Komu sędziowie pomagają wygrywać częściej? Barcelonie czy Realowi Madryt? To mogłaby być typowa, obficie zakrapiana awantura kibiców pochylonych nad knajpianym barem. Ale wydarzyła się na zebraniu szefów Kings League – rozgrywek futbolu siedmioosobowego – które transmitowano na Twitchu. Miała gwiazdorską obsadę, objęła 30 lat najnowszej historii piłki nożnej.
Iker Casillas, legenda madrycka, wypomniał rywalom finał Ligi Mistrzów z 1992 roku, który wygrali po strzale z rzutu wolnego Ronalda Koemana – jego zdaniem podyktowanego niesłusznie, faulu nie było. Przywołał sezon 2008/09, w którym Barcelona zatriumfowała ponoć tylko dlatego, że arbiter oszukał Chelsea. Aż wreszcie dotarł do wiosny 2011 – zakończonej katalońskim sukcesem w Champions League dzięki skandalicznej decyzji sędziego, by wlepić czerwoną kartkę Pepe w półfinałowym El Clásico.
Gerard Piqué, legenda Barcelony, odwinął się wspomnieniem finału tych samych rozgrywek z 1998 roku, w którym Predrag Mijatović strzelił Juventusowi gola z pozycji spalonej. I decydującym starciem z 2016 roku, gdy w derbach z Atlético niesłusznie uznana została bramka Sergio Ramosa. Dwaj ikoniczni piłkarze nawrzucali sobie, próbując unieważnić aż pięć najcennniejszych europejskich trofeów zdobytych przez Barcelonę i Real – przyznawanych za triumf w Lidze Mistrzów. Jeśli wierzyć obu antagonistom, na żaden z tytułów potentaci nie zasłużyli, byli wyciągani za uszy przez niekompetentnych lub nieuczciwych arbitrów.
Spór rozgorzał w atmosferze podejrzliwości wywołanej przez ujawnione w ubiegłym tygodniu odkrycie, iż Barcelona przez wiele lat hojnie opłacała ówczesnego wiceszefa kolegium sędziów – uściślając: przelewała olbrzymie pieniądze na konto firmy, której niejaki José María Enríquez Negreira był jedynym właścicielem. Ponoć za usługi konsultingowe, eksarbiter miał wspierać drużynę analizami stylów pracy sędziów wyznaczanych na jej mecze w lidze hiszpańskiej. Ubił na tym doradztwie interes życia, bo przytulał wynagrodzenie mierzone milionami euro. Z premedytacją nie podaję konkretnych kwot – systematycznie rosną, sprawa wygląda na rozwojową.
Zanim zapłonęło w Katalonii, pożary wybuchły w Juventusie oraz Manchesterze City. Turyńczycy zostali ukarani odjęciem 15 punktów zdobytych w Serie A, ponieważ prowadzili niedopuszczalnie kreatywną księgowość – fałszowali bilanse, ogłaszali nieprawdziwe sprawozdania o swoich finansach, zawyżali zyski ze sprzedaży piłkarzy etc. – a także wypłacali piłkarzom część pensji pod stołem. Federacja (FIGC) zakazała też działalności w futbolu 11 klubowym działaczom – m.in. prezesowi Andrei Agnellemu (24 miesiące banicji), wiceprezesowi Pavlovi Nedvedowi (8 miesięcy) oraz byłemu dyrektorowi sportowemu Fabio Paraticiemu (30 miesięcy).
I wreszcie Manchester City – został oskarżony o popełnienie 115 rozmaitych przestępstw finansowych, częściowo podobnych do zarzucanych Juve. Szefowie klubu należącego do rodziny królewskiej ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich mieli na potęgę oszukiwać w latach 2009-2018, dzięki czemu uzyskali nieuczciwą przewagę nad konkurentami i spotężnieli na krajowego hegemona. Oni też mieli wypłacać część wynagrodzeń potajemnie. Trener Roberto Mancini oficjalnie zarabiał 1,45 mln funtów za sezon, a w sekrecie otrzymywał dodatkowo 1,75 mln – przelewy płynęły na konto jego włoskiej firmy, która świadczyła „usługi doradcze” klubowi z Abu Zabi, również należącemu do szejka Mansoura, właściciela Manchesteru City.
