzić selekcję.

    Polubienie

  25. P.S.
    „Jeszcze rozumiem jakby tak mówił selekcjoner Czarnogóry …. ale 40-milionowego kraju”. Zapomniałeś dodać, że w rankingu lig poniżej ligi tego 40-milionowego kraju sklasyfikowane zostały tylko takie potęgi jak San Marino, Andora czy Liechtenstein.

    Polubienie

  26. @up

    No ale przecież nie musi się ograniczać do naszej ligi – selekcjoner, jak sama nazwa wskazuje, powinien selekcjonować. Wiem, że żyjemy w kalekim piłkarsko kraju, ale uzależnienie wyniku na Euro, od tego jak piłkarze przepracują te pół roku w klubach to jednak trochę przesada. Tym bardziej, że jak sam cały czas powtarzasz Brzęczek zniósł podział na podstawowych i dublerów – no to chyba jest kogo wziąć w zamian, gdyby ktoś inny „nie przepracował”, nie?
    Chodzi mi o pewien błąd logiczny – jedziesz po Nawałce, że zamroził rywalizację, a jednocześnie sukces ekipy Brzęczka uzależniasz od tego jak piłkarze przepracują pół roku. Jak jest rywalizacja to Ci, którzy nie przepracują stracą miejsce na rzecz tych, którzy przepracowali, nie?

    Polubienie

  27. Brzęczkowi się trafiła najsłabsza grupa eliminacyjna w historii startów polskiej reprezentacji.
    I jakby na to nie patrzeć – to duża w tym zasługa Nawałki.
    Ale to dość typowe u nas – jechać po facecie, bo mu nie wyszły ostatnie mistrzostwa, bez patrzenia na to, co osiągnął wcześniej.
    Brzęczek jak się potknie, też już nie będzie taki fajny.

    Polubienie

  28. Ktoś wyżej zauważył, że ostatnim dotychczas zdobywcą Złotej Piłki,który odpadł z Champions League w 1/8 finału w roku jej otrzymania, był Ronaldinho(za rok 2005).
    Z ciekawości aż sprawdziłam, kto jako ostatni znalazł się na podium tego plebiscytu przy takim wyniku swojej drużyny w Lidze Mistrzów.
    I ostatnim piłkarzem z takim wynikiem swojej drużyny w Champions League, a który znalazł się na podium Złotej Piłki był Leo Messi w 2007. Dwanaście lat temu.
    Poza tym nie bez znaczenia są wyniki plebiscytu FIFA The Best. Roberta Lewandowskiego tam nie było w pierwszej dziesiątce.
    Tak więc…Znając to, jak wygląda plebiscyt Złotej Piłki, mało, naprawdę mało prawdopodobne jest miejsce Lewandowskiego na podium w nim. Ba, zupełnie nie zdziwię się, że będzie poza pierwszą dziesiątką.

    Polubienie

  29. Jest 8. I tak niźle.

    Szkoda mi Van Dijka. Facet przez ponad rok nie dał się przedryblować, to jak jego przyjście wzmocniło LFC nie ulega dyskusji. Ale armia Kowalczyków memłająca „to nagroda dla napastnika” swoje zrobi.

    Polubienie

  30. Ciekawe jest, że w 30 nie było żadnego Hiszpana. Nie mówię że jakiś powinien się znaleźć, ale ciekawe kiedy była ostatnia taka sytuacja.

    Polubienie

Dodaj komentarz