Zobaczyliśmy zatem właśnie krajobraz, w którym cały futbol na światowych szczytach jest umoczony we wszechogarniający szwindel. Rozejrzyjmy się jeszcze raz – Juventus to najlepszy włoski klub ostatniej dekady, Manchester City to najlepszy angielski klub ostatniej dekady, Barcelona to najlepszy hiszpański klub ostatniej dekady (w kraju, w Champions League rządzi madrycki Real). Trzy czołowe ligi, trzy potężne firmy, wszystkie przekrętem stoją. Kolejne odcinki coraz mroczniejszej opowieści o brutalnej finansowej wojnie, jaka toczy się wokół boisk. Z klubami sponsorowanymi przez państwa, które chciałyby wydawać możliwie najwięcej, bo ich właściciele używają sportu propagandowo, oraz klubami prywatnymi, które wspomagają się kreatywną księgowością – czasami dopuszczalną, czasami przekraczającą granice przepisów.
Jeszcze bardziej niepokoją jednak reakcje na ujawnienie machlojek, wszędzie bardzo podobne. Zdemaskowane kluby czują się pokrzywdzone – w Turynie do bycia osaczonymi przez zazdroszczącą im sukcesów konkurencję już się przyzwyczaili (pamiętna afera Calciopoli, teraz jeden z prowadzących śledztwo prokuratorów kibicuje Napoli!), w Manchesterze trener Pep Guardiola podał całą listę paktujących przeciw mistrzom klubów, w Barcelonie prezes Joan Laporta heroicznie broni drużyny przed rzekomo nienawidzącym jej Javierem Tebasem, szefem ligi hiszpańskiej. Wszyscy czyści, niewinne ofiary spisków. Przeciwnicy nie umieją wygrać na boisku, więc organizują zasadzki poza boiskiem.
Wygłaszane na konferencjach prasowych raporty z oblężonych twierdz brzmią absurdalnie, ponieważ przynajmniej część przewinień wygląda na bezdyskusyjne, a wykrywają je nie instytucje piłkarskie, lecz służby pozasportowe. Juventus rzeczywiście przeprowadzał kuriozalne transfery, pozbawione sportowego sensu i mogące służyć wyłącznie retuszowaniu bilansów – jeden z nich zanalizowałem szczegółowo w felietonie „Anatomia przekrętu”. A prześwietlili je nie rywale czy działacze FIGC, lecz turyńska prokuratura oraz instytucja kontrolna monitorująca finanse spółek notowanych na giełdzie. Manchester City rzeczywiście podpisywał trefne umowy sponsorskie, a gdy lozański Sportowy Trybunał Arbitrażowy obalał wyrok UEFA (nałożyła na mistrzów Anglii dwuletnią dyskwalifikację ze swoich rozgrywek), to m.in. dlatego, że niektóre przestępstwa się przedawniły. I wreszcie sprawa Barcelony – trudno wyobrazić sobie bardziej rażący konflikt interesów niż przypadek aktualnego wiceszefa komisji sędziego, który przyjmuje (w tajemnicy!) pieniądze od uczestnika rozgrywek. Zresztą tutaj zadymę również zainicjowali ludzie spoza futbolu, mianowicie urząd skarbowy kontrolujący dokumenty DASNIL 95 SL, firmy należącej do Negreiry. Urzędnicy znaleźli do 33 faktur, przelewy od katalońskiego klubu nie zostały opodatkowane, nie istnieją też dokumentów stwierdzające, za co arbiter otrzymywał wynagrodzenia. I przed piłkarskim wymiarem sprawiedliwości też ratuje klub z Camp Nou tylko instytucja przedawnienia, nawet bardzo poważne pogwałcenie przepisów wolno w Hiszpanii ścigać najdłużej przez trzy lata.
Innymi słowy, przedstawiciele Juventusu, Manchesteru City oraz Barcelony nie pozwalają sobie wmówić, że białe jest białe, a czarne jest czarne. Abstrahuję teraz od sankcji, jakie powinny zostać na nich nałożone – surowe, łagodne czy żadne – uderza niezdolność do przyznania się, że oszukiwaliśmy, przyznania się choćby owiniętego w rozcieńczające formułki o „błędach przeszłości”. A kibice wygodnie rozsiadają się w oblężonych twierdzach, chętnie podążając za proponowaną narracją. Klimat internetowych dyskusji przypomina paranoję z polityki, w której dla rozfanatyzowanych wyborców partii nie istnieją obiektywne fakty – nasi zawsze mówią prawdę, inni zawsze kłamią, nieprzyjemne dla mnie informacje ignoruję jako fake newsy. Barca, Juve i City nie zrobiły nic złego, to źli ludzie chcą zniszczyć Barcę, Juve i City.
Zaraza propagandowych szczujni i tzw. mediów tożsamościowych dezintegruje całe społeczeństwa, także demokratyczne, a społeczność kibicowska jest szczególnie podatna na manipulację – reprezentuje najwyższy stopień plemienności. Jeszcze parę chwil i porażka stanie się niemożliwa. Pojedyncze mecze, całe turnieje i sezony podzielą się na zwycięskie i na te, w których nas oszukali.
Bankructwo tej trójki, gdyby tak jakimś cudem nastąpiło, to byłby najwyżej dobry początek. Ale od tego ile molochów by upadło i tak ważniejszy byłby upadek systemu, z tzw. Ligą Mistrzów na czele.
PolubieniePolubienie
I dlatego tak bardzo chcą zakładać Super Ligę, tam by mogli ustalać własne reguły „uczciwej” gry.
PolubieniePolubienie
Prawie pełna zgoda, tylko z tym „rzekomo nienawidzącym” Barcelonę Javierem Tebasem to Pan jednak przesadził…
PolubieniePolubienie
Korekta obywatelska, zarzuty do finałowego gola Ramosa są chyba względem finału 2016.
„Barcelona to najlepszy hiszpański klub ostatniej dekady (w kraju, w Champions League rządzi madrycki Real). ”
I czyżby pojawiały się pierwsze oficjalne odpowiedzi na tę aberrację? Przesłanek, że to dziwne, iż klub bijący Europę ma problemy w kraju było trochę, ale weź panie temat podnieś…
Natomiast co do całości, przykład niestety idzie z góry. Napatrzyliśmy się polityków, byznesmanów i innej elyty, na jechaniu w totalnie zaparte. Przywykł obywatel. Zobojętniał.
A klubom się nie dziwię, bo na wyznaniu win by się nie skończyło. Po nich oczekiwano by dobrowolnego poddania się karze, a tu przecież realne szanse że po kościach się rozejdzie. To będzie piękna uwertura, gdy śledztwo potwierdzi iż „więcej niż klub” wynoszony na piedestały jednak korumpował przez bite dwie dekady sędziów, po czym ogłoszą przedawnienie sprawy. IMO będzie można ogłosić oficjalne wystąpienie klubowej piłki nożnej z kategorii „sport” i przenieść do kategorii „szoł” które robi znakomite. I tam obok zawodowego wrestilngu bedzie sobie klubowe kopanie. Pono jest sporo osób traktujących WWE i pochodne poważnie, to to ludzie łykną.
PolubieniePolubienie
Niech robią research i badają teraz mecz po meczu, gol po golu. Może być ciekawie.
Ale to jednak śmieszne, że osobistości krulefskich mają pretensje akurat o LM i to mniej lub bardziej zamierzchłe czasy, w obliczu tego, co się wyprawia w ich meczach z całkiem świeżych ostatnich lat 🙂
PolubieniePolubienie
Drogi redaktorze twierdzenie że tylko Juve Barcelona i City robi przekręty w futbolu to duże nadużycie bo łatwo oczerniać jak wszyscy ale zapominamy o reszcie np.Psg oraz Starych historiach Realu za czasów generała Franko oraz innych klubach z Anglii które święte nie są o Włoszech nie wspominając choćby wspomnianego Napoli i transfer Osimena
Obecny futbol to totalny chaos i wielkie pieniądze w połowie nielegalne
Pozdrawiam Adam
PolubieniePolubienie
Korekta:
„wygrali po strzale z rzutu wolnego Ronalda Koemana – jego zdaniem podyktowanego niesłusznie”
(sędzia podyktował rzut wolny, a nie strzał).
PolubieniePolubienie
@TS
Twój zarzut jest obosieczny. Mona też zapytać, dlaczego klub mający problemy w kraju wygrywa w LM. A ja jeszcze bym zapytał, dlaczego w ogóle w niej gra i dlaczego to się stało normalne.
Ale żeby pamiętać, że 30 lat temu był faul/spalony albo nie? Ja mógłbym tylko z mundialu, a on jest raz na 4 lata, a nie rok w rok. Chyba że chodzi o to, że to są jedyne lata w dekadzie, kiedy Iberyjczycy grali w finałach, całkiem możliwe.
PolubieniePolubienie
@gp
Obawiam się że stanie się obosieczny, gdy pojawią się jakieś rzetelne przesłanki, jak w wypadku l ligi czy serie a
„problemy w kraju” to też pewne nadużycie dla klubu który co roku robi +80 pkt. I w tym sezonie też zrobi. To tak jakby regularny półfinalista/finalista LM miał „problemy w LM”. Obecny sezon, to też nie jest dla mnie „problem” bo ogólnie wynik jest dobry, nawet jeśli nie da tytułu.
Ja tam gwiżdżę na tego czy innego spalonego. W wypadku la ligi była cała narracja, poparta makrostatystykami, rozłożonymi na lata. Rozumiem że nie każdy może się tym interesował, ale jak zabieramy głos, to warto. Bardzie to kreatywne i pożyteczne, aniżeli włażenie w modę i pozowanie na symetrystę i prawdopośrodkowistę
PolubieniePolubienie
W ogóle jakże popularna w kopanej dyskusja „a wy przedwczoraj nie ściszyliście telewizora” (celowo nie użyłem „a u was biją murzynów, bo, delikatnie mówiąc, słabo się zestarzało) to robienie dobrze oszustom, i rozmywanie faktów w imię plemiennych zawiści.
PolubieniePolubienie
A bo generalnie w 4 literach mam to, kto kogo oszukuje w lalidze i uważam, że jedni drugich warci, nie bardzo mam zamiar interesować się krajem odległym jak Kazachstan. Więc bardzo proszę nie wciągać mnie w dyskusję rzucając teksty na tym poziomie.
PolubieniePolubienie
@gp
” Więc bardzo proszę nie wciągać mnie w dyskusję”
na przyszłość może pomóc w tym nie wyrywanie się do te dyskusji. Nikt naprawdę nie pytał o oświecony centryzm, ani, tym bardziej, kolegi nie „@”.
PolubieniePolubienie
Więcej konkursów na mniejszych skoczniach. Są bardziej emocjonujące. Żyła mistrzem świata.
PolubieniePolubienie
Piter to największy i najbardziej nieobliczalny wariat na skoczniach.
Trzeci z rzędu tytuł mś na normalnej dla Polski.
PolubieniePolubienie
@GP
Ale że się madryckie czepiły akurat tak zamierzchłych czasów (jeszcze z PEMK), a nie rywalizacji dotyczącej całej awantury z Negreirą, najlepiej w meczach między oboma klubami. Może dlatego, że tam mógłby być jednak problem ze znalezieniem takich „kwiatków”, jak np. przy golu Benzemy na 1-1 z PSG.
PolubieniePolubienie
Czepiły się madryckie i barcelońskie też. Natomiast nie zdziwię się wcale, jak się kiedyś okaże, że drudzy też mieli swojego „konsultanta”.
PolubieniePolubienie
@TS
Jedyne, co wiem, to wiem, że w czasach, kiedy jeszcze się interesowałem, to zdarzały się wyniki, których na sędziego nie zwalisz, np. 5-0 albo 6-2. Ale to może być jeszcze sprzed ujawnionej umowy.
PolubieniePolubienie
@gp
jak na deklarowane „nie wciągajcie mnie” jesteś zaskakująco aktywny w dyskusji 😉
@antropoid
” a nie rywalizacji dotyczącej całej awantury z Negreirą
ależ tego nie brakuje. Jeżeli idzie o potwierdzone i pewne lata 2016-18, to już przypomniano niezwykłą i bezprecedensową serię meczów bez karnego podyktowanego przeciw Barcelonie w tych latach. To 75 ligówek było, nie?
Sprawa jest rozwojowa i tbh nie wiem czy uda się wszystkiego zwalić na jakiegoś kozła ofiarnego.
Nawiasem, najzabawniejsze że w spisgach i wycieraniu sobie mordy Realem, kochani bordowi koledzy nie zauważają, że Real jest ich największym sprzymierzeńcem. Perez wcale nie ma ochoty, by jego koledzy od Superligi byli pognębieni. Kibice Realu życzą FCB segunda, ale stary wyrachowany Perez będzie ratował bordowym skórę xD
PolubieniePolubienie
Kary powinny być następujące:
Juventus – wykluczenie całkowite z rozgrywek za całokształt działalności i likwidacja klubu, Torino liderem w Turynie.
Barcelona – degradacja do Tercera Federación za gigantyczne zadłużenie i stwarzanie warunków nierównej konkurencji.
Man City – zakaz transferowy i wywłaszczenie Arabów za machinacje finansowe i psucie brytyjskiej kultury futbolowej.
Trzeba w końcu zacząć sprzątać ten syf i ratować europejską piłkę.
PolubieniePolubienie
@TS
Niepotrzebnie po jednej wypowiedzi koledzy mnie zaczęli wywoływać. Więcej już nic do powiedzenia nie mam.
PolubieniePolubienie
Ale dyskusja, całkiem jak z mema:
– nie chce o tym rozmawiać, nic mnie to nie obchodzi!
– ale to Ty dzwonisz
– niepotrzebnie odbierałeś!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Najśmieszniejsze (choć już już nudne), że o „wycieraniu sobie mordy Realem”, lub „plemiennych zawiściach” lamentuje ktoś, kto na tym forum w temacie futbolu iberyjskiego od ładnych paru lat uprawia głównie wycieranie sobie mordy Barceloną (albo innymi userami) i dawanie upustu plemiennym zawiściom, bez wysilania się na choćby udawanie obiektywizmu.
PolubieniePolubienie
@IKSIS
Żeby „ratować europejską piłkę” (cokolwiek to znaczy), musiałbyś ją chyba zaorać i posiać od nowa. Ukaranie kilku klubów tyle ma wspólnego z ratowaniem, co przystrzyganie perzu na polu.
PolubieniePolubienie
Myślę, że petrokluby to po prostu kolejna iteracja przepoczwarzania się zakulisowej warstwy piłki. Poprzednią były superkluby, a o kolejnej strach myśleć.
Problemem jest przedkładanie fiskalizacji ponad sport. Problemem jest sportwashing. Problemem jest skłonność środowiska do korupcji. A to, że ManCity ma kabongi tyle, że mógłby robić mecze w kosmosie, to jest tylko objaw kilku z tych problemów – nie problem sam w sobie.
Problemy się mogą rozwiązać same, bo coraz mniej młodzieży chce oglądać piłkę, a i dorośli robią się zniechęceni. Bez widowni nie ma kasy ani rozgłosu, co rozwiązuje wszystkie trzy kwestie.
PolubieniePolubienie
Podatność na korupcję tym większa – im większa kasa w dziedzinie. A ta od kasy puchnie monstrualnie. Same tylko ceny za grajków i ich zarobki to kuriozum, istne szaleństwo.
Co do zainteresowania, to na stadionach tego spadku nie widać, wręcz przeciwnie.
PolubieniePolubienie
Wiadomo, że kasa prowadzi do korupcji. Trudno jednak pokusami majątkowymi tłumaczyć handel meczami 4. ligi za wiadro kiełbasy. To jest raczej taki piłkarski folklor, w dodatku mało higieniczny. Wygląda, jakby akurat ta ryba psuła się od ogona. Strasznie smutne.
PolubieniePolubienie
W skokach narciarskich pieniądze niby śmieszne (w porównaniu z futbolem), a też się „cuda” dzieją, wystarczy się przyjrzeć tzw. notom za styl, w dowolnym konkursie, np. na MŚ.
PolubieniePolubienie
Noty sędziowskie to zresztą nie tylko przekręt, ale też kolejny dowód na to, że FIS w ogóle nie umie w komunikację z widzem. Zazwyczaj, gdy mamy do czynienia z generalnie ładnym skokiem, wybór ocen z przedziału 18,5-20 przypomina kibicowi maszynę losującą. Na takim losowaniu dany zawodnik może nad konkurentem zrobić przewagę przekraczającą 1,5 metra na skok i widz nie ma pojęcia za co to. Mówimy o dobrych skokach i walce o zwycięstwo w konkursie, a reguły spisane palcem na wodzie.
Nieścisłości w ocenach ma czelność FIS tłumaczyć w 2022 roku (w bieżącym jeszcze tej wymówki nie słyszałem) tym, że sędziowie nie zawsze dobrze widzą. Jednocześnie nie zapewnia arbitrom dostępu do monitoringu, czy swobodnego regulowania sobie powtórki, bo „przecież dobrze widzą, a ta technologia to zawodna i niepotrzebna”. Sam nie wiem, czy bardziej bije po oczach niedorzeczność tych argumentów, czy ich wzajemne wykluczanie się.
Jak dołożyć do tego dosyć zwariowane punkty wiaterkowe, wychodzi z tych konkursów kompletny chaos.
PolubieniePolubienie
Noty za styl to największy cyrk. Walczący o czołowe lokaty z urzędu dostają wyższe, choćby ci z dalszych miejsc oddawali stylowo perfekcyjne skoki.
Swoje robi też (jak wszędzie) pozycja danej federacji w hierarchii dyscypliny.
Oto weekendowa drużynówka mikstów w Planicy i 2 następujące po sobie skoki – Słowenki i Norweżki, w obu przypadkach zepsute lądowania, w obu ratowanie się przed upadkiem, ale Słowenka dostaje noty z przedziału 14 – 14.5, a Norweżka 17 – 17.5…
W ostatniej serii Granerud i Żyła dostali (sumując) zbliżone noty, choć Norweg miał skok ok. 2 m. krótszy i niezbyt pewnie wylądowany, a Żyła i dłuższy i z lądowaniem jak z podręcznika. No ale nasi nie walczyli o medal…
Tak to ogólnie wygląda.
PolubieniePolubienie
Z notami chodzi o to, by przestać podwójnie karać, gdyż obecnie jest tak, że nie ma szans otrzymać dobrych not za sam fakt skoczenia krótko, nawet jak się wyłożylo na nartach jak Funaki i zrobiło idealny telemark. Jest to logiczny absurd i nie wiem kto w FIS na tak kretyński pomysł wpadł, bo tego nie ma nawet w ich własnych przepisach! Druga rzecz to noty za nazwisko (w szczególności oceny dla Krafta aż biją po oczach ostatnio). Jak masz dobrą markę, to zawsze te przyzwoite minimum dostaniesz a jak ktoś jest mniej znany, to co by nie robił, to nie podwyższą.
PolubieniePolubienie
W efekcie noty za styl są bez sensu sportowego, mają za to sens polityczny. To jest właśnie tak złe, jak brzmi.
Apele o usunięcie not za styl są zbywane dość pokrętnymi argumentami o bezpieczeństwie (tak jakby konieczność zrobienia telemarku poprawiała bezpieczeństwo), a prośby o wyklarowanie zasad oceny oraz udostępnianie sędziom narzędzi do robienia porządnie swojej roboty – typowym emeryckim „a komu to potrzebne?”.
PR-owy dramat. Dochodzimy do kwestionowania, czy to jeszcze sport, otwarcie mówi się o upolitycznieniu not, częściej niż o formie zawodników mówi się o sprzęcie, a reakcja FIS jest dokładnie żadna. Nie może się to dobrze skończyć.
PolubieniePolubienie
Z tymi notami za styl to jest (chyba niepisana) reguła, że musi to być daleki dynamiczny skok, bliski sugeruje że coś jednak było wykonane nieprawidłowo.
Niechęć leśnych dziadków do odrobiny technologii, to inna sprawa.
Ogółem trzeba pamiętać, że noty to sprawa z brodą, realizowana w innej rzeczywistości, gdy skoki były krótsze, skocznie mniejsze możliwości mierzenia odległości bardziej ograniczone. Remisy odległościowe nawet przy dwóch skokach, były wcale częste. Dziś, szczególnie ze zmiennymi za wiatr, noty za styl jawią się anachronizmem.
PolubieniePolubienie
Zwłaszcza jak noty za styl niwelują korektę za wiatr.
PolubieniePolubienie
Być może taka ich rola.
PolubieniePolubienie
Leśne dziadki mają technologie w postaci przeliczników za wiatr /belki i dopiero tam są cyrki z wynikami.
PolubieniePolubienie
Jaką technologię tam mają? Skarpetę do łapania wiatru i kalkulator?
Mam właśnie wrażenie że za te cyrki odpowiada brak technologii, pomiar wiatru robiony byle jak, niekoniecznie wtedy kiedy trzeba, niekoniecznie tam gdzie trzeba, wszystko na alibi. Tandeciarstwo takie…
PolubieniePolubienie
Co do wiatru, to nie sądzę, aby można było dokładnie ustalić jego wpływ na odległość dla każdego skoku, ja tą korektę traktuję jako częściową, lepszą niż jej brak.
PolubieniePolubienie
Jak coś jest tandetne to lepiej, aby tego nie było. Cóż z dodatkowych punktów Laniskowi czy Kraftowi, skoro już ich pewnie nie ma w walce o medale?
PolubieniePolubienie
Dziś i tak było jakoś lepiej (sensowniej) z tymi ocenami. Ale typy, które decydują o tym, czy skakać, czy nie i o tym, z której grzędy powinny raczej ubijać zeskoki na skoczniach – bo nie byłyby sobą, gdyby czegoś nie odwaliły.
PolubieniePolubienie
„Jak coś jest tandetne to lepiej, aby tego nie było. Cóż z dodatkowych punktów Laniskowi czy Kraftowi, skoro już ich pewnie nie ma w walce o medale?”
No jasne, lepiej żeby dalej Benkovicie i Fortuny zgarniały złota MŚ/IO, bo „Bóg tak chciał”.
Co do not za styl zgadzam się w zupełności – powinni to zaorać już dawno, ale chyba są za bardzo zblatowani z tymi dziadami co to je wystawiają. Dzisiaj Amman dostał 14,5 za lądowanie na 2 nogi na 128m – kurwa, taki Geiger to chyba musiałby mordą śnieg przeorać, żeby taką notę dostać.
PolubieniePolubienie
Muszę przyznać, że w roku 23 Terzić ogarnia. Jak tak dalej pójdzie, to ogłoszę się ziemniakiem, co się nie zna, bo się śmiał z Emila że debil. Szczęśliwym byłbym ziemniakiem. Heja!
PolubieniePolubienie
Co za czasy, co za łomot w „derbach Anglii”.
PolubieniePolubienie
@xavrasw Pełna zgoda. Zastosowanie przeliczników za wiatr by choć częściowo zrekompensować wpływ siły natury nie podlega dyskusji. Przypadek z Seefeld z 2019 udowadnia, że przyroda wciąż potrafi robić psikusy 🙂
@Koziołek Metody całek do obliczania pola obszaru też nie są idealnie precyzyjne a chyba żaden matematyk nie wyobraża sobie z nich zrezygnować.
PolubieniePolubienie
@grindavik
Z generalnym wydźwiękiem Twojej wypowiedzi się w pełni zgadzam. Poniżej pewne dementi co do całek, mianowicie czy są precyzyjne?
Są.
Nie wchodząc w szczegóły – całką definiujemy pojęcie pola. Pole wynosi tyle ile wynosi wyłącznie dlatego, że taka wychodzi całka Lebesgue’a.
Czym innym jest kwadratura, która często bywa pokracznie nazywana na przykład „całkowaniem metodą trapezów/prostokątów”. Nie jest to jednak całkowanie i znakomita większość matematyków żyje sobie spokojnie, nie zastosowawszy w życiu żadnej kwadratury nigdy. A bez prawdziwych całek w tej branży to, hmm… No nie to że się nie da, ale dość ekscentryczny plan.
PolubieniePolubienie
@ XAVRASW
Tylko czekać na przeliczniki w rzucie dyskiem. Może Harting nie targałby koszulki xD
PolubieniePolubienie
Ale byłoby wesoło, gdyby FIS organizował biegi. Byłyby korekty czasu za wiatr, a trener mógłby cofnąć zawodnika o 5 metrów i ten zawodnik dostawałby wtedy bonus, gdyby jego czas wciąż nie przekroczył 107,5% uśrednionego czasu z ostatnich czterech biegów.
A na 400 to jeszcze byłyby przeliczniki za krzywiznę toru i tam to już na pewno czasem wygrywałby ostatni, ale nie często tylko tak 3/10.
Koniec z bieganiem na Adebe Bikilie, gibaczy wykoszą niskie noty za styl. I skoro o nim mowa, to żadnego tam na bosaka, sprzęt musi być zgłoszony i przetestowany przez sezonem, a potem zmieniany wyłącznie nieznacznie*. Porządek będzie wreszcie.
*Stopień nieznaczności zmian to dokładnie ułamek zmienionego materiału podzielony przez PKB reprezentowanego kraju, więc sprawiedliwie. Nie ma że Kenia z Etiopią w kółko wygrywają, nie stać ich.
PolubieniePolubienie
Tyle, że mimo wszystko w tym całym bezsensie z notami/współczynnikami, to jest na tyle chytrze wymyślone (czyt: zamotane, jak niektóre instrukcje obsługi, czy korzystania z kredytów), że sam diabeł tego nie rozplącze. Dlatego winnego nigdy nie ma, a kibicom zawsze można wcisnąć tłumaczenie na poziomie słynnego: „papież nie wiedział” 🙂
PolubieniePolubienie
Bayern wykolegował Mekambe i spółkę z LM. Ciekawe czy w przypadku końcowego triumfu Lewy będzie sobie pluł w twarz, że odszedł 😛
PolubieniePolubienie
Bayern wykolegował Mekambe i spółkę z LM. Ciekawe co sobie myśli Lewy widząc, że byli koledzy mają realne szanse na końcowy triumf.
Warto pochylić się jeszcze nad Piolim, który po ciuchu robi historyczne rzeczy w Milanie. Po wielu latach przywrócił klub do tytułu w kraju, awansował do LM, wyszedł z grupy a teraz osiąga ćwierćfinał po 11 latach. Wow.
PolubieniePolubienie
Mekambe? Kto to?
PolubieniePolubienie